Francuscy politycy zaczynają się niepokoić konsekwencjami wynikającymi z epidemii konorowirusa. Deputowany Republikanów, Guillaume Larrivé mówi nawet o groźbie „wojny domowej”.
W artykule opublikowanym w magazynie „Opinion” Larrivé stwierdza, że Francja stoi nie tylko w obliczu jednego z największych w swej historii kryzysów zdrowotnych, ale również w obliczu ogromnego kryzysu politycznego wywołanego przez nieefektywność rządu w związku z epidemią koronawirusa. Jego zdaniem działania podejmowane przez władze kraju mogą doprowadzić do „buntu obywateli” i „dyslokacji demokracji”. Jak podkreśla: „chaos ten może doprowadzić Francję do wojny domowej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Epidemia koronawirusa odebrała we Francji życie tysiącom ludzi. Ponadto, jak wskazuje przedstawiciel Republikanów, wywołała ona w państwie „szok gospodarczy” mogący spowodować „głęboką recesję”, o której wiele mediów mówiło już na początku kwietnia.
Larrivé jest zdania, że sytuacja będzie się diametralnie pogarsza, a „dewastacyjne skutki epidemii” spotęgują bankructwa przedsiębiorstw, zniszczą miejsca pracy i na trwałe złamią francuskie możliwości produkcyjne.
„Katastrofa gospodarcza doprowadzi do powstania rewolty społecznej na bazie walki klasowej”, pisze Guillaume Larrivé. Jego zdaniem może ona przynieść jeszcze większe walki na ulicach francuskich miast niż protesty „Żółtych Kamizelek”, manifestacje przeciw reformie emerytalnej czy „turbulencje migracyjne z Afryki”.
„Wrogowie Francji skorzystają z tej okazji, by przepchnąć swoje interesy”, alarmuje Guillaume Larrivé, wskazując na hiper-przestępczość, cyberataki na infrastrukturę niezbędną do prawidłowego funkcjonowania kraju, nie wyłączając ataków islamistycznych.
Polityk deklaruje, że „nic nie da się zbudować na nieszczęściu Francuzów i ruinach Francji”. Larrivé odwołuje się do rozsądku i determinacji wybranych polityków, podkreślając „potrzebę oświeconych, demokratycznych dyskusji”, uważając, że idea „unii narodowej” nie może być hasłem, ale wymogiem i metodą”.
FLC
