8 września 2017

Pius X wobec zatrutego źródła wszelkich herezji

(fot. flickr / Lawrence OP)

Kardynał Giuseppe Melchiore Sarto przyjmując w pokorze zadanie, jakie powierzyli mu zebrani podczas konklawe kardynałowie, zalał się łzami. Wiedział bowiem, że jako Pius X będzie musiał stawić czoła wrogowi, przed jakim – zdawałoby się – Kościół w całej swej historii jeszcze nie stanął.

 

Na początku XX wieku w Kościele dochodziło do starć na różnych płaszczyznach. Jednym z najbardziej widocznych tego przejawów był już sam wybór na Tron Piotrowy włoskiego kardynała Giuseppe Melchiore Sarto, dokonany w kontrowersyjnych warunkach.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podczas konklawe w 1903 roku pierwszym wyborem kardynałów był bowiem dotychczasowy sekretarz stanu kardynał Mariano Rampolla. Do objęcia przez niego władzy piotrowej jednak nie doszło, gdyż jego elekcja został zablokowana przez polskiego hierarchę Jana Puzynę. Ówczesny biskup krakowski przybył – jak się okazało – do Rzymu z dokumentem zwanym ekskluzywą zezwalającym cesarzowi lub królowi Hiszpanii, Francji i Austrii zawetować wybór konkretnego kandydata na papieża. Zablokowanie wyboru kardynała Rampolli przez cesarza Franciszka Józefa I, rękoma biskupa krakowskiego, miało uniemożliwić objęcie protekcją papieską Imperium Rosyjskiego. Miało to bowiem skutkować, między innymi, wycofaniem z polskich i litewskich kościołów polszczyzny, a w dalszej perspektywie doprowadzić do całkowitej rusyfikacji ich ludności.

 

Na działającego w pełni legalnie kardynała Jana Puzynę spadły gromy, ale zamiast Rampollego wybrano kardynała Sarto, który przyjął imię Piusa X. Już w pierwszych minutach swojego pontyfikatu wiedział on, że zwaśniony i stojący w obliczu wielu zagrożeń Kościół wymaga odnowy, bo tylko w taki sposób będzie mógł czynić to, do czego został ustanowiony, czyli bronić wiary i przekazywać ją w nienaruszonej formie. Ocierając łzy, nowo wybrany papież wiedział, że musi „wszystko odnowić w Chrystusie”, toteż właśnie te słowa uczynił swoją papieską dewizą, co zamanifestował w swej pierwszej, opublikowanej dokładnie dwa miesiące po wyborze, encyklice E supremi apostolatus. To w niej Ojciec Święty nakreślił program swego pontyfikatu oraz wymienił kwestie wymagające natychmiastowej odnowy. Nawoływał również do rzetelnego przygotowywania kapłanów. Wszystko po to, aby przezwyciężyć kryzysy mające jeden wspólny mianownik: wdzierający się fortelem do Kościoła modernizm, zatrute źródło wszystkich herezji, którego celem jest zniszczenie świętej wiary katolickiej.

 

Początkowo Pius X starał się błędy modernistów korygować z ojcowską miłością licząc na opamiętanie ich głosicieli. Jednak wobec ich zarozumiałości, pychy i nieprzejednania postanowił skarcić ich publicznie i w tym celu napisał w 1907 roku encyklikę Pascendi dominici gregis. Już we wstępie Ojciec Święty zaznaczył, że sytuacja Kościoła uległa zmianie i po raz pierwszy w jego dziejach najbardziej niebezpieczni wrogowie znajdują się nie poza, ale wewnątrz Mistycznego Ciała Chrystusa. Pisał: „zwolenników błędów należy dziś szukać nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni. Będziemy więc mówić, Czcigodni Bracia, nie o niekatolikach, lecz o wielu z liczby katolików świeckich, oraz – co jest boleśniejsze – o wielu z grona samych kapłanów którzy wiedzeni pozorną miłością Kościoła, pozbawieni silnej podstawy filozoficznej i teologicznej, przepojeni natomiast do gruntu zatrutymi doktrynami, głoszonymi przez wrogów Kościoła, zarozumiale siebie mienią odnowicielami tego Kościoła”. 

 

Moderniści odrzucali dorobek teologiczny i filozoficzny sprowadzając wiarę do sfery uczuć i indywidualnego doświadczenia każdego człowieka. Takie odrzucenie rozumowego przyjęcia prawd wiary, by w jego miejsce wprowadzić praktykę wewnętrznego rozeznania, mogło skutkować tylko jednym: agnostycyzmem twierdzącym, że źródłem poznania mogą być jedynie zmysły. Ten zaś bezpośrednio kierowałby do idei całkowicie odrzucającej istnienie Boga, czyli do ateizmu.

 

Moderniści otwarcie atakowali katolickie dogmaty jak chociażby Niepokalane Poczęcie Maryi Panny czy Zmartwychwstanie Chrystusa. Podważali autentyczność opisanych w Piśmie świętym cudów, a samych autorów natchnionych ksiąg uważali za niewiarygodnych. Krytykowali Urząd Nauczycielski Kościoła i relatywizowali prawdę.

 

Konkretne tezy modernistów są nam, współczesnym, doskonale znane. Bo któż nie słyszał o tym, że „wiara jest bezpośrednim i osobistym doświadczeniem Boga” albo o tym, że „wszystkie religie są równe”? Kto nigdy nie spotkał się z twierdzeniami, że „wiara i nauka nie idą z sobą w parze”, a „Kościół i państwo powinny być rozdzielone”? Ileż to razy wątpliwej próby autorytety starały się nas przekonywać, że „Kościół powinien iść z duchem czasu”? To wszystko pomysły modernistów, które papież Sarto potępił w Pascendi dominici gregis.

Środkami zaradczymi zarządzonymi przez Piusa X do walki z herezją modernizmu były między innymi: odseparowanie modernistów od nauczania teologii, wykładanie scholastyki w seminariach duchownych, likwidacja modernistycznych czasopism i publikacji oraz zamykanie księgarni katolickich zajmujących się ich dystrybucją oraz wprowadzenie zakazu publikowania dla księży nieposiadających zezwolenia biskupów. Ponadto, od 1910 roku, decyzją Ojca Świętego wszyscy kapłani przed święceniami, katecheci oraz profesorowie musieli składać Przysięgę antymodernistyczną odżegnując się od poglądów modernistów opisanych w Pascendi dominici gregis. Praktykę tę zniósł jednak w 1967 roku Paweł VI.

 

Udając się przed Boże Oblicze Pius X nie musiał już chować zalanej łzami twarzy w rękach, bowiem zdawał się mieć świadomość, że zrobił wszystko co mógł, by „wszystko odnowić w Chrystusie”. W Nim też pokładał całą ufność, o czym świadczyć mogą jego ostatnie słowa „poddaję się [Bogu] całkowicie” skierowane do czuwających przy jego łóżku kardynałów.

 

Czy potępione przez świętego papieża Piusa X błędy są dziś obecne w Kościele? Za odpowiedź może służyć wypowiedź kardynała Josepha Ratzingera zwracającego się do biskupów Chile w 1988 roku słowami: „Kiedy byłem profesorem, widziałem jak ten sam biskup, który z powodu pewnego nieokrzesanego sposobu wysławiania się zwolnił przed Soborem nauczyciela będącego naprawdę bez zarzutu, po Soborze nie był gotów zdymisjonować profesora, który otwarcie zaprzeczał pewnym fundamentalnym prawdom wiary”.

 

 

 

 

Mateusz Ochman

 

 

źródło: „Pascendi dominici gregis, „Modernizm potępiony przez papieży”, red. Marcin Karas, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu 2010, PCh24.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie