22 stycznia 2019

Katoliccy uczniowie fałszywie oskarżeni o rasizm. Polski poseł chce się z nimi spotkać

(Dominik Tarczyński fot. Adam Chelstowski/FORUM )

Polski poseł Dominik Tarczyński zaprosił do parlamentu uczniów katolickich szkół z Kentucky, biorących udział w Marszu dla Życia w USA, których niesłusznie oskarżano o „mowę nienawiści” i „rasizm.” Nastolatkowie, mimo prowokacji przedstawicieli Czarnych Hebrajskich Izraelitów i Indianina – zgodnie z taktyką Alinskiego  – nie dali się sprowokować, ale „wyrok” na nich i ich rodziny wydały lewicowe media, a nawet prominentni hierarchowie.

 

Do kuriozalnej sytuacji doszło tuż po zorganizowanym w miniony weekend, w Waszyngtonie, Marszu dla Życia. W tym samym dniu zaplanowano pikietę Czarnych Hebrajskich Izraelitów i Marsz Ludów Tubylczych, domagających się m.in. przywilejów dla sodomitów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

18 stycznia w pobliżu Mauzoleum Abrahama Lincolna w Waszyngtonie doszło do incydentu z udziałem nastolatków z przedstawicielami grupy religijnej zwanej Czarnymi Hebrajskimi Izraelitami. W sieci szybko zaczęły zaczęły krążyć filmy, które przedstawiały tłum nastoletnich chłopców, a pośród nich Indianina wystukującego rytm na bębnie tuż przed twarzą jednego z nich. Chłopak stał nieruchomo, nie reagował, gdy bębnienie i śpiewy odbywały się tuż przed nim. Patrzył prosto w oczy Indianina. W pewnym momencie uśmiechnął się.

 

Niedługo potem bębniarz został zidentyfikowany jako Nathan Phillips, pełniący ważną funkcję pośród plemienia Omaha. To także działacz na rzecz „praw człowieka”. Mężczyzna i inni członkowie Czarnych Hebrajskich Izraelitów wyraźnie prowokowali uczniów z Kentucky, zarzucając im „rasizm”, „homofobię” i „bigoterię”. Mimo licznych obraźliwych wyzwisk nastolatkowie nie reagowali.

 

Czapeczka dowodem rasizmu 

 

Wkrótce jednak media głównego nurtu, niektóre z nazwy „katolickie”, i co gorsza sami hierarchowie zaatakowali nastolatków za rzekome szydzenie z Indianina oraz za „rasizm”. Chłopcy noszący czerwone czapeczki – symbol rozpoznawczy kampanii wyborczej Donalda Trumpa z napisem „Make America Great Again” – zostali oskarżeni przez licznych dziennikarzy o domniemaną dyskryminację. Pisano, że „czapeczki mogą być dowodami motywów rasistowskich ze strony uczniów” (sic!).

 

W ciągu kilku godzin, władze szkoły, do której uczęszczali nastolatkowie – Covington Catholic High School – wraz z diecezją Covington wydali oświadczenie, potępiające „działania uczniów Covington Catholic High School w stosunku do rdzennych mieszkańców Ameryki, a w szczególności w stosunku do Nathana Phillipsa”. Diecezja przekazała wyrazy ubolewania i przeprosiła za domniemane zachowanie „sprzeczne z nauką Kościoła odnośnie godności i szacunku dla osoby ludzkiej”.

 

„Sprawa jest obecnie badana i podejmiemy odpowiednie działania, włącznie z wydaleniem ze szkoły” – napisano w oświadczeniu. Szkoła i diecezja przeprosiła także pozostałych uczestników Marszu dla Życia za „incydent”, który położył się cieniem na tym wydarzeniu.

Metropolita Kentucky, arcybiskup Luuisville, Joseph Kurtz wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że „dołącza do biskupa Foysa, który potępił działania katolickich uczniów z Covington wobec Nathana Phillipsa i Wspólnoty Rdzennych Amerykanów wczoraj w Waszyngtonie. Mam całkowitą pewność, że kierownictwo diecezji Covington dokładnie zbada, co się wydarzyło i odniesie się do wszystkich osób zaangażowanych w ten haniebny akt braku szacunku”- napisał Kurtz 19 stycznia.

 

O incydencie donosili też kongresmeni, zarzucając uczniom „rażącą nienawiść”, „brak szacunku” i „nietolerancję”.

 

Sztuka prowokacji?

 

Po pierwszych napastliwych i oskarżycielskich oświadczeniach pojawiło się więcej szczegółów dotyczących samego zajścia. „Cincinnati Enquirer” poinformował, że Phillips zwrócił się do studentów, ponieważ mu wydawało się, że uczniowie intonowali pieśń „Budujcie ten mur”, nawiązując w ten sposób do wezwań prezydenta Trumpa, prowadzącego batalię z kongresmenami Partii Demokratycznej, przeciwnymi wyasygnowania środków na budowę muru na granicy z Meksykiem.

 

Phillips początkowo mówił dziennikarzom „The Washington Post”, że został otoczony przez uczniów po tym, jak zbliżył się do nich ze swoim bębnem, i „pomyślał sobie, że robi się nieciekawie”. Przekonywał, że próbował znaleźć wyjście z tej sytuacji i zaczął się oddalać od pomnika Lincolna, gdy jakiś chłopak w czapeczce stanął mu na drodze. Uczeń miał mu zablokować drogę i nie pozwolić wycofać się.

 

Późniejsze pojawiające się filmy wideo pokazały, że to nie uczniowie, lecz członkowie kontrdemonstracji obrażali i prowokowali nieletnich w czerwonych czapeczkach. Kilku kolegów Phillipsa podeszło do chłopców i przeklinając, a także złorzecząc kazali im „wracać do Europy”.

Philips nie pierwszy raz prowokował. W 2015 r. przekonywał, że padł ofiarą rasistowskiego ataku ze strony studentów na Uniwersytecie Eastern Michigan. Nie wszczęto jednak żadnego dochodzenia w tej sprawie.

 

Kolejne doniesienia medialne i filmy wskazywały, że uczniowie szkół średnich byli przedmiotem drwin ze strony Czarnych Hebrajskich Izraelitów, demonstrujących w pobliżu Memoriału Lincolna. Phillips jeszcze w niedzielę przekonywał na łamach „Detroit Free Press”, że uczniowie „zaatakowali czterech czarnych osobników”, gdy zbliżył się do nich, aby powstrzymać atak. Następnie napastnicy mieli zwrócić się w jego stronę.

 

„Był taki moment, kiedy uświadomiłem sobie, że stawiam się między bestią a zdobyczą” – relacjonował Phillips. „Ci młodzi mężczyźni – kontynuował – byli bestiami, a ci czarni – ich ofiarami, ja zaś stanąłem pomiędzy nimi” – mówił.

 

Bluźnierstwa i drwiny

 

Philips tłumaczył, że „Czarni Izraelici, mówili pewne trudne rzeczy, ale niektóre z nich były również prawdziwe. Ci młodzi, białe amerykańskie dzieci, które uczyły się w swojej katolickiej szkole doktryny, swojej prawdy, kiedy dowiedzieli się, że jest więcej prawdy tam, gdzie oni nie są nauczani, byli obrażeni, przestraszeni, i tak zareagowali. Jedną z rzeczy, której mnie nauczono podczas szkolenia w Marine Corp. jest to, że przerażony człowiek cię zabije, a ci chłopcy byli przerażeni” – konkludował Indianin.

 

Członkowie „Czarnych Izraelitów” bluźnili przeciwko Kościołowi katolickiemu i obrażali prezydenta Trumpa.

 

Uczeń, który ze spokojem znosił obelgi, Nick Sandmann z Covington Catholic High School w niedzielę wieczorem wydał oświadczenie. Powiedział, że on i jego koledzy czekali na autobus po Marszu dla Życia, kiedy „zauważyli czterech afro-amerykańskich demonstrantów, którzy również byli na schodach pomnika Lincolna. Nie jestem pewien przeciwko czemu protestowali i nie nawiązałem z nimi kontaktu. Słyszałem ich obraźliwe obelgi”.

 

Protestujący mówili nienawistne rzeczy – stwierdził. – Nazywali nas „rasistami”, „bigotami”, „białymi crackerami”, „pedałami” i „dziećmi kazirodczymi”. Drażnili też ucznia z mojej szkoły, mówiąc mu, że „zabiorą mu organy”. Nie mam pojęcia, co oznacza ta zniewaga, ale było to zaskakujące.

 

W odpowiedzi na te drwiny uczniowie zaczęli intonować „szkolne pieśni duchowe”, za zgodą opiekuna – relacjonował Sandmann. Chłopak dodał, że nie słyszał, by uczniowie intonowali coś innego.

 

Po kilku minutach śpiewania, indiańscy demonstranci, których wcześniej nie zauważyłem, podeszli do naszej grupy. Protestujący rdzenni Amerykanie mieli bębny i towarzyszyła im co najmniej jedna osoba z kamerą. Protestujący, którego wszyscy widzieli na filmie, zaczął grać na swoim bębnie, poruszając się w tłumie, który się rozstąpił. Nie widziałem, żeby ktokolwiek próbował blokować mu drogę. Zamknął oczy i podszedł do mnie, zbliżając się na odległość kilku centymetrów od mojej twarzy. Grał na bębnie przez cały czas, naprzeciwko mnie – relacjonował chłopak, na którego wylała się straszliwa fala hejtu.

 

Nie kontaktowałem się z tym protestującym. Nie rozmawiałem z nim. Nie wykonałem żadnych gestów ani innych agresywnych ruchów. Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony i zdezorientowany, dlaczego do mnie podszedł – komentował dalej nastolatek. Dodał, że obawiał się wymknięcia sytuacji spod kontroli w obliczu prowokowania nastolatków przez dorosłych. – Wierzyłem, że pozostając nieruchomy i spokojny, pomagałem rozładować sytuację. Zdałem sobie sprawę, że wszyscy mają kamery i że być może grupa dorosłych próbuje sprowokować grupę nastolatków do większego konfliktu – dodał Sandmann, który w duchu przez cały czas prowokacji odmawiał modlitwę.

 

Podczas gdy Sandmann powiedział, że słyszał, jak protestujący mówili uczniom, że „ukradli” ziemie indiańskie i powinni „wrócić do Europy”, zachęcał swoich kolegów do spokoju.

Chłopak wyjaśnił, że w pewnym momencie uśmiechnął się, ponieważ chciał, aby prowokator wiedział, iż nie da się wciągnąć w konfrontację. Podkreślił też, że jest wiernym chrześcijaninem i praktykującym katolikiem, i zawsze stara się żyć zgodnie z ideałami, których uczy go wiara, aby zachować szacunek dla innych i nie podejmować żadnych działań, które mogłyby prowadzić do konfliktu lub przemocy.

 

Lekcja niesprawiedliwego osądu

 

Po pojawieniu się pełniejszego obrazu wydarzeń, wiele osób z mediów i katolików przeprosiło za przedwczesny „osąd”. Niektórzy przyznali, że wydali „wyrok” przedwcześnie, bez wystarczających informacji.

 

Przeprosili m. in. organizatorzy Marszu dla Życia. Usunęli oświadczenie w tej sprawie ze swojej strony internetowej. Wyjaśnili, że na podstawie nowych nagrań widać, że „w tej historii jest coś więcej niż zawierało to pierwotne nagranie wideo”. Dlatego „nie będą komentować sprawy dalej, dopóki nie poznają prawdy”.

 

„Nie angażując się w nękanie na tle rasowym, grupa w większości białych nastolatków, noszących czapeczki MAGA pozostała spokojna i powściągliwa, mimo że była poddawana nieustannej rasistowskiej, homofobicznej i bigoteryjnej słownej przemocy przez członków dziwacznej religijnej sekty Czarnych Hebrajskich Izraelitów, którzy czaili się w pobliżu” – zauważył portal „Reason”.

 

„Honorowi i tolerancyjni uczniowie szkoły katolickiej w Covington przybyli do Waszyngtonu, by bronić nienarodzonych i czegoś nauczyć się o stolicy naszego narodu”, napisał na Twitterze Republikanin Thomas Massie, który reprezentuje okręg, gdzie mieści się Covington Catholic School. „Otrzymali brutalną lekcję niesprawiedliwego osądu opinii publicznej i mediów społecznościowych” – komentował w mediach społecznościowych. „Oglądałem ponad godzinę innych filmów z 4 różnych kamer z incydentu przed pomnikiem Lincolna. Zachęcam wszystkich do obejrzenia innych filmów przed wydaniem wyroku. Czy zachowałbyś się w tym wieku w taki sposób?” – dopytywał kongresmen pełen podziwu dla młodych. 

 

W obronie nastolatków stanął senator Rand Paul. Nawet pro-homoseksualny jezuita o. James Martin wycofał swoje negatywne uwagi, mówiąc, że żałuje brnięcia w kontrowersje. Zaatakował jednak chłopców za to, że nosili czapeczki MAGA, zarzucając im zaangażowanie polityczne, gdy tymczasem byli na wydarzeniu religijnym pod opieką katolickiego zarządcy szkoły średniej.

Nie zdecydował się na to natomiast biskup Roger Foys, który wspomniał jedynie o badaniu sprawy przez stronę trzecią oraz konieczności podjęcia „właściwych kroków naprawczych”.

To, co wydarzyło się pod Pomnikiem Lincolna w Waszyngtonie, było klasyczną demonstracją taktyki Alinsky’ego: zainscenizowanej konfrontacji, emocjonalnego apelu do mediów, a potem kampanii demonizującej przeciwnika – tak komentował sprawę portal catholiculture.org. Taktyka ta przyniosła owoce, zawstydzając wielu prominentnych obrońców życia, którzy ulegli propagandzie i przyłączyli się do oszczerczej kampanii nienawiści wobec nastolatków, którzy nie zrobili nic złego, a jedynie zostali oportunistycznie wybrani jako cel konfrontacji i publicznie oskarżeni.

 

Wielu twierdziło, że młodzież powinni zostać wydalona ze szkoły, uwięzieni, pozbawiona przyszłego zatrudnienia. Oni i ich całe rodziny otrzymały liczne groźby śmierci. Ideologowie zrobili wszystko, by zepsuć życie młodym mężczyznom, którzy okazali hart ducha i stanęli na wysokości zadania, nie dając się sprowokować – dodawał catholicculture.org.

 

Zarzuty Tarczyńskiego

 

20 stycznia europoseł Dominik Tarczyński, wiceszef Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy zaprosił uczniów do polskiego parlamentu, wskazując, że przyłącza się do walki w ich obronie, w obliczu bezpodstawnych oskarżeń.

 

W wywiadzie dla LifeSiteNews, Tarczyński powiedział, że jest „bardzo ważne w tej chwili”, aby katoliccy chłopcy byli „odważni” w obliczu fałszywych i zniesławiających doniesień.

 

Tarczyński zarzucił amerykańskim mediom „manipulowanie faktami”. Delegaci uczniów z USA w Warszawie zostali zaproszeni na spotkanie z posłami na dyskusję o roli młodzieży katolickiej w publicznym i politycznym dyskursie na całym świecie. Poseł chciałby silnego sojuszu i współpracy młodych, przyszłych polityków katolickich, by przeciwstawić się lewicowej taktyce oddzielenia Kościoła od państwa i dyskredytowania polityków katolickich, którzy chcą być katolikami przez 24 godziny na dobę, a nie tylko jedną godzinę w tygodniu w niedzielę.

 

Źródło: catholicnewsagency.com., lifesitenews.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram