Mężczyzna, który we wtorek zaatakował ambasadora Polski w Izraelu Marka Magierowskiego opublikował oświadczenie, w którym przeprasza za akt agresji. Twierdzi, że nie wiedział, że w samochodzie jest polski ambasador. Sam przebieg zdarzenia wskazuje jednak, że wiedział, że atakuje Polaka.
„Nie wiedziałem, że w samochodzie jest polski ambasador. Chcę wyrazić swoje szczere przeprosiny” – stwierdził Arik Lederman, w oświadczeniu wydanym dla mediów. 65-latek opluł i zwyzywał polskiego dyplomatę. Działo się to nieopodal polskiej ambasady w Tel-Awiwie.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak się okazało agresor był wcześniej w polskiej ambasadzie, by rozmawiać o „polskim antysemityzmie” oraz sprawach związanych ze zwrotem mienia. Mężczyzna rozmawiał tylko ze strażnikiem i odszedł.
Chwilę potem ambasadę opuścił Magierowski. Około 100 metrów od budynku Lederman stanął na drodze samochodu ambasadora. Kierowca zatrąbił. To sprowokowało Izraelczyka do ataku na samochód – uderzał pięścią w dach, a gdy Magierowski zaczął nagrywać zdarzenie, Lederman otworzył drzwi limuzyny i zaatakował ambasadora. Mężczyzna przeklinał i krzyczał „Polani”. Został zatrzymany przez policję 90 minut później.
Po tym zdarzeniu rzecznik izraelskiego MSZ Emmanuel Nahszon zapewnił, że państwo żydowskie jest wstrząśnięte napaścią na ambasadora Polski.
Źródło: rmf24.pl
MA