1 kwietnia 2019

Gdańsk: księża spalili ezoteryczne książki i amulety. Lewackie media wpadły w amok

(Źródło: Fundacja SMS Z NIEBA / Facebook)

Księża z jednej z gdańskich parafii spalili w niedzielę książki oraz przedmioty uznane za okultystyczne i pogańskie (takie jak talizmany i amulety). Liberalne media chętnie odnotowały, że działanie skojarzyło się internautom z paleniem książek w III Rzeszy. Serwisy nie zauważyły jednak, że motywacje przyświecające duchownym z Pomorza były zupełnie odmienne.

 

Wśród spalonych książek znalazły się pozycje (przeznaczone także dla dzieci i młodzieży) odwołujące się do magii i wampiryzmu, a zarazem ocieplające wizerunek takich praktyk, takie jak „Harry Potter” i „Zmierzch”. Ogniem zniszczono również „Tajemnice starodawnej magii i medycyny” Jana Niżnikiewicza, książkę hinduskiego guru Osho oraz ozdoby związane z pogańskim kręgiem kulturowym – indyjskie figurki słoni, afrykańską maskę i parasolkę z motywami ze wzbudzającej skrajne emocje japońskiej bajki „Hello Kitty”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sprawa poruszyła społeczność internetową, która dowiedziała się o wydarzeniu dzięki relacji na facebookowym profilu „Fundacja SMS Z NIEBA”. Opublikowano tam zdjęcia oraz przypomniano fragmenty Księgi Powtórzonego Prawa, Dziejów Apostolskich oraz Katechizmu Kościoła Katolickiego.

 

 

Media takie jak naTemat czy portal „Gazety Wyborczej” chętnie odnotowały, że zdaniem internautów działanie księży przypomina wydarzenia z narodowosocjalistycznych Niemiec. Faktycznie, w III Rzeszy miało miejsce palenie książek, jednak naziści czynili to z zupełnie innych i – co istotne – antykatolickich powodów. Palenie książek miało zresztą w historii Niemiec oblicze wybitnie wrogie Kościołowi już przed dojściem Hitlera do władzy, stąd skojarzenie wydarzeń z Pomorza z działaniami narodowych socjalistów stanowi błąd internautów, który powieliły lewicowe serwisy.

 

„Pierwsze w historii Niemiec wielkie palenie książek miało z kolei miejsce na ogólnoniemieckim zjeździe związków studenckich (Burschanszaftów) w Wartburgu w roku 1817. Palono przede wszystkim książki autorów monarchistycznych i katolickich oraz literaturę nawołującą do asymilacji Żydów. Miejsce wydarzenia wybrano nieprzypadkowo, wszak to na wartburskim zamku Luter przetłumaczył na język niemiecki Biblię, i to właśnie on stał się patronem wolnościowego aspektu tego jubileuszu reformacji. Inicjatorzy obchodów jubileuszu reformacji w roku 1817 pisali więc, że Luter położył kres epoce przesądów i zapalił pochodnię wolności, reformacja zaś dała impuls do walki o prawa człowieka i prawa obywatelskie, tak jak nasza epoka je stawia i ich się domaga” – pisał na portalu PCh24 w tekście pt. „Drugi Mojżesz i pierwszy Fuehrer” prof. Grzegorz Kucharczyk.

 

Co ciekawe, portal stacji Tok FM zacytował Rafała Gawła z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Lewicowy aktywista skazany niedawno prawomocnym wyrokiem za oszustwa zacytował niemieckiego poetę pochodzenia żydowskiego Heinricha Heinego: „Gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi”. Heine jednak nie był świadkiem działań nazistów, gdyż żył na przełomie XVIII i XIX wieku. Jedyne palenie książek jakiego mógł być świadkiem to antykatolickie i zarazem liberalne w duchu działania Niemców świętujących rocznicę protestanckiej rewolucji.

 

Kościół natomiast – o czym zapominają lub nie chcą pamiętać postępowe redakcje – nie kieruje się w swoich działaniach i nauczaniu niechęcią i wrogością, a miłością. To z niej wynika troska o zbawienie każdego człowieka. Taka jest chociażby geneza oburzającego środowiska lewicowe „Indeksu Ksiąg Zakazanych”.

 

„Pierwszy Indeks Ksiąg Zakazanych (Index Librorum Prohibitorum inaczej Index Expurgatorius) ukazał się w 1559 roku, w okresie walki z protestancką rewolucją. Został wydany na polecenie papieża Pawła IV. Obowiązywał on pod karą ekskomuniki wszystkich, poczynając na kardynałach i cesarzach, a na zwykłych wiernych skończywszy. W sumie, od XVI do XX wieku ukazało się jego 16 edycji. Został on zniesiony na fali zmian posoborowych 14 czerwca 1966 roku przez Świętą Kongregację Nauki Wiary. Ostatnie jego wydanie zostało opublikowane osiemnaście lat wcześniej. Tym samym jedna z najbardziej znienawidzonych przez przeciwników Kościoła instytucja została zniesiona. Nie oznacza to jednak, że Kościół już nie ostrzega chrześcijan przed zgubnym wpływem idei przeciwnych wierze” – pisaliśmy na portalu PCh24 w tekście pt. „Indeks Ksiąg Zakazanych – relikt średniowiecza i religijny zabobon czy dalekowzroczność Kościoła?”. To jednak nie wszystko.

 

„Święta Kongregacja Nauki Wiary informuje, że Indeks zachowuje swoje znaczenie moralne, ponieważ poucza sumienia chrześcijan, by zgodnie z samym prawem naturalnym strzegli się tych pism, które mogłyby narazić na niebezpieczeństwo ich wiarę i dobre obyczaje” – czytamy w „Informacji w sprawie Indeksu” wydanej przez kard. Ottavianiego, prefekta Świętej Kongregacji Nauki Wiary. I dalej kardynał Alfredo Ottaviani pisze: „Jeśli pojawiłyby się jakieś nauki i poglądy opublikowane w jakikolwiek sposób, które sprzeciwiałyby się wierze i zasadom moralnym, a ich autorzy wezwani do poprawienia błędów, nie chcieliby tego uczynić, Stolica Apostolska skorzysta ze swego prawa i obowiązku publicznego napiętnowania takich pism, w celu działania z należytą stanowczością dla dobra dusz”.

 

Widać więc wyraźnie, że pomimo pewnych zmian Kościół cały czas – wypełniając swój Urząd Nauczycielski – ostrzega wiernych przed zgubnymi ideologiami i groźnymi treściami. Skoro zaś duchowni, w tym egzorcyści, ostrzegają przed złym wpływem na dusze pewnych książek i przedmiotów, to działania jakie miały miejsce po niedzielnej Mszy Świętej w parafii NMP Matki Kościoła i Św. Katarzyny Szwedzkiej w Gdańsku stają się zrozumiałe.

 

Wierni trochę tego poznosili i trzeba było zutylizować. W wierze nie chodzi tylko o to, żeby palić takie przedmioty, ale żeby głosić Bożą miłość. Natomiast jest coś takiego jak zagrożenia duchowe i przeróżne przedmioty magiczne szkodzą wierze chrześcijan. Jest wiele książek, które wprowadzają w magię nawet dzieci, już od najmłodszych lat. Bez Bożego ducha ciężko jest zrozumieć to wszystko i zawsze będą głosy przeciwne – powiedział trójmiejskiej „Wyborczej” ks. Jan Kucharski, który przewodniczył Mszy Świętej. Duchowny jest proboszczem parafii oraz egzorcystą w gdańskiej diecezji.

 

Dobór książek i przedmiotów, które uznano za niebezpieczne dla duszy i spalono, może być przedmiotem dyskusji. Bez wątpienia jednak głos kapłana w tej sprawie powinien być dla katolików istotniejszy niż opinie internautów oraz redaktorów „Wyborczej”, naTemat czy Tok FM.

 

 

Źródło: trojmiasto.wyborcza.pl / naTemat.pl / tokfm.pl / wp.pl / PCh24 / Facebook

MWł

 

 

AKTUALIZACJA:

Ks. Rafał Jarosiewicz przeprasza. „Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny”

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 240 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram