Po sześciu latach sporu francuskie władze wycofały się z konfliktu o tak zwaną zakazaną szopkę, którą w ratuszu lub jego okolicach stawia Robert Ménard – prawicowy mer miasta Béziers w Oksytanii.
Od sześciu lat państwo francuskie domagało się od Ménarda usunięcia szopki. Z kolei samorządowiec co roku stawiał ją w ratuszu lub innych miejscach, co – zdaniem przedstawicieli republiki – łamało zasady laickości. Zakazują one bowiem prezentowania w przestrzeni publicznej symboli religijnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Długi spór zakończył się jednak szczęśliwie, choć i w finale batalii nie zabrakło nuty absurdu. Państwo nie będzie już bowiem walczyć z Ménardem z powodu prezentowania przez niego bożonarodzeniowej szopki, o czym poinformował lokalny prefekt, który uznał, że instalacja… nie ma charakteru religijnego, a kulturowy.
Mimo takiego specyficznego podejścia zdaniem mera w trwającym od roku 2014 sporze zwyciężył zdrowy rozsądek. To właśnie wtedy Robert Ménard po raz pierwszy wystawił w ratuszu szopkę, co spowodowało reakcję sądu. Ten uznał instalację za nielegalną, a władze domagały się jej usunięcia.
Wobec tego polityk zdecydował, że „nielegalną” w siedzibie miejskich władz szopkę umieści… w innym, znajdującym się w odległości 30 metrów od ratusza budynku. Później bożonarodzeniowa instalacja znalazła się na dziedzińcu ratusza, a w kolejnych latach wzbogaciła się o koła, które umożliwiły jej jeżdżenie wokół budynku.
Zamieszanie związane z szopką przyniosło jej olbrzymią popularność, a jej inauguracja gromadziła tłumy mieszkańców.
W przeszłości Ménard miał problemy z liberalnymi mediami i służbami państowymi m.in. z powodu publicznego odnotowania, iż ponad 60 proc. dzieci w jego mieście to muzułmanie.
Źródło: tvp.info
MWł