4 grudnia 2017

2017 – zły rok dla katolików w Australii. Sukcesy rewolucji obyczajowej i kryzys Kościoła

Rok 2017 nie należy do udanych dla australijskich katolików. Kościół wyraźnie osłabiony procesami o wykorzystywanie seksualne dzieci przez duchownych, stracił autorytet i nie był w stanie zablokować skandalicznych ustaw przyjmowanych przez australijskie władze stanowe oraz federalne. Co gorsza, w Kościele dominują hierarchowie, którzy już nie wierzą w moc przekazu religijnego.  

 

Ogromny wpływ na podkopanie autorytetu Kościoła miała Komisja Królewska, która przez wiele miesięcy prowadziła śledztwo w sprawie domniemanego wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych katolickich. W lutym po trzytygodniowej  „sesji podsumowującej” ukazywały się liczne artykuły opisujące gorszące praktyki kapłanów oskarżonych za czyny z lat 1950-2010. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wielu wiernych jeszcze bardziej zbulwersowała przemożna cisza całych archidiecezji. Nie organizowano czuwania modlitewnego, nowenn. Duchowni nie reagowali na oskarżenia płynące z mediów głównego nurtu, które otwarcie i bezpardonowo uderzyły  w katolicyzm.

 

Przez wiele miesięcy uwaga skierowana była w stronę jednego człowieka –  kard. George’a Pella. Hierarcha stał się przedmiotem niezliczonych artykułów, parodii i memów. Satyryczna piosenka na jego temat miała 2,5 miliona odsłon. W listopadzie na ścianie jednego z pubów w Sydney pojawił się wyjątkowo ohydny i nieprzyzwoity mural przedstawiający kardynała.

 

Kiedy kardynał wrócił do Melbourne z Watykanu, aby odpowiedzieć na zarzuty dotyczące wykorzystywania seksualnego dzieci, setki dziennikarzy obozowało godzinami pod budynkiem sądu, by móc relacjonować wystąpienie 76-letniego duchownego. Media wykorzystały sytuację przede wszystkim w celu drwienia z uczuć katolików i moralności chrześcijańskiej.

 

Australia nigdy nie była krajem judeochrześcijańskim. Jest to państwo zbudowane na ideach oświeceniowych, które jednak czerpało korzyści z silnego chrześcijaństwa. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zmasowanych ataków, Kościół bardzo ucierpiał. Tak zwana nowa moralność świecka zaczęła dominować.

 

Koncentruje się ona na seksualizacji dzieci od najmłodszych lat. We wrześniu ukazała się książka zatytułowana „The Gender Fairy”, która uczy, że bycie „chłopcem” lub „dziewczynką” może być sprawą osobistej decyzji. Kończy się stwierdzeniem: „Tylko ty wiesz, czy jesteś dziewczyną, czy chłopcem”.

„The Gender Fairy” jest promowana w ramach radyklanego programu edukacji seksualnej LGBTQI – Safe Schools, który ma rzekomo przeciwdziałać nękaniu  dzieci i młodzieży o odmiennej „orientacji seksualnej.” Rząd federalny ogłosił, że zaprzestanie jego finansowania w związku z niektórymi propagowanymi  materiałami, w tym linkami odsyłającymi do innych zasobów pełnych treści pornograficznych.

 

Tymczasem władze stanu Wiktoria, wobec zapowiedzi rządu, zdecydowały się przeznaczyć 1 milion dolarów z własnych funduszy, na kontynuację deprawującej seksedukacji. Zadeklarowano nawet, że wszystkie państwowe szkoły średnie mają należeć do 2018 r. do Koalicji Bezpiecznych Szkół.

 

W listopadzie media zdominowały informacje o tym, iż zdecydowana większość Australijczyków (62 procent) głosowała na „tak” dla propozycji zmiany ustawy o małżeństwie, aby umożliwić homoseksualistom zawieranie „związków małżeńskich”. Rząd Wiktorii przegłosował w wyższej Izbie – po wieloletnich nieudanych próbach – projekt ustawy dopuszczającej eutanazję, mimo sprzeciwu części hierarchów i wiernych.

 

Społeczeństwo australijskich katolików można podzielić na trzy grupy. Pierwsza nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ogromna zmiana nastąpiła w kraju. Druga grupa stara się „podążać z duchem czasu,” akceptując niemoralne praktyki. Trzecia, najmniej liczna, odrzuca „nową kulturę”. Statystyki pokazują, że najliczniejsza jest pierwsza grupa. Spośród prawie 5,5 miliona Australijczyków, którzy zadeklarowali się jako katolicy w spisie przeprowadzonym w 2016 roku przez Australijskie Biuro Statystyczne, mniej niż 10 procent stwierdziło, że uczęszcza regularnie na Mszę Świętą. Tylko 10 procent spośród tych 10 proc. regularnie uczęszczających do Kościoła akceptuje całe nauczanie.

Druga, mniejsza grupa, cieszy się z „płynięcia” Kościoła „z duchem czasu”. Kierując się pragnieniem reform, jego członkowie dominują na korytarzach urzędów diecezjalnych i archidiecezji, urzędów ds. edukacji katolickiej, zarządów akademickich i komitetów etyki szpitalnej.

 

Trzecia grupa usiłuje trzymać się prawd wiary i jest przekonana, że „duch świata”, jak mówi Pismo św., jest zaprzeczeniem Ducha Świętego. Na co dzień muszą oni walczyć z bezbożnymi praktykami w katolickich – jedyne z nazwy – szkołach, do których posyłają dzieci, w szpitalach i na uniwersytetach.

Co jednak gorsze, na kierowniczych stanowiskach w Kościele znajdują się obecnie duchowni, którzy już nie wierzą w moc katolickiego przekazu. Nie mają oni problemu z podjęciem decyzji o przekazaniu milionów dolarów na realizację w szkołach średnich wątpliwego „katolickiego projektu tożsamościowego,” firmowanego przez belgijski uniwersytet Louvain, podczas gdy w tym samym czasie wydają decyzję np. o zamknięciu Instytutu Małżeństwa i Rodziny im. Jana Pawła II w Melbourne, jednego z bastionów ortodoksyjnego katolickiego środowiska akademickiego o zasięgu międzynarodowym.  

 

Jednocześnie hierarchowie wydają kuriozalne pisma. Na przykład bp Vincent Long z Parramatty napisał list przed referendum w sprawie „małżeństw” osób tej samej płci, w którym przekonywał katolików, by nie potępiali jednoznacznie idei „homomałżeństw.” „Nie powinno to być kwestią prostej odpowiedzi: „tak” lub „nie” – sugerował. Kilka tygodni później w imieniu episkopatu wydał oświadczenie w sprawie tworzenia „integracyjnej i zrównoważonej gospodarki”.

 

Hierarchowie nie mają skrupułów, by wyrzucać ze szkół i uczelni katolickich kapłanów, którzy w jakikolwiek sposób są związani z tradycyjną Mszą św. Napomina się świeckich pracowników instytucji katolickich z powodu ich „pobożności.” Jedna z pielęgniarek z katolickiego hospicjum otrzymała list od arcybiskupa Denisa Harta, który odmówił poświęcenia stanu Wiktoria Matce Bożej. Zasugerował kobiecie, że „modlitwa jest cenna,” ale  „konsekracja nie powinna być używana jako broń”.

 

 

Źródło: catholicherald.co.uk

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram