20 września 2016

Komentatorzy zauważają, że rosnąca popularność kandydata Republikanów na prezydenta Stanów Zjednoczonych to coś więcej, niż chwilowy trend. Donald Trump to nie gwiazda jednego sezonu, lecz polityk wyrażający głośno narastający w różnych krajach sprzeciw wobec globalizmu. Ich zdaniem eksperyment zastąpienia suwerennego państwa przez ponadnarodowe organizacje przyniósł opłakane skutki, a obywatele USA i innych krajów zdają sobie z tego sprawę.

 

Prof. Joshua Mitchell twierdzi, że retoryka Donalda Trumpa opiera się na odrzuceniu idei stojących za ładem obowiązującym na świecie od 1989 r. Kandydat Republikanów nie waha się bowiem przed podkreślaniem znaczenia granic międzypaństwowych, polityki migracyjnej, interesów narodowych, wolnej przedsiębiorczości, decentralizacji, a także sprzeciwu wobec politycznej poprawności.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wykładowca Georgetown University przekonuje, że postawa Trumpa zasługuje na poparcie. Ład świata z 1989 r. wiąże się bowiem z licznymi wadami. Opiera się na władzy ponadnarodowych elit, a także ich naśladowców skupionych na tak zwanych tożsamościach grupowych (homoseksualiści, kobiety, czarni etc.) niezależnych od państwa narodowego. To wszystko prowadzi do pogłębiania nadmiernych nierówności, rozbudowy biurokracji, powstawania gigantycznych korporacji i finansowania opartego na długu. Wszystko to w imię zwalczania „globalnego ryzyka”. Tymczasem – przekonuje naukowiec – ładu opartego na wolności i rozwoju nie da się zbudować w organizmach większych, niż suwerenne państwo.

 

Prezydentura Trumpa oznaczałaby porażkę globalistów. Suwerenność lokalna i międzynarodowa zostałaby na powrót zastąpiona przez państwa narodowe i obywateli kierujących się burżuazyjnymi wartościami. Politolog podkreśla, że popularność miliardera to element szerszego zjawiska. Warto je rozpatrywać w kontekście Brexitu, kryzysu UE i popularności lewicowego kandydata na prezydenta USA Bernie Sandersa. To wszystko świadczy o odchodzeniu Zachodu od postzimnowojennego ładu.

 

Jak zauważa profesor Mitchell, gdyby sukces Trumpa był dziełem przypadku, to nie wywoływałby tak wielkich kontrowersji, choćby w łonie Partii Republikańskiej. Jednosezonowego polityka łatwo bowiem podporządkować. Tymczasem, o ile wielu Republikanów widzi w miliarderze szansę na ratunek Ameryki, o tyle część z nich stanowczo sprzeciwia się kandydatowi własnej partii.

 

Z drugiej strony w tym wewnętrznym sporze Republikanów wokół kandydatury Trumpa nie ma, zdaniem Mitchellam nic dziwnego. GOP nie jest wszak monolitem. Składa się z trzech frakcji. Jedna z nich to katoliccy i protestanccy konserwatyści podążający za Arystotelesem, Tomaszem z Akwinu lub za Janem Kalwinem. Druga to kulturowi konserwatyści idący w swym myśleniu w ślady Edmunda Burke’a. Trzecia to zaś wolnorynkowcy, zafascynowani twórczością Friedrich’a A. von Hayek’a.

 

Jak zauważa Mitchell, przeciwko Donaldowi Trumpowi wypowiada się wielu Republikanów odwołujących się do dziedzictwa Arystotelesa. Miliarder nie mieści się bowiem w opisanym przez Stagirytę wzorcu człowieka umiarkowanego i wielkodusznego. Zniesmaczeni preferują oddanie głosu na Hilary Clinton, pomimo jej jawnie rewolucyjnego programu. Jednocześnie sprzeciwiają się poparciu kandydata własnej partii, pomimo jego otwartego sprzeciwu wobec idei Marksa i Nietzschego. Podejście to może, zdaniem politologa, doprowadzić do samoizolacji konserwatystów i pozostawienia Partii Republikańskiej epigonom Hayek’a.

 

Trump – biznesmen i polityk – raczej rzuca się w wir wydarzeń i próbuje rozwiązać konkretne problemy, niż dba o dopasowanie do ideologicznych schematów. Zdaniem Mitchella świadczy to o jego „amerykańskości”, o postawie typowej dla zwykłych przedsiębiorców ze Stanów Zjednoczonych.

 

Trudno odmówić racji spostrzeżeniom prof. Mitchella. W dobie istnienia Państwa Islamskiego, kryzysu imigranckiego i lawinowego wzrostu poparcia dla nacjonalistów w niektórych krajach, chyba nikt już nie wierzy w tezę o demoliberalnym końcu historii. Sukcesy „niepoprawnych politycznie” polityków w krajach takich jak Francja czy Austria świadczą o wyczerpaniu się dotychczasowego modeli rozwoju i załamaniu aktualnych autorytetów. Czas pokaże czy zmiany pójdą w kierunku Kontrrewolucji czy też pogłębienia chaosu.

 


Źródło: politico.com

mjend




  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram