14 marca 2013

Zmień się! – lewicowy autorytet moralny do konserwatysty

(Fot. ajherritt/sxc.hu)

Chodź sobie do swojego kościoła, czytaj Pismo Święte, ale chrześcijanie bez Boga żyją obok Ciebie i nie chcą, by prawo stanowili biskupi. Zrozum to! Zmień się! – napisał w liście do Konserwatysty pewien lewicowy autorytet moralny.

 

Drogi Oszołomku,

Wesprzyj nas już teraz!

Zauważ, że nie obdarzyłem Cię odrażającym epitetem, a zwrotu „Oszołomku” użyłem, by wyrazić swoje niezadowolenie z Twojej i Twoich przyjaciół aktywności w ostatnich tygodniach. Wyszliście bowiem na barykadę, wytaczając wojnę związkom partnerskim. To wyjątkowo niskie i małe z Waszej, choćby najbardziej konserwatywnej, strony!

 

Ale przestańmy obrzucać się wyzwiskami! Mój list do Ciebie, drogi Konserwatysto, ma być pojednawczy. Nie przypadkiem piszę go w jednym z uniwersyteckich pokoi, w przerwach między zajęciami, które prowadzę. Wiem, że Ty nie masz od lat wstępu na prawie żaden uniwersytet w Polsce, a nawet jeśli uda Ci się wedrzeć na jego korytarze, to spotykasz się z pogardą ludzi światłych. Nie dziw się temu, wszak zarówno Ty, jak i Twoi przyjaciele, macie poglądy, nazwijmy to delikatnie, trącące myszką. A uniwersytety powinny być awangardą, miejscem nowoczesnej debaty.

 

No właśnie, jeśli już przy debacie jesteśmy, to w duchu personalizmu pragnę wyjaśnić Ci, dlaczego czujesz się tak bardzo sekowany, dlaczego często zamykane Ci są przed nosem uniwersyteckie bramy, łamy różnych pism i telewizyjne studia. Oto bowiem zwykłeś używać słów, które zabijają debatę, ucinają jakąkolwiek dyskusję. Mówisz o „zabijaniu nienarodzonych”, mniejszości seksualne określasz mianem „nienaturalnych, niezdrowych relacji”, a nierzadko mówisz o nich, że są „zboczeńcami”. Napisałbym teraz, że jesteś wariatem lub faszystowską kreaturą pokroju Himmlera, ale wiem, jak uczciwe są Twoje pobudki ideowe, jak bardzo wierzysz w to, co opowiada Ci Twój Kościół na coniedzielnej Mszy Św. i jak często zdarza Ci się czytywać tę homofobiczną książkę, którą nazywasz Pismem Świętym.

 

Masz też nieładną tendencję do grzebania w życiorysach moim i moich przyjaciół. Powinieneś wiedzieć, że w czasach Polski Ludowej nic nie było oczywiste, ani czarno-białe. Zazdroszczę Ci czasem, że wszystko pojmujesz w tak beznadziejnie banalny sposób, że wszystko jest dla Ciebie takie proste. Dla mnie nie jest. Może dlatego, że sam mam za sobą przykry okres ukąszenia przez ideologię marksistowską, czy też – jak zwykło się pisać – przez heglowski determinizm.

 

Pamiętasz jednak, że w chwili próby zmieniłem front, przeszedłem do obozu „Solidarności” i pozostałem mu wierny do końca, jako jeden z jego ekspertów. Jednak – w przeciwieństwie do Ciebie – pokazałem, że nie żywię chorej nienawiści wobec swoich byłych kolegów partyjnych (tak, dzisiaj nie wstydzę się tego!) i potrafiłem siąść z nimi przy jednym stole. Nie opluwałem również jadem prezydenta Lecha Wałęsy za zmyśloną czy prawdziwą (kogo to dzisiaj obchodzi?) agenturalność, czym pokazałem wierność swoim ideałom. Obecnie wiem też zresztą, że Wałęsa był dużo lepszym prezydentem niż zdawało mi się to wówczas, gdy obejmował stolec w Belwederze.

 

Ale dość o historii! Wymieniałem kilka zarzutów, jakie mam wobec Ciebie. Teraz chciałbym wyciągnąć do Ciebie rękę, chciałbym żebyśmy, jak powiedział najwybitniejszy polski premier w naszej historii, mogli różnić się pięknie. W tym celu, bardzo Cię proszę, zmień się! Nie zmieniaj oczywiście poglądów, miej takie jakie masz, czyli konserwatywne, ale mów innym językiem. O aborcji możesz mówić na przykład jako o „przerywaniu ciąży”, a o homoseksualistach, jako o „kochających inaczej”. Możesz też mniej patrzeć w przeszłość, a bardziej w przyszłość. Martyrologią nikt się jeszcze nie najadł, walka z komuną dawno się skończyła.

 

Bardzo chciałbym byś stał się normalnym konserwatystą, takim, którego nie wstydziłbym się przed swoimi francuskimi znajomymi lesbijkami, które żyją od dawna w związku partnerskim. Mój niemiecki przyjaciel, którego żona, bez żadnych „ochów” i „achów”, trzykrotnie dokonała aborcji, śmiał się ostatnio ze mnie, że u nas w kraju robi się z takich rzeczy problem.

 

Kocham Polskę w Zjednoczonej Europie (przepraszam za ten nieco zetlały patos), ale kochałbym ją jeszcze bardziej, gdyby konserwatyści byli w niej inni. Spójrz na nowoczesnego premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który jest liderem Partii Konserwatywnej, ale rozumie, co to znaczy iść z duchem czasu i wprowadza właśnie w swoim kraju instytucję małżeństw dla homoseksualistów. Nie ma on też nic przeciwko aborcji.

 

Chodź sobie do swojego kościoła, czytaj Pismo Święte, ale chrześcijanie bez Boga (jak to określił pięknie mój mentor Jacek Kuroń) żyją obok Ciebie i nie chcą, by prawo stanowili biskupi. Bo prawo jest dla wszystkich i basta! Zrozum to, proszę. Zmień się. Zamiast radykalizacji, naucz się niuansować. Bądź intelektualistą, czytaj książki inne niż te rodem z średniowiecza. Ogarnij się, drogi Konserwatysto, a wszystko będzie w porządku. W Twoich rękach spoczywa moc zakończenia tej polsko-polskiej wojny!

 

Z wyrazami szacunku,

Pewien lewicowy autorytet moralny

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie