11 maja 2019

Ustawa 447. Obrońcy dobrej zmiany ręka w rękę z salonem

(fot. Lukasz Dejnarowicz / FORUM)

Bagatelizowanie amerykańskiej ustawy 447 i oskarżanie jej oponentów o kremlowskie wpływy połączyło lewicowe salony oraz bezkrytycznych entuzjastów Prawa i Sprawiedliwości.

 

„Żydzi odbiorą wam dom. Kto kąsa Kaczyńskiego w prawy bok”; „Narodowcy straszą przed Żydami w Katowicach”; „Człowiek z Pokłosia przed Białym Domem. Jak kukizowcy straszą żydowskimi roszczeniami” – to tytuły z „Gazety Wyborczej”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Bliski krewniak GW, „Newsweek” w swoim majowym artykule uspokaja polskich czytelników: „Ustawa JUST nie przewiduje żadnych sankcji dla państw sygnatariuszy Deklaracji Terezińskiej, które nie spełniły swych obietnic dotyczących zwrotu mienia ofiar Holokaustu ich prawowitym właścicielom bądź ich spadkobiercom i dlatego ma głównie symboliczny, deklaratywny charakter”.

 

W tym samym tekście jednak portal tygodnika cytuje słowa prof. Bohdana Szklarskiego, amerykanisty, dyrektora Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego: – Donald Trump jest zależny od Izraela. Od początku prowadzi sprzyjającą Izraelowi politykę zagraniczną i jest serdecznie zaprzyjaźniony z premierem Netanjahu. Poza tym Izrael jako nieliczne państwo na świecie ma doskonałe stosunki z amerykańskim Kongresem, który jest matką ustawy 447.

 

Te niewątpliwie szczere słowa padły w kontekście krytyki niedawnej deklaracji premiera Morawieckiego, który zapowiedział przedstawienie przez rząd w połowie maja legislacyjnego pomysłu na przeciwdziałanie ewentualnym skutkom roszczeń dotyczących pożydowskiego mienia. – Nigdy się nie zgodzimy na jakiekolwiek wypłaty dla kogokolwiek z tego powodu, jakiekolwiek odszkodowania – kategorycznie stwierdził szef rządu.

 

Projektu ustawy nikt jeszcze nie widział, ale już został on obiecująco nazwany „ustawą anty-447”. Profesor Szklarski uważa, iż takie zapowiedzi szefa rządu jak powyższa mogą wpłynąć na pogorszenie polskich relacji ze Stanami Zjednoczonymi, gdyż w przypadku konfliktu dwóch amerykańskich sojuszników Trump jednoznacznie opowie się za Izraelem.

 

Jak się to wszystko ma do rzekomo „symbolicznego, deklaratywnego charakteru” ustawy 447?

 

Do całego zamieszania zapewne w ogóle by nie doszło, gdyby nie zbliżające się wybory i kampania, w której, siłą rzeczy, donośniej niż zazwyczaj brzmi głos „pozasystemowej” opozycji, podnoszącej kwestię roszczeń żydowskich jako jeden z priorytetów. Nie od rzeczy, gdyż amerykański Senat pod naciskiem wpływowego lobby uchwalił ustawę łamiącą powszechnie przyjętą w prawie międzynarodowym zasadę przejmowania przez państwo mienia pozbawionego spadkobierców. Tymczasem, w myśl prawa uchwalonego przez Kongres i podpisanego przez prezydenta Trumpa, Departament Stanu zobowiązany został do wspierania roszczeń organizacji żydowskich także w sprawie majątków bezspadkowych.

 

Słyszymy teraz z ust polityków i publicystów, że prawo uchwalone za Oceanem nas nie dotyczy. Szkoda, że nie wpadły na taki koncept władze RP jesienią 1939 roku. Mogłyby wówczas ogłosić, że decyzja hitlerowskich Niemiec i sowieckiej Rosji o uderzeniu na Rzeczpospolitą Polski nie interesuje. Uniknęlibyśmy dziejowej katastrofy. Porzucając zaś ironię i spoglądając na asertywność naszej dyplomacji – w sprawie roszczeń nie trzeba będzie czołgów i bombowców.

 

Mordercy i kaci?

Wypowiedź premiera nie wzięła się znikąd. Sztab PiS musiał uznać, że Konfederacja radzi sobie w kampanii na tyle sprawnie, że może przeskoczyć poprzeczkę progu wyborczego i odebrać rządzącym nieco miejsc w Europarlamencie, co stanowiłoby dla niej niezły punkt wyjścia przed głosowaniem do Sejmu i Senatu. Sygnał dał podczas jednej z partyjnych konwencji prezes Kaczyński. Po wielomiesięcznej ciszy politycy PiS zaczęli wreszcie zabierać głos na temat kwestii 447, która dotychczas pozostawała tematem tabu.

 

Apetyty żydowskich organizacji nie tylko w Polsce stały się ważnym motywem kampanijnym. Przed decydującym rozstrzygnięciem wyborów parlamentarnych w Izraelu na oskarżenia wobec Polski licytowali się rywale do objęcia stanowiska premiera. Przegrany w kwietniowym starciu, jeden z liderów opozycji Yair Lapid udzielił ostatnio wywiadu opublikowanego w tych dniach na portalu Onet.pl. Został zapytany m.in. o „przemysł Holokaust” (właściwie: „przedsiębiorstwo Holokaust” – aut.), czyli określenie używane m.in. przez Polaków na opisanie żydowskiego lobby roszczeniowego. Znamienna odpowiedź Lapida rozwiewa wątpliwości (jeśli ktoś je jeszcze żywił) na temat powodów rozsiewania od lat na całym świecie sformułowania „polskie obozy” oraz innych przejawów przypisywania naszemu narodowi niemieckich win. Lapid powiedział: – Jedynym przemysłem był przemysł śmierci. Polacy są katolikami i wiedzą, że w Starym Testamencie napisano: „Czy zabiłeś i wziąłeś w posiadanie?”. Nie można mordować ludzi i mówić, że chce się odziedziczyć własność zamordowanych. Ta własność powinna zostać zwrócona ocalałym z Holokaustu i ich rodzinom, ponieważ jest to ich własność. Jeśli wykonuje się na kimś egzekucję bez powodu, to czy można domagać się również własności tej osoby? To jest jak dodawanie zniewagi do rany. Rząd polski musi sobie z tą kwestią poradzić. 

 

A więc: już nie bierni świadkowie ani nawet przymuszeni współsprawcy, ale mordercy z premedytacją i kaci muszą oddać zagrabione majątki.

 

Wszystkie tropy prowadzą na Kreml

Sprawa ustawy 447 trafiła zatem do znacznie szerszego niż dotychczas obiegu mediów w Polsce. Piszą o niej dosyć dużo nie tylko środki przekazu uznawane za niszowe i skrajne, ale i portale, gazety i pisma przychylne obozowi PiS. Te bardziej umiarkowane sygnalizują zagrożenia związane z bardzo prawdopodobną amerykańską presją na Polskę. Równolegle prowadzona jest jednak także inna narracja. Wpisuje ona wszelkie ostrzeżenia, sprzeciwy i wezwania do protestów w szablon kremlowskiej sfery wpływów. Celuje w tym środowisko „Gazety Polskiej”, tygodnika ściśle związanego z linią polityczną partii Jarosława Kaczyńskiego. Czytelnik tego pisma od lat wychowywany jest w przeświadczeniu, że jakikolwiek sprzeciw wobec poczynań Prawa i Sprawiedliwości jest niezawodnym dowodem powiązań z reżimem Władimira Putina.

 

Coraz głośniejsze protesty naszych rodaków żyjących za oceanem skłoniły redaktorów pisma do odbycia wypraw za Ocean w celu zniechęcenia członków tygodnikowych Klubów od udziału w akcjach anty-447. „Gazeta Polska” poświęciła też sporą część swego najnowszego numeru na deprecjonowanie obaw o skutki amerykańskiej ustawy. Obszerny tekst „Kto i jak gra 447” niby sygnalizuje zasadnicze obawy podnoszone w związku z ustawą, ale od razu rozbraja je – powierzchownie – i w efekcie kwalifikuje według wyuczonego i streszczonego powyżej schematu.

 

Zostawiając na boku kwestię oskarżeń wobec części kandydatów Konfederacji o zagraniczne inspiracje i wpływy, warto zadać sobie pytanie, co bardziej służy licytowaniu sprawy ochrony Polski przed roszczeniami: rozsądne, lecz kategoryczne podnoszenie sprzeciwu wobec zakusów „przedsiębiorstwa Holokaust” czy wygaszanie obaw w zarodku?

 

Roman Motoła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie