3 grudnia 2015

Trybunał Konstytucyjny, broniąc Platformy, dopuszcza się łamania prawa

(prezes TK (Trybunal Konstytucyjny) prof. Andrzej Rzeplinski fot. Adam Chelstowki/FORUM )

Poniedziałkowe postanowienie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie „udzielenia zabezpieczenia” nie pozostawia wątpliwości co do partyjnego zaangażowania jego członków. Opinię publiczną urzeczono kolejnym kuriozum, nie mającym podstaw prawnych i stojącym w sprzeczności z dotychczasowym orzecznictwem Trybunału. Tym samym jedenastu sędziów dołączyło do szerokiego frontu dyskredytacji i niszczenia – wątpliwego już od dawna – autorytetu instytucji, która miała odpowiadać w Polsce za zgodność stanowionego prawa z konstytucją.

 

W poniedziałek 30 listopada Trybunał Konstytucyjny rozpatrzył wniosek grupy posłów Platformy Obywatelskiej, którzy domagali się, by ich poprzedni wniosek – czekający wciąż na rozpatrzenie – Trybunał usankcjonował dodatkowo poprzez „udzielenie zabezpieczenia”. Innymi słowy mówiąc, opozycja poprosiła sędziów, by zachowali się mniej więcej jak sąd cywilny, który – sądząc dłużnika – rekwiruje tymczasowo jego majątek, aby posłużył jako zabezpieczenie na wypadek przegranej przez niego sprawy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pośpiech Platformy związany był z przyspieszonym trybem prac parlamentarnych nad wyborem nowej piątki sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, do czego dążyło Prawo i Sprawiedliwość. Rękami sędziów chcieli oni uniknąć faktów dokonanych, które mogą przypieczętować ich porażkę w walce o utrzymanie swoich wpływów w Trybunale.

 

Przewodniczący Trybunału Andrzej Rzepliński zebrał więc sędziów i przyjął wraz z nim kuriozum prawne, w którego sentencji czytamy, iż TK postanawia… zabezpieczyć wniosek grupy posłów przez wezwanie Sejmu RP do powstrzymania się od dokonywania czynności zmierzających do wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego do czasu wydania przez tenże ostatecznego wyroku w sprawie K 34/15.

 

W ten sposób Trybunał Konstytucyjny zaprzeczył sam sobie. Michał Jackowski jeszcze w 2011 roku podsumowywał na łamach „Państwa i Prawa”, iż w latach 2004-2007 grupy posłów, składając wnioski o kontrolę konstytucyjności, czterokrotnie wnosiły o „zabezpieczenie roszczenia”, „zabezpieczenie powództwa”, czy też o „wstrzymanie wszelkich czynności związanych z wykonaniem” zakwestionowanej ustawy. Każdy z wniosków dotyczył wstrzymania wykonania zaskarżonej ustawy do czasu rozpatrzenia wniosku w tej sprawie przez Trybunał. TK nie uwzględnił żadnego z tych wniosków, za każdym razem szeroko to argumentując. Sędziowie orzekali wówczas m.in., iż jako Trybunał… nie mają kompetencji do wydania takiego postanowienia.

 

Być może skompromitowani członkowie obecnego składu Trybunału znają te orzeczenia i chcąc w związku z nimi uniknąć konsekwencji poważniejszych niż ośmieszenie, nie zobowiązali Sejmu do niczego, a jedynie „wezwali”. Tak więc pod szyldem formalno-prawnego postanowienia, Trybunał uchwalił zwykły apel, którego treści właściwie nie powinno się rozpatrywać w sposób normatywny i wiążący, bo wówczas sam Trybunał trzeba byłoby oddać pod sąd.

Wstyd jednak pozostanie, bo Trybunał Konstytucyjny postanowieniem z 30 listopada odsłonił swoje afiliacje partyjne, broniąc do upadłego politycznego interesu Platformy Obywatelskiej.

 

W czwartek 2 grudnia w godzinach wieczornych Sejm RP dokonał ponownego wyboru pięciu sędziów Trybunału. Większością głosów PiS doprowadziło do obsadzenia części składu Trybunału, co z pewnością nie zakończy politycznego sporu, ciągnącego się już od kilku tygodni. Powstaje pytanie, co teraz uczynią dotychczasowi sędziowie? Czy w ramach protestu zrezygnują ze swoich stanowisk? Chyba wszystkim wyszłoby to na dobre.

 

Benedykt Witkowski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie