1 września 2014

Szkoła bezbożnej ideologii

W polskiej oświacie nie mówi się już o współpracy rodziców z nauczycielami, tylko tych pierwszych brutalnie odpycha się od szkoły. Pedagodzy i psychologowie mają być pasami transmisyjnymi ideologii – mówi w rozmowie z PCh24.pl dr Andrzej Mazan z Wydziału Studiów nad Rodziną UKSW, dyrektor merytoryczny Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum.

 


Wesprzyj nas już teraz!


W szeregi uczniów zostali po raz pierwszy przymusowo wcieleni polscy sześciolatkowie. Do jakiej szkoły trafiają?


– Przede wszystkim decydując o wdrożeniu sześciolatków do systemu szkolnego ministerstwo pominęło wszelkie doświadczenia pedagogiczne, psychologiczne opiniujące  przygotowanie dziecka w tym wieku do podjęcia nauki. Do niedawna obowiązywała przecież teza, że dziecko osiąga dojrzałość szkolną w wieku lat siedmiu. Dojrzałość ta obejmuje aspekt intelektualny, emocjonalny i społeczny. Mamy więc do czynienia z eksperymentem na dziecku i nie wiadomo, jakie będą jego skutki. Jest coś niezwykłego w zjawisku arogancji władzy podkreślanym ostatnio często w wywiadach przez panią Karolinę Elbanowską z inicjatywy „Ratuj maluchy”. Otóż okazało się, że cała populacja sześciolatków jest już dostatecznie dojrzała do szkoły. I nagle pod tą opinią podpisuje się szereg psychologów i pedagogów. To jaką wartość mają tzw. prawa wieku rozwojowego? Jeszcze kilka lat temu nikt takich teorii nie głosił. A w tej chwili, jak widać, posłuszeństwo wobec władzy jest w środowisku psychologów, pedagogów i nauczycieli ogromne.

 

Drugą niepokojącą kwestią jest brak przygotowania merytorycznego nauczycieli, którzy dotychczas nigdy nie pracowali systemem szkolnym z sześciolatkami. Owszem pracowano w tzw. zerówkach, ale obecnie dzieci sześcioletnie zostały „wtłoczone” w system-klasowo lekcyjny. W opublikowanych na stronach MEN wytycznych metodycznych dla klasy pierwszej nie tylko brakuje odpowiednich wskazówek dydaktycznych, ale całość  postępowania jest uzasadniona dowolnie wybranymi koncepcjami psychologiczno-pedagogicznymi. Powołanie się na „słynne” nazwiska ma zatem uwiarygodnić eksperyment społeczny.

 

Innym, niekorzystnym aspektem, który negatywnie odbije się na dzieciach, jest zetknięcie się sześciolatków ze szkolną subkulturą. Dzieci najbardziej bezbronne w społeczności szkolnej będą zmuszone przebywać w przepełnionych świetlicach, bo w wielu placówkach, zwłaszcza na terenie miejskich molochów, nauka odbywać się będzie w systemie dwuzmianowym. Stresem będzie dla najmłodszych hałas, przemoc, zarówno fizyczna jak i psychiczna. Natychmiast zetkną się z powszechną wulgaryzacją językową i pojęciową, odnoszącą się do sposobu postrzegania świata, w którym przebywają. Zostaną zmuszeni do przystosowywania się do zupełnie innego świata niż ten, w którym żyją w otoczeniu rodziny.

 

Jak ocenia Pan podręcznik przygotowany przez MEN dla najmłodszych uczniów?


– Ma on, niestety, mnóstwo wad na poziomie językowym, pojęciowym, graficznym, aksjologicznym czy społecznym. Chciałbym podkreślić jednak przekaz ideowy, jaki niesie ten podręcznik, bowiem wieńczy on  zapoczątkowane przez p. minister Hall dzieło „europeizacji” polskiego dziecka. Ministerstwo obejmując przymusowym, jednakowym nauczaniem wszystkie dzieci, począwszy od tegorocznego rocznika sześciolatków w górę, realizuje program edukacji globalnej. Jej główne założenia zawarte zostały w wydanej pod auspicjami UNESCO publikacji pt.  „Edukacja: jest w niej ukryty skarb”. Jest to zbiór dyrektyw na temat tego, jak powinno odbywać się nauczanie w XXI wieku. Wskazania te zostały w duchu liberalnym przygotowane przez socjalistę Jacquesa Delorsa, prof. Bronisława Geremka oraz grono innych, nazwijmy to, wpływowych polityków. Co jest w myśl tych założeń, celem oświaty? Głównym celem jest teza, że wszystko w szkole zachęcać ma do „zrewaloryzowania wartości etycznych i kulturalnych edukacji”. Obowiązuje relatywizacja i reinterpretacja. Nie ma żadnych bezwzględnych wartości etycznych, a zwłaszcza tych, które wypływają z religii. W ogóle w szkole nie ma miejsca dla religii.

 

Opublikowany przez MEN nowy podręcznik dla sześciolatków dokładnie odpowiada tym wskazówkom. W podręczniku „świętuje” się dzień ziemi, flagi i matki. O świętach tradycji polskiej i chrześcijańskiej nie miało być mowy. Po protestach rodziców w książce znalazły się wzmianki o Bożym Narodzeniu i Wielkanocy, ale treść odnosząca się do tych świąt jest infantylna. To jest  właściwie naigrywanie się z chrześcijan. Warto podkreślić, że podręcznik podlegał konsultacji „specjalisty” ds. równościowych. To jest nowa „specjalność”, której nigdy dotąd nie było. Przypomina niechlubne czasy politruków.

 

W podręczniku mamy od początku do czynienia z realizacją dogmatu państwa świeckiego. Obowiązuje perspektywa monistycznego materializmu, podana dla dziecka w formie przyjemnościowo-konsumpcyjnej. Dziecko, które realizuje treści podręcznika przebywa w wyidealizowanym świecie bajki i marzeń. W podręczniku spotykamy wiele elementów przyrody, bardzo często spersonifikowanej i pokazanej w sposób infantylny, jak mówiące muchomorki, raki, krokodyle. Zawarto tam też sporo motywów mitycznych. Świat nierzeczywisty wymieszany został ze światem realnym.

 

Jednym z najczęstszych poleceń jest: wymyśl. Dziecko ma tutaj „wymyślać” świat, zachęcane jest do życia ideami i marzeniami, a nie rzeczywistością. Drugi częstym poleceniem jest praca w parach. Niemal wszystko ma się odbywać parami. Z drugiej strony od początku przyzwyczaja się dziecko do wiary w naukę i przekonuje, iż tylko nauka daje możliwość opisu rzeczywistości. W ten sposób uczy się je postawy przekształcania rzeczywistości świata. Pojawia się w podręczniku tendencja burzenia porządku wyniesionego z Księgi Rodzaju czy z chrześcijaństwa. Dziecko od początku wprowadzane jest w świat, który w żaden sposób nie będzie pasował do przekazów religijnych i historycznych.  

 

Podręcznik lansuje również tezę edukacji globalnej, że nie ma prawdy a istnieje tylko świat różnych ideologii. Wszystko może być względne i zależy tylko od naszego subiektywnego podejścia. Ideologia zawarta w elementarzu wyraża się w relatywizacji własnej kultury, w materializmie, jakimś wyrazie socjalizmu wykluczającego rodzinność. Dziecko wchodzi w idealny, szkolny świat społeczny, w którym przebywa odizolowane od najbliższych.

 

Jaki wpływ mają rodzice na sposób kształcenia ich dzieci przez dzisiejszą szkołę?


– W polskiej oświacie nie mówi się już o współpracy rodziców z nauczycielami, tylko tych pierwszych brutalnie odpycha się od szkoły. Musimy spojrzeć na wprowadzanie tego podręcznika jako na element większej całości, tzn. procesu, któremu zostaje poddane społeczeństwo polskie, zwłaszcza w sferze relacji dziecko-rodzic. Bezpłatny elementarz od państwa wpisuje się w tendencję do odrywania dziecka od rodziny i przejmowania opieki nad nim przez państwo, które wręcz zawłaszcza dzieci, aby wychować je w nowym duchu. Przecież  wszelkie rodzicielskie protesty są doskonale ignorowane. Ponadto, jak wiemy, przygotowany został swoisty bat na rodziców w postaci ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Pozwala ona każdemu nauczycielowi w przypadku chociażby podejrzenia o przemoc założyć danej rodzinie nieusuwalną do końca życia „niebieską kartę”.

 

Szkoła staje się pasem transmisyjnym wrogiej polskiej kulturze ideologii. Od czasów pani minister Katarzyny Hall umocniła się w polskim ministerstwie grupa, która wprowadza ów program edukacji globalnej. Jej znakiem jest utworzenie ośrodków edukacji rozwojowej zamiast ośrodków doskonalenia nauczycieli. Prowadzona jest walka z wiarygodnością wiary chrześcijańskiej, także przez programy równościowe i demoralizację. Trzeba mieć świadomość, że zamiast wychowania rodzinnego wejdzie zaraz do szkół wychowanie seksualne.

 

MEN dąży do zapewnienia sobie coraz większej kontroli nad placówkami prowadzonymi przez samorządy. Jak możemy się bronić?


– Po pierwsze, drogę wskazuje akcja „Ratuj maluchy” zmierzająca do umocnienia praw rodziców wobec szkoły. Punktem oparcia dla takich dążeń jest artykuł 48. Konstytucji gwarantujący rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z wyznawanymi przez siebie wartościami. Zawsze należy się na niego powoływać, gdy uważamy, że szkoła narusza nasze prawa.

 

Po drugie, należy za wszelką cenę bronić dzieci, tak jak w czasach zaborów, przez intensyfikację mądrego wychowania domowego.

 

Po trzecie, należy umacniać duchowość dziecka przez uczestnictwo rodziców i dzieci w organizacjach katolickich. Proszę zwrócić uwagę, że poza oazami dzieci nie mają żadnej możliwości by formować swoją duchowość w Kościele katolickim. To jest wyzwanie pierwszorzędne.

 

Pamiętajmy, iż tendencja do tego, by wyrugować religię ze szkół i nadać tym ostatnim wymiar wyłącznie świecki, materialistyczny, pojawiła się już przed II wojną światową. Kościół starał się temu przeciwdziałać tworząc religijne organizacje dzieci, takie jak Krucjata Eucharystyczna czy Sodalicja Mariańska. Chodziło o to, by dziecko mogło wzrastać w wymiarze i rozumieniu wiary. To bardzo istotna kwestia, bo jeżeli ulega atrofii myślenie religijne i wiara religijna, to przy obecnym ciśnieniu konsumpcji i wiedzy naukowej dusze dzieci obronić będzie bardzo trudno. Nasza szkoła nie jest bowiem pozbawiona wiary. Ona uczy wiary w wiedzę naukową. Tej wiary szczególnie, która oczywiście sprzeciwia się wierze w Pana Boga i w Pismo Święte.

 

Kolejnym sposobem jest możliwie jak największa obecność rodziców w szkołach, ale i doprowadzenie do relatywizacji wiedzy szkolnej. Trzeba wpajać dzieciom, że nie jest ona absolutna, gdyż, jak wspomniałem, podstawą szkoły nie jest prawda, tylko ideologia. Wiedza naukowa nie jest potrzebna do zbawienia. Szkoła jest ideologiczna w samych swoich założeniach. Ona uczy oceny rzeczywistości przez ideologię, a nie przez prawdę.

 

Ale najważniejszą  metodą obrony dziecka jest umieszczenie go w środowisku nauczycieli  moralnie udoskonalonych i życzliwych dla dziecka.

 

 

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Roman Motoła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie