23 grudnia 2013

Św. Szczepan diakon i arcymęczennik

(Ukamienowanie św. Szczepana. Obraz Paolo Uccello [Public domain], via Wikimedia Commons)

Św. Szczepan rozpoczyna długi szereg świadków Chrystusa – ludzi walczących i oddających swoje życie za chrześcijaństwo – mówi dla portalu PCh24.pl ks. dr hab. Piotr Łabuda, biblista, wykładowca Nowego Testamentu, kierownik Katedry Egzegezy Starego i Nowego Testamentu Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie Wydziału Teologicznego w Tarnowie.

 

Dlaczego tuż po uroczystości Narodzenia Pańskiego obchodzimy święto Św. Szczepana Męczennika? Skąd ta tradycja?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Kościół nazywa świętego Szczepana „arcymęczennikiem” i oddaje mu szczególną cześć. On bowiem jako pierwszy złożył świadectwo swojej wiary w Jezusa Chrystusa – jeszcze przed apostołami. Pierwszy poniósł śmierć za Chrystusa. On także rozpoczyna długi szereg świadków Chrystusa – ludzi walczących i oddających swoje życie za chrześcijaństwo.

 

Jeżeli porównamy święto Narodzenia Pańskiego ze wspomnieniem męczeństwa św. Szczepana, to na pierwszy rzut oka zdaje się być między jednym a drugim zasadnicza różnica – wręcz sprzeczność. Jak to – ktoś może zapytać: wczoraj święciliśmy dzień narodzin Jezusa Chrystusa, dziś zaś Kościół jako powód radości daje nam dzień śmierci? Wczoraj staliśmy wobec nowonarodzonego Zbawcy śpiewając miłe kolędy, dziś te same kolędy mają towarzyszyć wspomnieniu męczeństwa? Wczoraj patrzyliśmy na radość pasterzy, którzy na anielską wieść pospieszyli do Betlejem, dziś mamy słuchać opowiadania o śmierci męża Bożego, którego prowadzą poza miasto i mordują? Wczoraj rozbrzmiewała radosna pieśń aniołów, dziś zaś słychać krzyki mordujących niewinnego ucznia Chrystusa? Czy takie zestawienie nie jest sprzecznością?

 

Sprzeczność ta jest tylko pozorna. Różnica pomiędzy jednym a drugim świętem nie jest tak wielka, jakby się mogło wydawać. Wczoraj bowiem obchodziliśmy narodziny Zbawiciela, wspominając zaś męczeńską śmierć św. Szczepana także obchodzimy niejako czas urodzin. Kościół uczy, iż dzień śmierci świętego – męczennika, jest dniem jego narodzin – narodzin dla nieba. Trzeba pamiętać, iż to nie życie doczesne jest prawdziwym życiem, ale życie wieczne. Rzeczą najważniejszą nie są zatem pierwsze nasze narodziny, którymi rozpoczyna się życie ciała, lecz narodziny drugie, czyli odrodzenie, przez które dusza spotyka się z tajemnicą zbawienia, z tajemnicą Boga.

 

Św. Szczepan był diakonem. Na czym polegał ten urząd w Kościele w I wieku?

 

Po wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa i po uzupełnieniu liczby apostołów, po zesłaniu Ducha Świętego, po pierwszym wystąpieniu Piotra i po towarzyszących mu licznych nawróceniach (Dz 2,41), nastąpił niejako zwykły czas: czas głoszenia Dobrej Nowiny, czas wspólnego łamania chleba i modlitwy.

 

W Jerozolimie wytworzyła się niezwykła wspólnota. Św. Łukasz zapisał, iż wszyscy nawróceni „trwali w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” (Dz 2,42-47).

 

Św. Łukasz napisał: „Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom” (Dz 6,1). W tej miłującej wspólnocie dość szybko pojawiły się jednak problemy. W miarę jak wspólnota się rozrastała, zaczęły dawać o sobie znać zakłócenia w jej funkcjonowaniu.

 

Co było przyczyną tych problemów?

 

Trzeba pamiętać, że Żydzi odznaczali się silnym poczuciem solidarności. W synagogach istniały w tym zakresie uświęcone tradycją zwyczaje i reguły postępowania. Specjalne osoby były upoważnione do zbierania darów. W każdy piątek od rana dwóch mężczyzn obchodziło rynek i domy prywatne, zbierając jałmużnę w postaci pieniędzy i w naturze. Pod koniec dnia była ona rozdzielana między ubogich. Ci, którzy akurat znaleźli się w potrzebie, otrzymywali pomoc doraźną, a osoby, które stale żyły w biedzie, mogły liczyć na wydzielenie im z Kuppah, czyli z kosza, 14 posiłków, tj. na dwa posiłki dziennie przez nadchodzący tydzień. Dla osób w nagłej potrzebie robiono dodatkową zbiórkę zwaną Tamhui, czyli tacą.

 

Zwyczaj ten przejęła wspólnota pierwotnego Kościoła. Przeszkodą jednak w jego przestrzeganiu były podziały wśród Żydów jerozolimskich, którzy tworzyli ten Kościół. Można było wśród nich wyróżnić dwie grupy. Wspólnota Kościoła, podobnie jak Żydzi, była pierwotnie wspólnotą podzieloną na dwie grupy. Pierwsza obejmowała mieszkańców Jerozolimy i Palestyny, którzy mówili w języku aramejskim, języku swoich przodków, i chlubili się czystością rasową. Druga grupa składała się z przybyszów z innych krajów, którzy zjechali się do Jerozolimy na Zielone Święta i po nawróceniu dołączyli do jerozolimskiej wspólnoty. Mieszkali przez całe pokolenia poza Palestyną i mówili zasadniczo tylko po grecku. Stąd też nazywano ich hellenistami. Rdzenni mieszkańcy, zwani Hebrajczykami, Jerozolimy często pogardzali przybyszami, co ujawniało się również przy rozdzielaniu jałmużny. Dbali bowiem oni zasadniczo tylko o siebie. Rozpoczęły się narzekania, że wdowy z grupy hellenistów są celowo przy rozdzielaniu jałmużny pomijane. Apostołom trudno było nadzorować rozdział wsparcia. Nie mieli czasu. Ich pierwszym zadaniem było bowiem dbałość o słowo Boże, o głoszenie Dobrej Nowiny, o ducha modlitwy. Wówczas to zapadła decyzja o wyborze siedmiu mężów, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Wybrano siedmiu diakonów, aby mieli pieczę nad tą niezwykle ważną dziedziną życia społeczności chrześcijańskiej, jaką było rozdzielenie jałmużny.

 

Czy liczba „siedem” ma charakter symboliczny?

 

Podana przez Łukasz liczba „siedem” wydaje się z jednej strony odpowiadać rzeczywistej ilości ustanowionych diakonów, z drugiej strony ma ona także charakter symboliczny – w Biblii liczba „siedem” oznacza pełnię. To znaczy ustanowiono tylu diakonów, ilu było trzeba.

 

Pierwsi diakoni nie należeli do starszych wspólnoty, których zadaniem było głoszenie słowa Bożego. Wybrano ich do służby we wspólnocie. Pierwszą troską Kościoła było przetłumaczenie orędzia chrześcijańskiego na język codziennej praktyki. Sama nazwa diakonos oznacza ludzi, którzy oddają się w niewolę, którzy służą z własnej woli – chcą być sługami.

 

Wydaje się, iż wymienieni przez Łukasza diakoni sami pragnęli być tymi, którzy zajmą się posługiwaniem przy stołach – dbałością o potrzeby ubogich. Z czasem działalność diakonów zaczęła wychodzić daleko poza posługiwanie przy stołach i rozdzielanie jałmużny. O tym akurat wiemy, choć o większości wymienionych dostojnych diakonach niewiele można powiedzieć.

 

Wszystkie informacje na temat św. Szczepana czerpiemy z Dziejów Apostolskich. Co możemy w nich przeczytać na temat dzisiejszego Patrona oprócz tego, że był diakonem?

 

Święty Szczepan był pierwszym chrześcijańskim męczennikiem. Nauczał w Jerozolimie. Czytamy o nim w Dziejach Apostolskich: „Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu” (Dz 6,8). Oskarżony przez Sanhedryn o bluźnierstwo został ukamienowany prawdopodobnie około 34 roku.

Księga Dziejów Apostolskich zapisze: „wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego [natchnienia] przemawiał. Podstawili więc ludzi, którzy zeznali: «Słyszeliśmy, jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu». W ten sposób podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków” (Dz 6,9-13). Przekupieni świadkowie składali kłamliwe zeznania a „wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali mu (Szczepanowi) się uważnie i zobaczyli twarz jego, podobną do oblicza anioła” (Dz 6,15).

 

Na stawiane zarzuty Szczepan odpowiedział mową pełną mądrości i spokoju. Mowa ta była mową obronną, ale też – można powiedzieć, iż była mową oskarżającą. Jest najdłuższą spośród dwudziestu czterech mów zapisanych na kartach Dziejów Apostolskich. Ponieważ diakon został oskarżony o to, że wystąpił przeciwko Prawu i zwyczajom i naruszył miejsce święte, odwołał się do historii Izraela. Przytaczając jego dzieje, trzydzieści jeden razy zacytował Stary Testament, aby udowodnić, że Bóg zawsze chciał zbawienia swojego ludu, był cierpliwy i znosił wszystkie jego nieposłuszeństwa, dawał obietnice, prowadził przez różnych wybawicieli, proroków, których Naród Wybrany odrzucał i zabijał.

 

Młody diakon zapewne przeczuwał, jaki los go czeka. Wzniósł oczy do nieba, szukając u Boga pomocy w trudnym czasie męczeństwa. Widząc zaś otwarte niebo głośno powiedział: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7,56). Zgorszeni Żydzi zatykali sobie uszy. Stwierdzenie, że Jezus z Nazaretu jest równy Bogu było dla nich niezwykłym bluźnierstwem. Stad też rzucili się na Szczepana i wywlekli za miasto, aby go ukamienować.

 

W jakich okolicznościach, wobec jakich osób, Prawo przewidywało karę ukamienowania?

 

Ukamienowanie było zwyczajową karą za publiczne bluźnierstwo, ale w wypadku Szczepana był to także akt zemsty. „Wyrzucili go poza miasto i kamieniowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem” (Dz 7,58). Szaweł zaś (późniejszy Paweł Apostoł), jak zapiszą Dzieje Apostolskie, stał przy tych szatach, patrzył na cierpienie św. Szczepana i godził się na jego zamordowanie.

 

Warto sięgnąć po świadectwo Talmudu Babilońskiego. W Misznie traktatu Sanhedryn czytamy: „cztery śmierci zostały powierzone Beth Din: ukamienowanie (seqilah), spalenie (śerefah), mordowanie przez miecz (zasztyletowanie – hereg) i uduszenie (heneq)”.

 

Karę ukamienowania Miszna wyjaśnia następująco: „Jeśli uznają go [oskarżonego] za niewinnego, zwolnią go, a jeśli nie, zostanie ukamienowany. Posłaniec pójdzie przed nim [obwieszczając]: ten i ten, syn tego i tego, zostanie ukamienowany, bo popełnił taką, a taką zbrodnię, a ten i ten są jego świadkami. Każdy kto wie coś na jego obronę może przyjść i powiedzieć to”. Dalej Miszna mówi o mężczyźnie – sygnaliście z flagą, którego zadaniem jest wstrzymać egzekucję w wypadku gdyby znalazł się świadek, który mógłby świadczyć o niewinności skazanego.

 

Talmud Babiloński komentując ten fragment Miszny uszczegóławia sposób wykonania kary. „Abaye powiedział: Musi on [posłaniec] powiedzieć też: tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie, w takim, a takim miejscu (popełniono zbrodnię), na wypadek gdyby znalazł się ktoś, kto zna (inną wersję wydarzeń), aby mógł wystąpić i udowodnić, że (pierwsi świadkowie) są fałszywymi świadkami (celowo złożyli fałszywe świadectwo). I posłaniec idzie przed nim w drodze na egzekucję: dosłownie przed nim, w jego drodze na egzekucje, lecz nie wcześniej!”.

 

Jaka była skala prześladowań chrześcijan w pierwszych latach istnienia Kościoła? Czy jesteśmy w stanie oszacowań liczbę pierwszych męczenników?

 

Chrześcijaństwo zrodziło się z judaizmu. Stąd też pierwszych prześladowań chrześcijanie doświadczyli właśnie z tej strony. Wyznawcy judaizmu zwalczali chrześcijan jako sektę. Pierwszym męczennikiem wydaje się być św. Szczepan. Potem, około 41 roku, gdy władzę prokuratorską Judei otrzymał Herod Agryppa I, postanowił odbudować potęgę Izraela z czasów króla Heroda Wielkiego. Stąd też chcąc pozyskać sobie sympatię Żydów nasilił prześladowania chrześcijan. Wtedy też wielu chrześcijan opuściło Jerozolimę. Prześladowania nasiliły się około 62 roku, za czasów arcykapłana Annasza, który wykorzystując brak namiestnika rzymskiego, postawił przed sądem i skazał na śmierć Jakuba Starszego, który przewodził wspólnocie kościoła Jerozolimskiego. Był to także czas prześladowania Apostoła Pawła, upokorzeń doświadczał też św. Piotr i inni apostołowie, pierwsi chrześcijanie. Komentatorzy uważają, iż z rąk Żydów mogło zginąć około 2 tysiące pierwszych chrześcijan. Spośród dwunastu apostołów (z wyłączeniem Judasza) jedynie Jan Ewangelista zmarł śmiercią naturalną na wygnaniu, pozostali zginęli śmiercią męczeńską.

 

W jaki sposób rozwijał się przez wieki kult św. Szczepana?

 

Według tradycji Szczepana pochował mistrz Gamaliel w jednym ze swoich majątków niedaleko Jerozolimy. Kult św. Szczepana w trakcie prześladowań chrześcijan i potem podczas najazdu Rzymian, kolejnych powstań żydowskich nie od razu nabrał dużego znaczenia. Z czasem zapomniano o grobie Świętego Diakona. Dopiero w 415 r. św. Lucjan miał sen, w którym ukazał mu się nauczyciel św. Pawła – Gamaliel, i wskazał miejsce pochowania swoich szczątków i św. Szczepana w Kifaz-Gamla.

 

Chrześcijanie, uciekając przed oblężeniem Jerozolimy i w obawie jej zburzenia. przez cesarza Hadriana, zabrali ze sobą śmiertelne szczątki tych dwóch osób i we wspomnianej wiosce pochowali je. Wiadomo, że Gamaliel zakończył życie jako chrześcijanin.

 

W miejscu tym biskup Jerozolimy, Jan, wystawił murowaną bazylikę, a drugą w miejscu, gdzie św. Szczepan miał być ukamienowany. Bazylikę tę upiększyli św. Cyryl Jerozolimski (439) i cesarzowa św. Eudoksja (460). W czasie najazdów Saracenów, obawiając się sprofanowania przewieziono relikwie św. Szczepana najpierw do Konstantynopola, a później, ok. 555 r. do Rzymu, do bazyliki św. Wawrzyńca za murami, gdzie spoczywają do dzisiaj. W ikonografii Szczepan przedstawiany jest najczęściej w scenie kamienowania, w innych przestawieniach pojawia się jako młody diakon, jego zaś atrybutami są: gałąź palmowa, księga Ewangelii, kamienie. Jest patronem wielu rzemiosł. Uważany jest za patrona dobrej śmierci. W tradycji katolickiej wspominany jest dzień po Bożym Narodzeniu – 26 grudnia.

 

26 grudnia – w dniu wspomnienia św. Szczepana – istniał zwyczaj obsypywania się owsem. Według dawnych wierzeń miało to sprowadzić urodzaje i obfitość chleba. W państwie Karolingów i w innych krajach zachodnich i północnych św. Szczepan był patronem koni. Stąd do dziś jeszcze święci się w tym dniu owies. Kościół zaś zwyczaj ten interpretował jako pamiątkę męczeństwa św. Szczepana: „W dzień świętego Szczepana rzucają owsem w kapłana”.

 

 

Bóg zapłać za rozmowę!

Rozmawiał Kajetan Rajski

 

mat

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie