17 maja 2016

Rewolucja to nie obiad proszony

(Scena baletowa z wprowadzanej pod auspicjami Jiang Qing „opery rewolucyjnej”, mającej zastąpić tradycyjną operę chińską)

Dokładnie pół wieku temu została oficjalnie zapoczątkowana Wielka Proletariacka Rewolucja Kulturalna – jeden z największych w historii ruchów społeczno-politycznych. Była to trzecia totalna kampania wprowadzana przez Mao Zedonga. W dwóch poprzednich (Kampania przeciw prawicowcom, Wielki skok naprzód) Mao zdołał zniszczyć nieprawomyślnych krytyków systemu oraz gospodarkę, doprowadzając kraj do ruiny. Tym razem za cel nie zostali obrani polityczni oponenci, ale istotą nowego programu było pozbawienie Chińczyków dwóch podstawowych wartości, które od wieków kształtowały ich tożsamość – rodziny i tradycji.


Do dzisiaj nie policzono liczby ofiar przemocy fizycznej – powszechnych egzekucji dokonywanych na placach przy aplauzie rozgrzanej czerwonym terrorem publiczności. Nikt nie jest też w stanie oszacować skali odziaływania dewastacji kulturalnej, jakiej dokonano w Chinach w przeciągu rewolucyjnej dekady. Wszelkie liczby i statystyki wydają się usankcjonowanym naukowo eufemizmem, mało zabawnym żartem historyków. Dlatego, aby zrozumieć istotę rewolucji kulturalnej i skalę jej oddziaływania, warto oprzeć się na świadectwach osób, które rewolucji doświadczyły.

Wesprzyj nas już teraz!

Nazywam się Zhou Lianchun, jestem czerwonogwardzistą…

…można też mnie nazwać hunwejbinem. Należę do specjalnych młodzieżowych oddziałów stworzonych przez Mao Zedonga. Jestem pionierem, dbam o czystość maoistycznego myślenia, upominam i karzę. Już w wieku 13 lat zdołałem „nauczyć ciężkiej pracy” – tak nazywamy tortury – aż 12 osób. Mam przywilej noszenia czerwonej opaski na ramieniu, ale zabrakło nam płótna, więc opaskę nosi jedynie przywódca naszego oddziału. Wczoraj razem z kolegami „szkoliliśmy ideologicznie” jedną z moich sąsiadek. Każdy z nas podchodził i wymierzał jej dwa policzki. Ta niegdyś zamożna chłopka (niska kasta) zasłużyła na to. Chcąc rozdzielić dwóch bijących się chłopców, spoliczkowała obu. Ale jeden z nich należał do rodziny biednych chłopów (najwyższa kasta). Wyobraźcie sobie, że po serii 24 policzków kobieta dalej była krnąbrna, poskutkowało dopiero nakarmienie jej fekaliami z pobliskiej latryny.

Ostatnio jestem bardzo zajęty, codziennie rano zabieram swoją matkę na główny plac naszej wioski, a tam przez długie godziny uświadamiam ją klasowo i „delikatnie” nakłaniam do recytowania myśli Mao. Nie, nie biję jej, nie każę klęczeć. Zauważyłem, że na moją matkę bardziej działają przekleństwa i groźne spojrzenia, kuli się wtedy ze strachu i godzi na wszystko. Sesje nienawiści trwają czasem kilka godzin, zwykle popołudniu wracamy do domu, mama przygotowuje obiad i tak mija nam dzień za dniem. Dlaczego doniosłem na własną matkę? Jej troska, drobne prezenty i kupowane dla mnie książki, jak się okazało, były objawem „burżuazyjnej mentalności”.

Nie powiem wam, jak się nazywam, bo pracuję przy ściśle tajnym projekcie…

…teraz przekopujemy najniższy poziom, który będzie połączony z pałacem Zhongnanhai. To część wielkiego podziemnego miasta, które nasz Wielki Sternik (tak nazywamy Mao) nakazał budować w obawie przed atakiem atomowym. Po prostu odtwarzamy pod ziemią naszą stolicę – ulica po ulicy. Teraz, oprócz imperialistów zachodnich, grozi nam atak ze strony zdrajców socjalizmu – ZSRR. Razem ze mną pod ziemią pracuje 40 000 osób. To ogromny teren o powierzchni 85 km2. Najszybciej drążymy 8 m pod ziemią, najwolniej na ponad 20 m. Na tej głębokości nawet kanały wentylacyjne nie przynoszą żadnego dźwięku z powierzchni. Gdy jesteś wyżej i się wsłuchasz, dotrze do ciebie echo okrzyków i tupot tysięcy par butów hunwejbinów skandujących na Placu Niebiańskiego Spokoju. Wielki Sternik rozpoczął kolejną rewolucję i teraz codziennie spotyka się z młodzieżą. Podobno też wyprodukowaliśmy własną bombę atomową, jeszcze jej nie widziałem, ale skoro Mao napisał taki komentarz – bomba atomowa wybucha na rozkaz, ach, co za bezgraniczna radość – to bomba musiała powstać.

Nazywam się Jean Daubier, jestem francuskim historykiem i podziwiam dzieło rewolucji Mao…

Nie patrzę na nią z dystansu, jestem tu na miejscu, w Chinach. Widzę tę ogromną machinę uruchomioną przez wielkiego człowieka, który jednym dekretem postanowił wykorzenić ludzki atawistyczny egoizm. Czym jest rewolucja kulturalna? Pozwólcie, że zacytuję to, co już o niej napisałem w swojej książce: „Chińska Rewolucja Kulturalna za swój najbardziej podstawowy i ostateczny cel stawia przekształcenie ludzkiego ducha. W tym świetle jej naczelne hasło powinno brzmieć: Dousze – Walka z indywidualizmem. Istotną kwestią staje się więc zapewnienie prymatu koncepcji kolektywizmu w świecie tradycyjnie egocentrycznej wizji, z jaką człowiek spogląda na siebie i społeczeństwo, w którym przyszło mu żyć. […] Aby przetransformować umysły jednostek, należy osuszyć źródła zasilające tradycję, głęboko zakorzenioną w ludzkich obyczajach, nawykach”. Niektórych obserwatorów złości krwawy charakter rewolucyjnych czystek, ale ja znajduję jego usprawiedliwienie. Pozwólcie, że znowu zacytuję samego siebie: „Czy rewolucja osiągnęła swoje cele? Duża liczba zagranicznych obserwatorów wyraziła pogląd, że perturbacje, jakie przyniosła, całkowicie zakłóciły społeczne, polityczne i ekonomiczne życie państwa, że Chiny wyszły z tego wyraźnie osłabione. Jestem przekonany, że taka ocena jest zarówno pochopna jak i fałszywa.

Czy zatem możemy mówić o całkowitym sukcesie Rewolucji Kulturalnej? […] Rozpatrując podstawową kwestię walki pomiędzy zwolennikami Mao a sympatykami Liu Shaoqi nie można mieć wątpliwości, że druga z wymienionych frakcji została całkowicie wyeliminowana. Pojawiły się głosy, że cena za to była zbyt wysoka. Jeśli chodzi […] o gwałtowny charakter [Rewolucji], myślę, iż wykazałem, że pomimo wypadków, które zawsze się zdarzają w tego typu przedsięwzięciach, ryzyko ich wystąpienia było planowane i kalkulowane od samego początku. Czterdzieści lat przed Rewolucją Mao powiedział: „Rewolucja to nie obiad proszony […]Rewolucja to powstanie, to akt przemocy jednej klasy, obalającej władzę innej”.

 

Świadectwo Zhou Lianchuna opisał John Pomfret w książce „Lekcje Chińskiego”.
Historia budowy podziemnego Pekinu znajduje się w pracy Rogera Faligota „Tajne służby Chińskie”.
Jean Daubier przedstawił swoją wizję rewolucji w książce „A History of the Chinese Cultural Revolution”

 

 

Jacek Flig

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie