30 listopada 2018

Posłowie grają ludzkim życiem. Od roku projekt Zatrzymaj Aborcję leży w Sejmie

(Źródło: zycierodzina.pl)

Wydawałoby się, że to takie proste – w kilka dni, ba, w kilkanaście godzin nawet, uchwalić ustawę i wprowadzić nowe prawo czy kolejny dzień wolny od pracy, tak jak to miało miejsce na krótko przed 11 listopada. Politycy zreflektowali się, że przecież w tym roku obchodzimy 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, trzeba zatem „kupić” głosy potencjalnych wyborców pomysłem na wolne. I tak, wystarczyło kilkanaście godzin, aby dodatkowy dzień wolny mógł stać się faktem. Jeśli jednak chodzi o fundamentalną kwestię, czyli prawną ochronę życia każdego człowieka od poczęcia – tu już tak prosto nie jest…

 

A to dlaczego? Otóż, wpierw poseł Bożena Borys-Szopa, przewodnicząca Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, następnie poseł Grzegorz Matusiak, przewodniczący podkomisji mającej zająć się projektem „Zatrzymaj Aborcję”, stwierdzili, że aby procedować nad tak ważną sprawą jak ochrona nienarodzonych dzieci przed okrutną, aborcyjną śmiercią, potrzeba spokoju i ciszy (sic!).

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Będziemy pracować merytorycznie, wysłuchamy wszystkich stron. Podkomisja jest właściwa do tego, aby w ciszy i spokoju procedować ten projekt. Darzę dużym szacunkiem życie” – tak mówił, jeszcze w okresie letnim, poseł Matusiak, a całkiem niedawno zapewniał, że podkomisja pracuje nad projektem i zapoznaje się z wszystkimi pismami, jakie spływają do sekretariatu podkomisji. I tu rozminął się z prawdą, bowiem – zgodnie z tym, co na twitterze przedstawił red. Artur Stelmasiak, powołując się na informacje zebrane przez obywateli zainteresowanych sprawą – ani jedna korespondencja nie wpłynęła do sekretariatu podkomisji, ani też z niego nie wyszła. 

 

No trzeba przyznać, że posłowie zasiadający w podkomisji starannie dostosowują się do pracy w ciszy i spokoju – faktycznie, warunki te spowodowały, że co niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy aby na pewno podkomisja ta jeszcze istnieje. Zdaje się, że tak, jednak na tym się kończy. Opary ciszy i spokoju przeniknęły polityków i nie wiadomo, czy zdołają i będą chcieli się z nich wydostać… 

 

A nienarodzone dzieci wciąż czekają – te, które jeszcze mogą i które mają nadzieję na to, że urodzą się żywe. A ich liczba stale się zmniejsza, bowiem każdego dnia troje z nich traci swoje życie w sposób najbardziej okrutny i przerażający. Śmierć farmakologiczna, rozczłonkowanie małych ciałek, czy też wstrzykiwanie roztworu solnego kwasu to praktyki powodujące konanie w męczarniach. A jeśli dziecko cudem przeżyje te tortury i urodzi się żywe, zostawiane jest często gdzieś na boku, aby prosząc o pomoc poprzez płacz w końcu umarło z wyziębienia i braku miłości.

 

Ale co tam, przecież władza i stanowiska są ważniejsze niż los małych obywateli Polski. Rządzący mają w końcu coraz to nowe zadania, a wszystkie zmierzające do ponownej wygranej w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Zresztą, prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS, zapowiedział, że uregulowanie prawa mającego chronić ludzkie życie od poczęcia nie nastąpi przed wyborami do kolejnej kadencji Sejmu i Senatu. A po wyborach?

 

„No to zobaczymy, co będzie” – te słowa oddają w sposób całkowity wielką ignorancję i opieszałość polityków w stosunku do losu najbardziej niewinnych osób. Tworząc prawo gardzą tym najbardziej fundamentalnym – prawem do życia, mówiąc o szacunku gardzą nim, gdy dotyczy nienarodzonych dzieci, głosząc hasła o niezależności i wolności nie chcą włączyć w nie ludzi, którzy już się poczęli, a więc żyją i zasługują na takie samo traktowanie jak osoby narodzone.

 

Czy to nie ironia, że ten kompletny brak zainteresowania i rychłego pochylenia się nad dalszym losem ludzi, których życie wisi na włosku, uwidocznił się w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości? Tej niepodległości, o którą walczyli nasi przodkowie dla wszystkich, bez wyjątku? Oni zginęli, abyśmy my mogli żyć w wolnym kraju. Jednak, jak się okazuje, nie jest on wcale wolny i nie jest dla wszystkich, bo każdego dnia w polskich szpitalach mordowane są kolejne dzieci, których jedyną „winą” jest podejrzenie o chorobę, niepełnosprawność, stwierdzona wada genetyczna lub odrzucenie ich miłości.

 

Jedna konkretna, polityczna decyzja mogłaby zagwarantować ochronę życia tym odrzucanym dziś dzieciom. Projekt „Zatrzymaj Aborcję” od roku czeka na uchwalenie. W tym temacie jednak dzieje się jedno wielkie nic.

 

Posłowie, nie wstyd Wam? 

 

Agnieszka Jarczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram