8 maja 2014

O. Jean Pateau OSB: tradycyjna liturgia sprzyja życiu monastycznemu

(Robindch [CC-BY-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/3.0)], via Wikimedia Commons)

„Święty Benedykt dał opatom dwie złote zasady: Niech wie, że ma raczej pomagać niż rządzić… Niech się stara, aby więcej go kochano, niż miano się lękać („Reguła”, 64). Starając się przełożyć to na praktykę, z pomocą Bożą, Matki Bożej i wspólnoty, mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwym opatem” – mówi o. Jean Pateau OSB, opat klasztoru benedyktyńskiego w Fontgombault.


Odpowiadając na pytanie o rolę benedyktyńskich klasztorów w XXI wieku o. Pateau wskazał na sens powołania. – Paweł VI powiedział kiedyś grupie świeckich, że „współczesny człowiek chętniej słucha świadków niż nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to tylko dlatego, że są oni świadkami”. Klasztory, poprzez ich samo istnienie, świadectwo życia ofiarowanego Bogu, wypełniają tę rolę w znakomity sposób. Dlatego konieczne są powołania. Jednostronna promocja jednostki, poszukiwanie wygody typowe dla człowieka naszych czasów im nie sprzyjają. A nie jest to największą barierą. Trudność, dotykająca tak małżeństwo jak i życie konsekrowane, polega na dokonywaniu wyboru na całe życie, na braku odwagi do ofiarowania samego siebie nie przewidując wycofania się z tej decyzji w przyszłości – powiedział benedyktyn w rozmowie z „La Nef”.

Wesprzyj nas już teraz!

Klasztor w Fontgombault to najstarsza fundacja Solesmes, w której sprawowana jest tradycyjna liturgia. To równocześnie klasztor, w który – na tle innych ośrodków monastycznych Zachodu – cieszy się licznymi powołaniami, dokonując kolejnych fundacji. – Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego była i dalej jest przez nas preferowana ponieważ wydaje się szczególnie odpowiadać życiu monastycznemu – tłumaczy opat. Jak dodaje, tradycyjna liturgia posiada bardziej kontemplatywny charakter. Cisza obecna w liturgii sprzyja i prowadzi modlitwę. Równocześnie, nadzwyczajna forma rytu rzymskiego angażuje ciało, wymaga uklęknięć, skłonów, wykonywania znaków krzyża. – W tradycji monastycznej ciało jest powszechnie łączone z samą modlitwą. Życie mnicha jest liturgią. O ile każdemu gestowi, przewidzianemu szczegółowo przez Ritus Servandus, nada się właściwe duchowe znaczenie, zorientuje się na Boga, ciało człowieka w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego jest w sposób szczególny łączone z duchem i duszą – tłumaczy.

Zapytany o współistnienie dwóch form rzymskiej liturgii dzięki motu proprio „Summorum Pontificum” Benedykta XVI o. Pateau stwierdził, że określenie statusu tradycyjnej liturgii bezsprzecznie przyczyniło się do rozwiązania istniejącego problemu z liturgią. – Jakim sukcesem szatana było wprowadzenie niezgody w samą celebracja Sakramentu Miłości! Dziś dwie formy cieszą się szacunkiem i istnieją obok siebie w coraz większej liczbie parafii. Jaka będzie przyszłość? Wielu młodych kapłanów, przywiązanych do lekcjonarza formy zwyczajnej, którą zazwyczaj celebrują, chciałoby liturgii, której ryt jest bogatszy, głębiej angażujący ciało. Czy nie byłoby możliwe, by zaproponować dodanie do zwyczajnej formy modlitw na ofiarowanie z formy nadzwyczajnej, wzbogacenie jej o przyklęknięcia, skłony, znaki krzyża? Oznaczałoby to zbliżenie między tymi dwoma formami, odpowiadające uzasadnionemu i od dawna wyrażanemu życzeniu Benedykta XVI – powiedział o. Jean Pateau OSB.

W ostatnim czasie benedyktyni z wspólnoty z Fontgombault, kierowanej przez o. Pateau, rozpoczęli życie w klasztorze w Wisques. Doszło do tego bowiem w tamtejszym klasztorze żyła już zbyt mała liczba mnichów. Warunkiem – tłumaczył – było, by benedyktyni mogli kontynuować dotychczasowe zwyczaje i celebrować starą liturgię. Aktualnie w klasztorze św. Pawła w Wisques mnisi, którzy żyli tam poprzednio, celebrują codzienne według Mszału Pawła VI, mnisi z Fontgombault z kolei kultywują „starą” liturgię. – Msza konwentualna sprawowana jest, z rzadkimi wyjątkami, w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Byłem w Wisques w święto Matki Bożej z Lourdes i przewodniczyłem liturgii (w zwyczajnej formie) razem ze starszymi braćmi z tego klasztoru, niektórzy z nich noszą ciężar lat, ale wytrwali mimo zbiorowych i osobistych prób, jakich doświadczyli. Cel przejścia braci do Wisques był podwójny: chodziło o przetrwanie klasztoru zachowując jedność jego monastycznej rodziny. Cieszę się, że udało się to zrealizować – tłumaczy o. Pateau.

Mnisi z Fontgombault żyją dziś także w innych klasztorach, w tym we trzech we Francji (wyłączając klasztor św. Pawła w Wisques) i w jednym w Stanach Zjednoczonych. – Wielu młodych ludzi przychodzi do Fontgombault by poznawać benedyktyńskie życie. Nie wszyscy w nim wytrwają. Bóg rządzi sercami ludzi według planów Jego Opatrzności, zapewnia środki do osiągnięcia wyznaczanych ludziom celów. Mottem wybranym dla naszego klasztoru przez o. Edouarda Roux w momencie jego refundacji jest „Fons Amoris” – „Źródło miłości”. Myślę, że to źródło faktycznie bije w Fontgombault, dobrze jest przyjść i z niego zaczerpnąć. Ci, którzy mają łaskę życia w tym miejscu muszą być tego świadomi i dostrzegać to, czego Pan od nich oczekuje, by Jego dary przynosiły odpowiedni owoc – podkreśla opat.

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

mat

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie