5 kwietnia 2017

Modna rozpusta XX wieku

(fot.fineArtimages/FORUM)

Oto pokarm… Spróczniałe zęby, zgniłe podniebienie, gangrena stoczyła język. Nie smakuje jędrny, posilny, życiodajny pokarm nauki boskiej, dziesięciu przykazań, Chleb Anielski, mleko przykładu Najśw. Dziewicy. To nudzi, powoduje wymioty. Człowiekowi dzisiaj smakują zgniłe kartofle syna marnotrawnego – przypominał Sługa Boży o.Bernard Kryszkiewicz (CP).

 

Człowiek [jest] przedmiotem zabiegów dwóch stron sobie przeciwnych: Boga, który tak go umiłował – i szatana, który znienawidziwszy Boga i wszystko co do Boga się odnosi, rzucił wszystko na szalę, by człowieka przywieźć do stanu upodlenia. Niebo i piekło chciwie wpatrują się w serce człowieka, śledząc, dla kogo ono bić będzie, dla Boga czy dla szatana? Bóg i szatan zastawili człowiekowi dwa stoły, do których ma on zawsze wolny dostęp. Rozejrzyjmy się dobrze i postarajmy się poznać człowieka, jaki to pokarm? Czym karmi się dusza dzisiejszego człowieka?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Książka. Kto dziś czyta książkę dobrą, uczciwą ? Pismo Święte? Wystarczy o Bogu wspomnieć, by wzbudzić uśmiech politowania. Książka, żeby była poczytna, musi być lekka, lekko, dowcipnie wyrażacie o Kościele, religii, Bogu, a przede wszystkim lekko o szóstym przykazaniu. Tak- najłatwiej dziś o książkę szerzącą zgniliznę moralną, o tę, która w pięknych barwach przemyca zwyczajną rozpustę. Im więcej lubieżna, tym więcej poczytna, poszukiwana. Taką się czyta, za taką się ugania, taką się dziś upaja. A kto by śmiał się temu przeciwstawić, ten głupcem, idiotą, zacofańcem, nie mającym pojęcia o tzw. dobrym tonie.

 

Kino. Tłok…, kult ciała, kult eleganckiej rozpusty, kult niewiary małżeńskiej. Życie barwne, bogate, życie zbytku, lenistwa… Płynie złoto, płynie wino. Moda święci triumfy, flirt … uczciwość małżeńska w błoto [ rzucona]…

 

Teatr. Poważny, mało [jest rozumiany]. Teatrzyki nocne. Rozebrane [ kobiety]. Im więcej nagości, tym lepiej, tym milsze. Handel żywym towarem [się dokonuje], wystawa ciał ludzkich.

 

Oto pokarm… Spróczniałe zęby, zgniłe podniebienie, gangrena stoczyła język. Nie smakuje jędrny, posilny, życiodajny pokarm nauki boskiej, dziesięciu przykazań, Chleb Anielski, mleko przykładu Najśw. Dziewicy. To nudzi, powoduje wymioty. Człowiekowi dzisiaj smakują zgniłe kartofle syna marnotrawnego.

 

Pragnie przeżyć niejeden rozdział [niemoralnej książki], przeżyć taki film, napić się z zatrutego źródła. Gorączkuje się, wzdycha … i przeżywa…

 

Jakie tego skutki?

Kto się żywi padliną, tego cera zdrowa … Kto je zgniliznę, tego twarz [zmienia się], … Oblicze duchowe, moralne dzisiejszego człowieka… Dzieci mylą się, odmawiając „Wierzę w Boga”, nie wiedzą jasno, co to Najśw. Sakrament, nie umieją powiedzieć kto to Pan Jezus. Ale wiedzą dobrze o czym innym, ale mówią bez zająknienia o tym, czego my starsi słuchając, patrzymy na siebie ze zdumieniem i pytamy z lękiem, co będzie, co wyrośnie z tego, jeśli już teraz małe o tylu rzeczach wie, o czym wiedzieć nie powinno. A młodzież? To kwiat ludzkości, nadzieja społeczeństwa … Dużo tu mówić, ale… młodzież nasza dzisiejsza wychowana na romansidłach, w kinach, teatrach… Nieufność do Boga, coraz większa niechęć do Kościoła, który w imieniu Boga powtarza: „szóste – nie cudzołóż!”- Nigdy, nigdy! Ale niejeden milej słuchałby syku węża, zgrzytu żelaza – niż tego monotonnego: „nie cudzołóż!”.

 

Tak nasza młodzież przygotowuje się do ślubnego kobierca. Przychodzą do Kościoła – ona w białym welonie, z wiankiem liliowym na głowie, on z białą kokardą u boku. A wszystko zblazowane, zakłamane, śmiechu warte. Ileż to razy welon podrzeć, wieniec rzucić w śmieci, kokardką zatkać szparę w oknie. To nie panna, przynosząca dziewiczy wstyd jako największy posag, ale spróchniały, stłoczony przez robaka grzechu pień, wobec ludzi, na zewnątrz woniejący, bo ćwierć litra [pachnideł] chlusnęła[ na siebie]. Ale wobec Boga – cuchnący gorzej niż rozkładający się w skwarne południe trup… A ten przyszły mąż- to nie pełen energii 22- letni młodzian, świadomy swego posłannictwa męża i ojca, o jasnym czole i śmiałym wejrzeniu, ale to 22-letni starzec, z okiem zamglonym, w małżeństwie widzący tylko spółkę akcyjną w celu… Z takich dzieci, z takiej młodzieży, z takich par narzeczonych wyłania się jeden typ dzisiejszych rodziców: Moda. Uświadomienie zdobyte za pośrednictwem książki, kina, teatru- nadają dzisiejszemu małżeństwu jeden kierunek. W małżeństwie dzisiejszym o jednaj myśli się najwięcej i mówi się: o nieaktualności szóstego przykazania, o regulacji urodzin – dwoje, najwięcej troje dzieci – więcej broń Boże!

Szóste przykazanie człowiekowi dziś nie odpowiada absolutnie? I uprawia się wytworną małżeńską rozpustę, tym bezczelniej im śmielej po roku znudziła się własna żona. A kobietom – specjalistkom ręce z nawału pracy opadają, w ich diabelskim sposobie zarobkowania, bo matki w ogonku czekają na „zabiegi” i za zbrodnie płacą jeszcze dobrze. Mnożą się poradnie świadomego małżeństwa, mnożą się zbrodnie ohydne na najniewinniejszych istotach dokonywane.

 

A do spowiedzi – rzecz zrozumiała – coraz większy wstręt, bo kapał mówi twardo: nie wolno! A do Boga coraz większa niechęć, bo Bóg jest „okrutny”, bo Bóg jest uparty, bo Bóg nie chce powiedzieć: szóste i dziewiąte przykazanie wycofuję z mego Prawa, Bóg jest nieżyciowy. Trudno- dbać więc o Niego w życiu nie watro.

 

I tak z dala od Boga idzie się przez życie z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok. A szatan dusi się z radości, że tak trafił do gustu człowiekowi, że z takim kunsztem przyprawił mu swą diabelską potrawę, ze tak sprytnie udaje mu się urzeczywistnić smutną prawdę Pisma Świętego: „człowiek, gdy był we czci nie zrozumiał…”.

 

Bracie i siostro! Ty wychowanku dwudziestego wieku, pamiętaj, że Bóg nasz to nie tylko Bóg dobroci, łaskawości, ale też Bóg majestatu, Bóg mocny. Duch Święty jest wichrem- zdrowym drzewem, dającym życie, spróczniałym przewracający. To Bóg nie tylko ze żłóbka betlejemskiego, ale ten wielki i groźny Bóg z góry Synaj: „Nie będziesz miał bogów cudzych …” Nie jest Bogiem ani ciało, ani krew, ani kobieta, ani pieniądz, ani wygody, ani słowa. Nie zabijaj, wyrodny ojcze, zbrodnicza matko, bo z ręki twej, krwią niewinną ociekającej, żądać będę duszy dziecka twego. Nie cudzołóż! Szóste nie cudzołóż! Czyś w biedzie, czyś na katedrze: czyś piękna, czy inni śmieją się z ciebie, czy chwalą – nie cudzołóż, nigdy, ani myślą, ani wzrokiem, nie patrz na kobietę pożądliwym okiem! Szóste: nie cudzołóż!

 

Tak mówi Bóg. A ty?- wykształcony, oświecony przez książkę, kino, teatr dwudziestego wieku człowiecze Boga głupcem nazywasz. Bóg, twoim zdaniem, nie znający wymagań nowoczesnego człowieka. Boga zwiesz przestarzałym, nieżyciowym starcem, potrzebnym dla pospólstwa, nie dla ciebie… Poczekaj, miej cierpliwość – zobaczymy, kto głupcem jest naprawdę. Czy Bóg, czy ty, wychowanku dwudziestego wieku?

 

Głupcem był Noe? (…) Jeremiasz…? Jezus…? „Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy społem zginiecie”, „nie cudzołóż!” … nie patrz na kobietę pożądliwym okiem…”.

 

Głupi jest Kościół … głupi, przestarzały, średniowieczny, zacofany. Nie ma najmniejszego pojęcia o postępie, o wymaganiach człowieka… Głupstwa gada o pokucie, o grzechu, o swoim straszydle – piekle. A już największe głupstwa plecie o tym szóstym przykazaniu, tamując wymagania natury, zabraniając ograniczenia potomstwa, które przecież nieznośnym staje się ciężarem, dziś w dwudziestym wieku. Dobre to było kiedyś, ale nie dziś. Głupstwa gada przez swoich kapłanów, i głupi ten kto ich słucha.

 

Na szczęście Bóg na razie jeszcze nauczycieli nie potrzebuje dla siebie, ale pozwala na chwilę błyszczeć mądrości świata, żeby jednak w swoim czasie przyjść na sąd.

 

Niemądre szóste przykazanie? Nie trzeba się nim krepować, nie na czasie liczne potomstwo, a więc regulujesz ojcze, regulujesz matko urodziny twych dzieci; nie chcesz ich więcej ponad dwoje – troje, uprawiając modną dziś małżeńską rozpustę. Poczekaj! Popatrz, kto ma rację. Czy Jego „zacofany” Kościół, czy mądry postępowy świat.

 

I przyszedł Bóg. Przyszedł do nas. Przyszedł niedawno. Przyszedł Bóg i pomaga ci regulować przyrost ludności … niemodne czwarte i szóste dziecko – niech ci będzie niemodne i pierwsze i drugie! Syna zabrała ci bomba, córkę przywaliła belka walącego się domu. Jedno dziecko wzięła ci choroba przyniesiona przez wojnę, drugie zginęło bez wieści. A jeszcze nie wiesz, co dalej cię czeka, bo wojna jeszcze nie u końca, bo i głód dopiero się zaczyna. Oto zaczął Bóg regulować rodziny na Swój sposób. Zaczął regulować, a ty włosy rwiesz na głowie, a ty wijesz się w prochu z boleści. Oto sąd boży, sąd Ducha Prawdy.

 

Przebrała się miara nieprawości, i jak na Sodomę tak i na naszą modną dzisiaj rozpustę musiał spaść ogień pożogi wojennej- ogień sądu Bożego. Bo wojna w świetle wiary to nic innego, tylko sąd Boży, tylko najstraszliwszy bicz Boży, mszczący się nas sługami grzechu, za podeptanie prawa Bożego trzykroć świętego, Boga, który woła: „Jam jest Pan Bóg twój!”

 

Bracia! Nie podnośmy bluźnierczo oczu ku Bogu, wołając : Boże, czemu?…, ale uderzmy się wszyscy w piersi, wołając: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Amen.

 

 

Rawa Mazowiecka 02.06.1941 (Poniedziałek Zielonych Świątek)

Sługa Boży o.Bernard Kryszkiewicz (CP)

 

 

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Rodziny Matki Pięknej Miłości.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie