1 kwietnia 2015

Izraelski analityk: Tel Awiw musi skończyć z poparciem dla agresywnych dyktatorów

Izraelski analityk Jacky Hugi, korespondent wielu mediów, w tym radia dla izraelskiej armii Galie-Zahal i gazety „Globes” ubolewa, że liczni politycy żydowscy wyrazili poparcie dla interwencji Saudyjczyków w Jemenie. Przypomina, że Arabia Saudyjska – chociaż jest odwiecznym wrogiem Iranu – odpowiada za liczne rebelie wszczęte w ostatnich latach na Bliskim Wschodzie, w wyniku których zginęło tylu niewinnych cywili.

 

Hugi pisze, że niektórzy izraelscy politycy wyrażają głęboką satysfakcję, inni wydają się być dumni z ataku Arabii na Jemen. Uważają, że należy eliminować każdą szyicką grupę bojową, bo ta na pewno jest związana z Iranem, a Iran to wróg Izraela.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jednak – zauważa analityk – Tel Awiw powinien czuć niechęć do nalotów Saudyjczyków na pozycje szyitów w Jemenie, ponieważ destabilizacja każdego jednego państwa arabskiego może jedynie prowadzić do eskalacji terroryzmu, co ostatecznie odbije się na Izraelu.

 

Dziennikarz, przyglądający się od wielu lat sytuacji w krajach arabskich, powołuje się na raporty zachodnich służb wywiadowczych, wyraźnie wskazujące, iż Arabia Saudyjska odpowiada za wszczynanie wojen na Bliskim Wschodzie. Tak było w Iraku, gdzie Saudyjczycy ustanowili sunnicką milicję po obaleniu Saddama Husajna. Sunniccy zamachowcy-samobójcy odpowiedzialni są za masakrę niewinnych cywilów. Często wysadzają się albo stawiają samochody pułapki w gęsto zaludnionych obszarach. Saudyjczycy sfinansowali także rebeliantów w Syrii, którzy wszczęli protesty przeciwko prezydentowi Baszarowi al-Assadowi i wciąż koordynują działania naziemne przeciwko reżimowi wraz z amerykańskimi i francuskimi służbami.

 

Hugi zarzuca Arabii Saudyjskiej, że z jednej strony inspiruje samobójców do wysadzania się wśród ludności cywilnej, a z drugiej wszczyna wyrafinowaną kampanię public relations, usprawiedliwiającą taką czy inną interwencję.

 

Izraelski dziennikarz zauważa, że Arabia była i jest kluczowym graczem w praktycznie każdym krwawym konflikcie w regionie od wielu lat. „Bez jej wsparcia – tłumaczy – wątpliwe jest, czy grupy, takie jak al-Nusra Jabhat w Syrii lub Al-Kaida w Iraku mogłyby odegrać tak ważną rolę w rozlewie krwi”.

 

Zamiast więc cieszyć się z ataku Arabii w Jemenie – zdaniem Hugi’ego – Jerozolima powinna czuć głęboką niechęć wobec nalotów. Doświadczenie pokazuje, że destabilizacja jakiegokolwiek państwa arabskiego prowadzi jedynie do eskalacji przemocy, która ostatecznie odbije się na Izraelu.

 

Analityk postuluje, by Żydzi powrócili do „uniwersalistycznego, moralnego stanowiska w sprawie konfliktów” – z którego już dawno zrezygnowali – i zaprzestali wspierania operacji wojskowych, prowadzących do masowej eksterminacji ludności cywilnej, pod pozorem niszczenia „celów wojskowych”.

 

Izraelskie władze – według niego – wspierają rządy dyktatorów. Tymczasem politycy powinni zaprzestać tych praktyk, by nie dopuścić do rozprzestrzeniania się „patologii” na inne kraje.

 

Reżim saudyjski nie ma oporów przed współpracą z Izraelem na arenie międzynarodowej, byle tylko ograniczyć wpływy Iranu – podkreśla. Władze obu krajów często kontaktują się ze sobą. Hugi ostrzega Żydów, by nie cieszyli się z podejmowanych przez Saudyjczyków prób zniszczenia reżimu Assada w Syrii. Nic dobrego z tego nie wyniknie dla Izraela – przekonuje. Wyjaśnia, że Żydzi będą musieli się spodziewać nasilenia ataków terrorystycznych wzdłuż północnej granicy Izraela na Wzgórzach Golan.

 

Izraelski dziennikarz przypomina, że Arabia Saudyjska ma doskonały PR w kampanii przeciwko bojownikom szyickim. Wspiera ją rząd amerykański – wieloletni przyjaciel i sojusznik, który dostarcza danych wywiadowczych, także Francuzi, wysyłający sprzęt wojskowy oraz technologię know-how itp.

 

Również Egipt poparł Saudyjczyków jako niezależne państwo, ale także poprzez Ligę Arabską, w której odgrywa główną rolę. Kair jest zaniepokojony możliwością zakłócenia żeglugi przez cieśninę Bab el-Mandeb („Brama Łez”) na południowym krańcu Morza Czerwonego, która może przejść pod kontrolę „lojalistów Iranu”. Tymczasem przez Bab el-Mandeb odbywa się handel „z” i „do” Kanału Sueskiego. To ważny punkt żeglugowy na trasie Europa-Bliski Wschód. Uniemożliwienie żeglugi przez kanał byłoby wielkim ciosem dla egipskiej gospodarki.

 

Hugi podkreśla, że szyicka bojówka w Jemenie pojawiła się około dwóch lat temu, by wywalczyć dostęp do władzy, całkowicie kontrolowanej przez sunnitów, mimo że w kraju mieszka liczna wspólnota szyicka. Według niego jest wątpliwe, czy nawet w okresie rozkwitu działalności, liderzy szyickiej bojówki Huthi chcieli przejąć Pałac Prezydencki. Dlatego – według izraelskiego analityka – obecna walka nie toczy się między „dobrymi Saudyjczykami i złymi szyitami”. To konflikt o władzę i bogactwo. W starożytnym świecie tego typu konflikty były znane jako wojny plemienne.

 

 

Źródło: al.-monitor.com, AS.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram