8 września 2015

Gilotyna na Titanicu

(Kadr z filmu "Titanic")

Porządek świata zmienia się jak w kalejdoskopie, a historia – wbrew temu, czym mamili postępowe elity ideolodzy demoliberalizmu – ciągle przyspiesza. Epokę światowej dominacji Stanów Zjednoczonych, która nastąpiła po demontażu Sowietów, miał – w obliczu słabnięcia wpływów Waszyngtonu – zastąpić koncert „nowych” mocarstw, okazuje się jednak, że poszczególni jego uczestnicy z tak zwanej grupy BRIC, mocno fałszują. Pogrążona w kryzysie i korupcji Brazylia, prężąca militarne muskuły, ale słaba wewnętrznie Rosja, nawet potężne, ale stojące na krawędzi krachu gospodarczego Chiny – nie gwarantują stabilności. Stoimy więc w przededniu kolejnych wielkich przetasowań na światowej scenie.

Niezależnie od tego, kto w nich wygra, z pewnością straci na nich Europa, która – wciąż jeszcze syta i spokojna – stoi dziś przed groźbą kataklizmu porównywalnego tylko z epoką Wędrówki Ludów i upadku Imperium Romanum. Granice Starego Kontynentu szturmują setki tysięcy zdesperowanych uciekinierów z ogarniętych wojnami i pogrążonych w nędzy krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Wielu niesie w sobie płomień „świętej” wojny, którą pragną rozpalić również w Europie. Miliony ich pobratymców już tu są, jedni już sprzyjają dżihadowi, inni oddadzą mu się dopiero za jakiś czas. Zaś narodzone nie tak przecież daleko od europejskiego limesu państwo-potwór, które zbrodnię w imię Allaha uczyniło swoim znakiem rozpoznawczym, zyskuje coraz więcej sympatyków wśród muzułmanów. Wydaje się, że wojna jest nieunikniona. Pytanie nie czy, ale kiedy wybuchnie.

Wesprzyj nas już teraz!

Tymczasem rodzimi Europejczycy, pogrążeni w hedonizmie, spacyfikowani, otumanieni lewicowymi ideologiami, nie wykazują bynajmniej ochoty do walki, bo nie wyznają żadnej wiary, w której obronie warto byłoby zginąć. Z pewnością nie spełni jej roli „idea europejska”, w którą nie wierzy już nikt, może z wyjątkiem garstki egzaltowanych czytelniczek rozmaitych Le Monde’ów, El Pais’ów i Wyborczych. Socjalistyczny związek republik europejskich ledwo zipie i między bajki można włożyć rozmaite projekcje eurokratów na temat mocarstwowego statusu UE, choć – co do tego nie ma wątpliwości – orkiestra na unijnym Titanicu grała będzie do końca. Do końca – jak hitlerowska machina śmierci w oblężonym przez Sowietów Berlinie – działać też będzie gilotyna politycznej poprawności, uruchomiona przez obłąkanych ideologów, nihilistów spod znaku rewolucji seksualnej i gender, którzy wygrali walkę o rząd dusz nad Sekwaną i Sprewą.

To właśnie stamtąd wyszedł kolejny zamach na jedyną instytucję, której niezłomne trwanie podtrzymuje jeszcze istnienie niewidzialnej Christianitas. Oto książęta Kościoła pochodzący z krajów ogarniętych już powszechną, formalną bądź faktyczną, apostazją podjęli próbę zmiany nauczania Kościoła w sprawach związanych z etyką seksualną – nierozerwalności małżeństwa i homoseksualizmu. Ich frontalny atak spotkał się jednak z reakcją zdrowo myślących i pobożnych biskupów, kapłanów i świeckich, których opór – o co należy się gorąco modlić – winien doprowadzić do potwierdzenia dotychczasowej doktryny w tej materii na kolejnej, październikowej sesji synodu poświęconego rodzinie.

Ofensywa apostołów cywilizacji śmierci nasiliła się w ostatnich miesiącach także w Polsce, w której słabnąca z miesiąca na miesiąc ekipa znajdującej się pod niemiecką kuratelą Platformy Obywatelskiej próbuje najwyraźniej pospiesznie wypełnić jakieś zobowiązania wobec zagranicznego mocodawcy i zapewnić sobie w ten sposób nietykalność po przegranych wyborach. In vitro, zmiany płci, próba wprowadzania tylnymi drzwiami związków homoseksualnych – tak, jakby cała ta kudłata zgraja genderowców, przebrana dla niepoznaki w garnitury i garsonki, czuła, że za chwilę nasz kraj na długo wymknie im się z rąk.

Co oby się stało jak najszybciej.

Piotr Doerre

Tekst został opublikowany w 46. numerze magazynu „Polonia Christiana”, który od środy 9. września można będzie nabyć w dobrych sklepach i salonach prasowych. 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie