2 maja 2016

Drużyna Pana Jezusa

(Joanna Jędrzejczyk)

Podczas ogólnopolskiego Forum MMA 2 kwietnia 2016 roku, będącego spotkaniem trenerów, zawodników, kibiców jednym z głównych bohaterów tego wydarzenia była Joanna Jędrzejczyk mistrzyni organizacji UFC (Ultimate Fighting Championship) w MMA, wielokrotna mistrzyni Świata i Europy w tajskim boksie. Na pytanie jednego z kibiców podczas otwartego spotkania na Stadionie Narodowym o to czy korzysta z pomocy psychologa Joanna odpowiedziała, że jej psychologiem jest Pan Bóg i nie potrzebuje korzystać z innej pomocy. Poniżej prezentujemy wywiad jaki z Joanną Jędrzejczyk przeprowadził Dariusz Kołodziejczyk dla serwisu PCh24.pl

 

Często podkreślasz, że nie wstydzisz się swojej wiary w Jezusa. Czy w trakcie treningów, ale także przed walkami czerpiesz z niej motywację, oddajesz się modlitwie?

Wesprzyj nas już teraz!


Jestem osobą wierzącą, staram się pogłębiać wiedzę w tym kierunku, staram się być przede wszystkim jak najlepszym człowiekiem, a nie tylko dobrym atletą. Nie ma co ukrywać, że nie jest to łatwe w obecnych czasach, bowiem świat potrafi być mocny i brutalny. Staram się być jak najlepszym człowiekiem i jak najlepszym chrześcijaninem. Wiara i Bóg odgrywają bardzo ważną rolę w moim codziennym życiu. Nie tylko prywatnym, ale i zawodowym. Przed walkami modlę się. Dzięki temu zyskuję ogromny spokój i skupienie. To mnie niesie ku zwycięstwu. Proszę Boga o odnalezienie w sobie siły, by nie dotknęło mnie zwątpienie, a nie o pokonanie przeciwniczki. Na co dzień modlę się o zdrowie i powodzenie.


Wiadomo, że większość ludzi patrzy na sportowców przez pryzmat odnoszonych przez nich zwycięstw. Co jednak dzieje się, gdy przychodzi porażka, chwile zwątpienia? Czy wtedy modlitwa jest dla Ciebie pomocna?


Tak. W swojej karierze miałam wiele trudnych momentów, tak jak wielu sportowców, czy też każdy człowiek. Od Boga nie można tylko wymagać, samemu trzeba się poświecić i oddać Panu Bogu. I dopiero wtedy można prosić o Jego pomoc. Wiele osób postępuje według zasady: jak trwoga to do Boga. Moim jednak zdaniem musimy zapracować na życie w niebie, poprzez swoje uczynki na ziemi.


Jeżeli odnosisz sukcesy to komu ofiarowujesz, powierzasz swoje zwycięstwa?


Oczywiście pierwsze co robię, to dziękuję za to Panu Bogu.


Wiem, że Twoim trenerem był Maciej Skupiński, który w swoim klubie sportowym starał się przykładem zachęcać zawodników, by zbliżyli się do Pana Boga i zachęcał do praktyk religijnych. Czy także starasz się podejmować próby takiej ewangelizacji wobec osób trenujących z Tobą?


Maciek jest niesamowitym człowiekiem, niesamowitym trenerem. To dzięki niemu przed każdym treningiem odmawiam modlitwę o zdrowie i dzięki temu utrzymuje się w zdrowiu. Nie potrafię niczego narzucać ludziom, ale oni często widzą, że się przeżegnałam, że się modlę. I bardzo się cieszę, że wtedy podchodzą do mnie i mówią, że są w tej samej drużynie…


Drużynie Pana Jezusa?


Oczywiście. To jest bardzo ważne, swoim zachowaniem staram się dawać przykład innym, niczego nie narzucając.


Sądzisz, że fakt, iż znani sportowcy odnoszący sukcesy podkreślają swoją wiarę w Boga, dając przykład innym, że nie należy wstydzić się swoich przekonań, to dobre zjawisko? Tym bardziej w sytuacji, gdy w większości mediów takie postawy nie są promowane?


Powiem szczerze, że dziwię się ludziom, którzy mówią, że podziwiają mnie, że nie wstydzę się swojej wiary, bo to są trudne czasy. Moim zdaniem to wcale nie są trudne czasy. Chodząc od kościoła widzę bardzo dużo ludzi. Może jest ich trochę mniej niż było to kiedyś, ale to wcale nie są ludzie, którzy chodzą jedynie po to, by prosić o pomoc Pana Boga. Dość często są to ludzie żyjący dostatnio, odnoszący sukcesy. Trzeba mieć świadomość, że wiara wymaga wyrzeczeń, na które dość często ludzie nie są gotowi. To jest jak z życiem: spotykam się z sytuacjami, gdy ludzie zazdroszczą mi sukcesu, a nie są w stanie zmobilizować się do biegania, czy zwykłego marszu. I tak jest z wiarą, że często ludzie wymagają czegoś od Pana Boga, narzekają, że im nie pomaga, a jednocześnie nie są w stanie pójść raz w tygodniu do kościoła. Chociaż raz usłyszałam, że to hańba, że wychodzę do walki z krzyżem i mówię o swojej wierze. Jednak nie przejmuję się takimi głosami, po prostu robię to, co uważam za słuszne. Każdy z nas odpowiada za swoje czyny i za nie będzie sądzony w dniu ostatecznym.


Masz może jakiegoś świętego, którego szczególnie lubisz, do którego zwracasz się z modlitwą. W moim przypadku jest to święty Ignacy Loyola, który przez długi okres wiódł życie awanturnika, ale później potrafił odnaleźć właściwą drogę i poświęcić się Panu Bogu. Jak to jest w Twoim przypadku?


Podstawą jest różaniec. Przed walką jest to modlitwa do świętego Judy od spraw beznadziejnych, bo czasami są takie sytuacje w życiu, na które nie możemy nic poradzić. Na pewno jest to święta Joanna d’Arc, która przyjęła niesprawiedliwy wyrok. Modlę się, by coś takiego mnie w życiu nie spotykało. Jeżeli się to zdarzy, to bym przyjęła to z pokorą, tak jak to się już kilka razy stało. Jest to także święty Jan Paweł II, który dla mnie jest dumą wszystkich Polaków. Ze względu na moje częste podróże jest to również święty Krzysztof, dzięki któremu czuję się bezpieczna.


Dziękuję za rozmowę.





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie