12 lipca 2017

Dajcie Polakom broń, a powstanie kultura jej posiadania

(fot. Tomasz Jodlowski/FORUM)

Liderzy PiS niejednokrotnie dawali do zrozumienia, że najpierw w Polsce powinna być odpowiednia „kultura posiadania broni”, a dopiero potem można pozwolić obywatelom na jej zakup. Powiem szczerze, że nie wiem, jak można osiągnąć kulturę posiadania czegokolwiek bez posiadania danego przedmiotu. To tak, jakby twierdzić, że Polacy powinni posiadać dzieci, pod warunkiem, że udowodnią, iż potrafią się nimi opiekować – mówi Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma.


Zgodnie z propozycją nowej ustawy o broni i amunicji autorstwa posłów Kukiz’15 odpowiednie zezwolenia na posiadanie broni będą wydawać starostwa powiatowe a nie policja. Jak ocenia Pan tę zmianę?

Wesprzyj nas już teraz!

Zmiana ta wydaje się dużo mniej radykalna niż sugerują to ośrodki opiniotwórcze. W pierwszej kolejności należy podkreślić, że to nie policjanci wydają obecnie pozwolenia na broń. Zajmują się tym policyjni urzędnicy. Znając praktykę III RP, jeśli nowa ustawa wejdzie w życie, ludzie zajmujący się dotychczas wydawaniem pozwoleń na broń po prostu zostaną przeniesieni do innej administracji. Dlatego też uważam, że zmiana ta będzie bardziej widowiskowa niż realna i w wielu przypadkach obywatele nadal będą skazani na urzędniczą uznaniowość.

 

Niestety dyskusja na temat projektu nowej ustawy o broni i amunicji w rzeczywistości ogranicza się tylko i wyłącznie do tej zmiany.

Zgadza się i to mimo iż projekt zawiera wiele pozytywnych rozwiązań poprawiających obecny stan rzeczy.

 

Dlaczego więc w ośrodkach kształtujących opinię publiczną tak ciężko znaleźć informacje na ten temat?

Wszystko zależy od tego, jak patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość. W sprawie projektu ustawy o broni i amunicji istnieją różne opinie, zwłaszcza w ocenie kwestii realności wprowadzenia zmian w obowiązującym prawie. Widzę tutaj ewidentną analogię do prawnej ochrony życia nienarodzonych. W obu przypadkach – zakazu aborcji i dostępu do broni – istnieją „dwie szkoły”. Pierwsza nawołuje do wprowadzenia natychmiast radykalnych zmian. Druga z kolei do ich stopniowego wdrażania małymi kroczkami.

 

Widzimy, że po upadku projektu „STOP aborcji” pojawiła się obecnie inicjatywa dotycząca zakazu aborcji eugenicznej. To tak jakby pomysłodawcy uznali: skoro nie możemy wprowadzić prawa chroniącego wszystkie nienarodzone dzieci od razu, to ograniczmy się tylko do jednego przypadku. W przypadku dostępu do broni sprawa jest niemal identyczna.

 

Które zapisy projektu nowej ustawy uważa Pan za „dobrą zmianę”?

Na pochwałę niewątpliwie zasługuje zapis mówiący, że aby uzyskać pozwolenie na broń nie będzie potrzeby należenia do odpowiedniego stowarzyszenia. Jest to bardzo ważna zmiana, którą jak najbardziej popieram, ponieważ zrywa ona z ustawowym kolektywizmem. Zgodnie z obowiązującymi aktualnie przepisami każdy, kto chciał posiadać broń, musiał zapisać się do takiego stowarzyszenia. Mieliśmy więc do czynienia z przymusową przynależnością do stowarzyszeń, podczas gdy powinna obowiązywać zasada dobrowolności. Teraz stowarzyszać będą się tylko ci, którzy tego naprawdę tego chcą.

 

Równie ważnym punktem jest zapis mówiący o likwidacji pozwoleń na broń wydawanych „do celu”. Oznacza to, że każda osoba posiadająca pozwolenie np. na strzelbę nie będzie miała ograniczeń do jej użytku jak to ma miejsce dotychczas. Zgodnie z obowiązującym prawem, jeśli ktoś ma strzelbę do celów myśliwskich, to nie może jej wykorzystywać do celów sportowych, np. występować w zawodach strzeleckich.

 

Dobrym rozwiązaniem zgodnie z trendem, jaki obserwujemy w wielu krajach, jest również wprowadzenie możliwości posiadania tłumików dźwięku, czyli urządzeń chroniących nasze uszy. Z niewiadomych przyczyn jest to obecnie ograniczone.

 

Czy projekt zawiera zapisy, które warto by zmienić?

Niestety tak. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn umieszczono w nim „katalog” urządzeń niebezpiecznych, takich jak paralizatory, pałki, ukryte ostrza, kusze itd. Skoro nie są one bronią palną, to jaki jest sens, aby znajdowały się w ustawie o broni i amunicji?

 

Warto byłoby poszerzyć również, zgodnie z podpisanymi przez Polskę porozumieniami międzynarodowymi dostęp do „broni historycznej”, czyli zaprojektowanej przed rokiem 1900. Nie widzę powodów, dlaczego aby w polskim prawie istniały ograniczenia dla ludzi wyrażających chęć posiadania broni z końca XIX wieku, zwłaszcza że w obrocie międzynarodowym Polska uznaje tego typu wyroby za broń historyczną – nieistotną z prawnego punktu widzenia prawnego.

 

I najważniejsze: zgodnie z projektem, prawo do posiadania broni będą mieli ludzie mający ukończone 21 lat. Jest to co najmniej dziwne, ponieważ młodsze osoby mają m.in. prawo wziąć ślub czy też kupić alkohol, ale odbiera im się możliwość zakupu broni do samoobrony. Zapisano co prawda, że osoby mające ukończone 18 lat mogą mieć taką możliwość, ale tylko pod warunkiem, że przedłożą urzędnikowi odpowiedni wniosek szkoły, organizacji sportowej, łowieckiej, pro-obronnej lub rekonstrukcji historycznej. Bez niego nie otrzymają pozwolenia na posiadanie broni. Wychodzi na to, że z jednej strony zniknie obowiązek przynależności do stowarzyszeń, ale z drugiej zostanie on narzucony osobom w wieku 18-21 lat. W dodatku w tym przypadku urzędnicy dostaną możliwość skorzystania z „uznaniowości”. Jak bowiem inaczej interpretować zapis „może wydać”. Wystarczyłoby zastąpić go zwrotem „wydaje” i problem zostałby rozwiązany.

 

Dlaczego posłowie Prawa i Sprawiedliwości zmienili zdanie w sprawie prac nad tym projektem i po 8 miesiącach wyciągnęli go z „sejmowej zamrażarki”?

Moim zdaniem wszystkiemu winna jest rozbudowana do granic absurdu polska machina biurokratyczna. Nie jest bowiem do końca tak, że projekt leżał w „sejmowej zamrażarce”, ponieważ działy się wokół niego różne rzeczy. Projektodawcy przedstawili w jego sprawie szereg opinii opublikowanych na stronach internetowych Sejmu RP. Chodzi m.in. o stanowisko z Komisji Ustawodawczej, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego.

 

Zdaniem dziennika „Rzeczpospolita” większość posłów PiS popiera projekt nowej ustawy, ale z jego przegłosowaniem może być duży problem, ponieważ przeciwnikami tak „radykalnych” zmian w dostępie do broni są liderzy PiS – Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz.

Jest to sytuacja co najmniej absurdalna. Nie liczy się bowiem to, że większość posłów PiS jest za projektem tylko to, że główni decydenci partii rządzącej są przeciw i w rzeczywistości liczy się to, co oni myślą. Warto przypomnieć tu wypowiedź Anny Fotygi, europoseł PiS, która w styczniu tego roku powiedziała, że skoro w Polsce powstają wojska obrony terytorialnej, to obywatele nie potrzebują dostępu do broni. Słowa te pokazują sposób myślenia wielu osób wewnątrz PiS. Cieszę się, że polska armia jest coraz liczniejsza, lepiej wyszkolona i lepiej uzbrojona. Nie oznacza to jednak że starszy człowiek mieszkający na odludziu będzie bezpieczny od bandytów.

 

To samo tyczy się liderów PiS, którzy niejednokrotnie dawali do zrozumienia, że najpierw w Polsce powinna być odpowiednia „kultura posiadania broni”, a dopiero potem można pozwolić obywatelom na jej zakup. Powiem szczerze, że nie wiem, jak można osiągnąć kulturę posiadania czegokolwiek bez posiadania danego przedmiotu. To tak, jakby twierdzić, że Polacy powinni posiadać dzieci pod warunkiem, że udowodnią, iż potrafią się nimi opiekować.

 

Taki stan rzeczy jest przejawem myślenia biurokratycznego obecnie rządzących. Według mnie sprawa jest prosta: albo coś jest słuszne i godziwe, albo nie. Jeśli obrona nienarodzonych dzieci jest czymś słusznym, to ją wprowadźmy. Jeśli prawo do obrony jest słuszne, to je wprowadźmy i nie zastanawiajmy się czy mamy ku temu odpowiednią kulturę.

 

Zdaniem autorów projektu nowe przepisy pozwolą na wzrost w ciągu najbliższych kilku lat liczby pozwoleń na broń w naszej ojczyźnie z wynoszącej obecnie prawie 200 tys. do 1,14 mln.

Wydaje mi się, że jeśli projekt wejdzie w życie, to faktycznie nastąpi pewien falowy wzrost ilości pozwoleń. Warto podkreśli, że obserwujemy go już teraz, tyle, że na znacznie mniejszą skalę. Prywatnie chciałbym, żeby każdy dorosły Polak posiadał broń. Nie ma jednak podstaw moralnych, żeby domagać się takiego nakazu. Moim zdaniem celem planowanej zmiany nie powinno być podwyższanie jakichkolwiek wskaźników, tylko oddanie Polakom ich podstawowego prawa.

 

Na koniec chciałbym zapytać o rządową propozycję budowy strzelnicy w każdej gminie…

Właściwie nie ma o co pytać, ponieważ po raz kolejny mamy do czynienia z taką samą zagrywką stosowaną w dodatku od wielu lat. Sugestia, bo nawet nie była to obietnica, zaspokoiła pragnienia znacznej części społeczeństwa, która rzeczywiście ma na sercu temat dostępu do broni. Jednak temat upadł tak szybko, jak się pojawił, a opinia publiczna przez miesiące „mieliła” coś, co nawet nie przybrało formy projektu.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Tomasz Kolanek

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie