20 marca 2018

Chińska walka z „przeludnieniem”. Pekin i Szanghaj realizują plan ograniczenia populacji

(Pekin. By The original uploader was 39degN at English Wikipedia (Transferred from en.wikipedia to Commons.) [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons)

Dwa chińskie megamiasta Pekin i Szanghaj postanowiły walczyć z „przeludnieniem” i zanieczyszczeniem, wprowadzając odgórne zarządzenie wyburzenia ubogich dzielnic i eksmisji mieszkańców do innych miast. Zdecydowano, że Szanghaj ograniczy liczbę ludności do 25, zaś Pekin do 23 milionów. Już wydano decyzje o rozbiórce części domów.

 

Komunistyczne władze wdrożyły wytyczne dotyczące górnego pułapu populacji w zeszłym roku. Obecnie w wąskich uliczkach dzielnicy Laoximen w Szanghaju, budynki mieszkalne są opustoszałe. Historyczna część miasta jest powoli wyburzana. Okna zabija się deskami, a na drzwiach wiesza się informacje o przeznaczeniu budynku do rozbiórki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Laoximen jest jednym z wielu osiedli w Szanghaju, które postanowiono „ulepszyć” w nieustającym wyścigu po nowoczesność. Władze pozbawiły ludzi lokum, tłumacząc się potrzebą przebudowy miasta w związku z jego niekontrolowanym rozwojem.

 

Ograniczenie liczby mieszkańców obu miast ogłoszono jako odpowiedź na „chorobę wielkiego miasta” – zatłoczonego i zanieczyszczonego. W rezultacie zarówno Szanghaj, jak i Pekin w ubiegłym roku wprowadziły ograniczenia populacji. Szanghaj planuje zmniejszyć liczbę mieszkańców do 25 milionów, a Pekin do 23 milionów.

 

Polityka urbanistyczna mająca na celu kontrolowanie napływu ludzi i pozbywanie się grup o niższych kwalifikacjach już przynosi efekty. Pod koniec 2017 roku w Pekinie przebywało 21,7 miliona ludzi – o 20 tys. mniej niż pod koniec 2016 roku. Populacja Szanghaju spadła w tym samym czasie o około 10 tys. do 24,18 miliona.

 

Chiny, chcące uchodzić za lokomotywę oenzetowskiego programu zrównoważonego rozwoju Agendy 2030, podjęły aktywną walkę ze smogiem i  „przeludnieniem”. Wcześniej w wioskach powstałych wokół Pekinu wyburzono piece w domach, nie zapewniając wystarczających dostaw gazu dla mieszkańców, którzy mieli przejść na „czystszą energię”. Dlatego zimą dzieci i starcy marzli.

 

Również w celu ograniczenia rosnącej populacji kraju i popytu na zasoby, aby nie szkodzić środowisku, doprowadzono w zeszłym roku do spadku liczby urodzeń w Chinach. Społeczeństwo się starzeje, a kryzys demograficzny już wywiera ogromną presję na system opieki zdrowotnej, a także ma wpływ na rynek pracy.

 

Komuniści w ramach nowej polityki „upiększania” miast, pozbawili dobytku wielopokoleniowe rodziny, które zmuszono do przeniesienia się do innych miast. Całe centralne, najstarsze dzielnice Pekinu i Szanghaju są wyburzane i przebudowywane. „Zwijają” się nie tylko dotychczasowi mieszkańcy, ale także lokalne zakłady usługowe, stragany uliczne. Zamurowywane są restauracje, bary i sklepy. „Reformy” nieproporcjonalnie dotykają najbiedniejszych mieszkańców.

 

Dziesiątki tysięcy z nich zostało zmuszonych do opuszczenia Pekinu w listopadzie zeszłego roku w ramach rządowej walki z „nielegalnymi mieszkaniami”. Po pożarze w zatłoczonej dzielnicy na południowych obrzeżach miasta, w wyniku którego zginęło 19 osób, rząd przeprowadził szybką falę wyburzeń i masowych eksmisji, dając wielu mieszkańcom zaledwie kilka minut na spakowanie się i opuszczenie domów. Protestujący argumentowali, że władze użyły ognia jako pretekstu do przyspieszenia swoich celów, by zniszczyć 15 mil kwadratowych sklepów i domów mieszkańców o niskich dochodach i wypędzić ich z miasta.

 

W Szanghaju władze nakazały eksmisję robotników i odbudowę starszych dzielnic.

 

– To, co kiedyś mieściło cztery rodziny, jest obecnie luksusowym parterowym domem dla jednej bogatej osoby – twierdzi Saskia Sassen, profesor socjologii na Uniwersytecie Columbia i autorka książki Wypędzenia. Jej zdaniem rząd Chin przenosi ludzi ze swoich najlepszych miast do opustoszałych miejsc.

 

Sassen twierdzi, że miasta takie jak Szanghaj i Pekin systematycznie robią miejsce dla „nowej bardzo wysokiej klasy średniej” i pozbywają się osób gorzej sytuowanych. Władze liczą na wzrost cen nieruchomości w centrum miasta.

 

Nowo wybudowane mieszkania będą poza zasięgiem wielu obywateli, ponieważ będą kosztować ponad 20 razy więcej niż przeciętny roczny dochód.

 

Jednak zawsze będzie zapotrzebowanie na miejsca pracy i usługi dla osób o niższych kwalifikacjach – mówią eksperci – więc wysiłki mające na celu wyrzucenie migrujących pracowników z miasta raczej mogą spowodować nowe problemy.

 

Ta gentryfikacja (podnoszenie statusu miasta) nie jest dobrą rzeczą – uważa dr Yan Song, dyrektor programu dotyczącego chińskich miast na Uniwersytecie w Karolinie Północnej. – Przyciągasz bogactwo, ale odsuwasz ludzi o niższych dochodach. Popyt i zapotrzebowanie na niższy poziom usług nadal będą istniały, tyle że ludzie będą żyli coraz dalej od centrum miasta i będą musieli dłużej pracować. Ludzie przyjeżdżają do tych miast z powodu lepszych usług, możliwości i dochodów, więc jeśli nie możesz tego zapewnić na innych obszarach, nadal będą tu przyjeżdżać – wyjaśnia.

 

Kluczowym elementem chińskiego planu ograniczenia wzrostu miast jest rozmieszczenie ludności w nowych obszarach miejskich, takich jak region Jing-Jin-Ji poza Pekinem oraz obszar o powierzchni 39 mil kwadratowych Xiong’an – nowa dzielnica w pobliżu Hebei, z którą rząd wiąże nadzieje na przyciągnięcie firm technologicznych. Te nowe dzielnice i węzły mają na celu rozładowanie presji na zatłoczone aglomeracje. Fabryki, centra produkcyjne i rynki zostały już przeniesione do Jing-Jin-Ji.

 

Niektórzy eksperci twierdzą jednak, że polityka zmierzająca do zmniejszenia populacji miast jest błędna. – Ludność nie jest źródłem tej „miejskiej choroby”. Wynika to z kiepskiego zarządzania miastami i ubogiej infrastruktury, które powodują wiele niepotrzebnych, chaotycznych dojazdów do pracy, korków i zatłoczenie – uważa Song.

 

Powiedziałbym, że jeśli istnieje przepełnienie lub niedobór usług, dlaczego nie rozszerzyć zakresu usług publicznych? Zapewnienie lepszego dostępu do edukacji, możliwości, opieki zdrowotnej, szpitali – to jest coś, co może zrobić rząd, zamiast wkładać wysiłek w wyrzucanie migrujących pracowników – przekonuje wykładowca z amerykańskiej uczelni.

 

 

Źródło: guardian.co.uk

AS

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram