14 marca 2018

Bluźnierca? „Cała społeczność ukamienuje go”

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Kolejne skandaliczne zachowanie satanistycznego muzyka Adama Darskiego uzmysławia nam naszą bezradność wobec obrażania Pana Boga. Tak! Właśnie Pana Boga. „Nergal” – owszem – uderzył w wierzących, co w prawie nazywa się „obrazą uczuć”, ale przede wszystkim obraził Stwórcę, a więc zbluźnił. Wobec takiego zachowania nie możemy pozostawać bierni. Często jednak, niestety, pozostajemy.

 

Funkcjonujący współcześnie system społeczny pozbawił nas zarówno możliwości realnego działania wobec przejawów bluźnierstwa, jak i do pewnego stopnia woli walki z nim. To naturalna konsekwencja dominujących prądów postępowych – skoro „każda religia ma być równa”, to prawo nie może karać za obrazę Pana Boga. Nie mieści się to w logice liberalnych reżimów prawnych, gdzie równy jest katolik i satanista, osoba oddająca Stwórcy należną cześć i obrażający Go bluźnierca.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Składanie Panu czci jest jednak naszym obowiązkiem, wynikającym z Bożych Przykazań, słów zapisanych w Starym i Nowym Testamencie oraz Magisterium Kościoła. Z podobnych źródeł wynika również nie tylko zakaz bluźnierstwa, ale i konieczność karania tych, którzy z nienawiści do Boga posunęli się aż do szargania Jego Imienia słowem bądź czynem.

 

„Wtedy Pan powiedział do Mojżesza: Każ wyprowadzić bluźniercę poza obóz. Wszyscy, którzy go słyszeli, położą ręce na jego głowie. Cała społeczność ukamienuje go. Potem powiesz Izraelitom: Ktokolwiek przeklina Boga swego, będzie za to odpowiadał. Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Zarówno tubylec, jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciwko Imieniu” – czytamy w 24. rozdziale Księgi Kapłańskiej. Dalej natchniony autor pisze wprost, że „Mojżesz kazał Izraelitom wyprowadzić bluźniercę poza obóz i ukamienować. Synowie Izraela uczynili to, co Pan rozkazał Mojżeszowi” (Kpł 24, 23).

 

Stary Testament nie pozostawia więc złudzeń. Bluźnierca musiał – i, co ważne, wciąż musi – zostać ukarany z największą surowością. I to nie dlatego, że z powodu bluźnierstw jest przykro wierzącym, ale z powodu poniewierania Imieniem Pańskim. Imieniem, któremu należy się największy szacunek, jaki tylko ludzkość może sobie wyobrazić i potrafi okazać. Trzeba Je także chronić przez zniewagami. Stąd surowa kara za bluźnierstwo – acz nie mówimy o opisanym w Księdze Kapłańskiej kamienowaniu – jest koniecznością i katolicy muszą się takich praw domagać.

 

Niestety, ideologia liberalno-demokratyczna wpłynęła na europejskie społeczeństwa do tego stopnia, że nawet w Kościele zamiast ducha mężnej walki w obronie Wiary, widzimy pacyfizm. Spustoszenie wynikające z zainfekowania kapłanów i wiernych ugrzeczniającą ideologią, niezwykle ostro po skandalicznym zachowaniu satanisty „Nergala” objawiło się w słowach o. Grzegorza Kramera SJ. Jezuita z jednej strony przebaczył hańbiącemu symbol naszej Wiary muzykowi, po czym – niestety – dodał: „Szanuj to, co dla mnie jest ważne, tak jak ja szanuję to, co ważne jest dla Ciebie”. Sic! Katolicki ksiądz wyraża szacunek dla tego, co ważne dla satanisty i antykatolickiego prowokatora.

 

Ksiądz Kramer zamiast szanować grzesznika zaś nienawidzić jego grzechu, wyraził szacunek zarówno dla grzesznika, jak i dla tego, co dla niego ważne. Co zaś może być ważne dla „Nergala”? Z pewnością nic, co musi być istotne dla katolika. I to nawet jeśli przyjmiemy, że satanizm jest dla Darskiego li tylko „artystyczną kreacją”.

 

Postawa o. Kramera pokazuje głębię doktrynalnego, intelektualnego i moralnego kryzysu współczesnego Kościoła. Zamiast domagania się stanowczych działań ze strony władzy publicznej i jednoznacznego potępienia bluźnierstwa połączonego z ekspiacyjną modlitwą wynagradzającą Panu Bogu za grzech, widzimy próbę zrozumienia zła i dialogowania z nim, szanowania tego, co ważne dla satanisty.

 

Kato-pacyfizm spacyfikował serca i umysły. Kościół w wersji pluszowej nie chce walczyć. Woli rozmawiać. Jednak w momencie znieważania symboli naszej Wiary i poniewierania wizerunkiem Chrystusa, który na krzyżu oddał za nas życie, dialog staje się dezercją, a próba porozumienia – wyrazem głęboko zakorzenionych błędów.

 

Między katolicyzmem i satanizmem nie ma żadnego pola do porozumień, kompromisów. Nie można czcić Pana Boga, źródła wszelkiego Dobra i jednocześnie szanować poglądów piewców osobowego zła. Nie można bowiem, jak czytamy w Ewangelii św. Mateusza, dwóm panom służyć.

 

Na kartach Księgi Kapłańskiej natchniony autor zapisał natomiast, jakiej kary dla bluźniercy oczekiwał Stwórca – Pan, którego słuchać powinien każdy człowiek. I karę ową Izrael wykonał. Dziś jednak podobna sytuacja nie powtórzy się – w wyniku postępów niszczącej prawdziwy Ład Rewolucji straciliśmy społeczny Porządek, w którym człowiek czcił Boga, zaś bluźnierca liczył się z konsekwencjami swojego plugawego czynu.

 

Mimo trwającego od dawna upadku, nic jednak nie usprawiedliwia katolików chcących szukać kompromisów czy szanujących to, co dla kpiących z Pana Boga istotne. Porozumienie, wspólnota, dialog czy społeczny spokój nie są wartościami najwyższymi. Między Dobrem a Złem nie ma miejsca na kompromis. Co więcej, owo poróżnienie musi trwać, wszak już nasz Pan, Jezus Chrystus, powiedział: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową” (Mt 10, 34-35).

 

Już na początku czasów, po grzechu pierwszych rodziców, Stwórca wprowadził trwały podział, niekończący się konflikt potomstwa szatańskiego węża i Niewiasty: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15).

 

W sprawie bluźnierców katolik nie może znać pojęcia pokoju za wszelką cenę. Musimy zrobić wszystko, by ten i inni bluźniercy ponieśli najwyższą karę, jaką przewiduje współczesne prawo. Jakakolwiek kara jest bowiem lepsza niż żadna. Zaś naszym celem powinna być zmiana prawa, byśmy na nowo zaczęli karać nie za „obrazę uczuć” wierzących, ale za obrazę Stwórcy. I to w sposób surowy!

 

 

Michał Wałach

 

 

Polecamy również tekst pt. Czas zacząć karać za obrazę Boga.

Aby go przeczytać, wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie