Występ Netty Barzilaj na tegorocznej Eurowizji wywołał wiele emocji. Kontrowersje wzbudził zarówno tekst piosenki „Toy” jak i sceniczna aranżacja występu wokalistki. Wątpliwości budzą jednak również słowa zwycięzcy i jej historia. Pojawiają się głosy, że artystka powinna zostać zdyskwalifikowana.
Chociaż od lat konkurs Eurowizji pełen jest rewolucyjnych treści ideologicznych, czego najlepszym przykładem jest zwycięstwo w roku 2014 udającego kobietę homoseksualisty o pseudonimie Conchita Wurst, to formalnie deklaracje polityczne są w trakcie imprezy surowo zabronione. To właśnie dlatego Netta Barzilaj nie powinna na razie przywiązywać się do nagrody.
Wesprzyj nas już teraz!
Izraelska wokalistka, której występ szerzej opisywaliśmy już na portalu PCh24 [ABY PRZECZYTAĆ NALEŻY KLIKNĄĆ TUTAJ], podczas odbierania nagrody wykrzyczała słowa oburzające wielu. Użyła bowiem sformułowania „Następnego roku w Jerozolimie”.
Z jednej strony można interpretować słowa jako zaproszenie do miasta pozostającego w rękach Izraela, a zasady Eurowizji przewidują, że impreza odbywa się w ojczyźnie zwycięzcy z poprzedniego roku. Zgodnie z tym zwyczajem konkurs w roku 2019 odbędzie się właśnie w Izraelu. Z drugiej jednak strony zwrot użyty przez Nettę Barzilaj pada co roku w żydowskich domach podczas święta Pesach.
Co więcej, Netta Barzilaj nie jest osobą zupełnie apolityczną. W roku 2014 odbyła służbę wojskową w izraelskiej marynarce wojennej, zaś Palestyńczycy twierdzą, że wokalistka występowała dla żydowskich żołnierzy, którzy uczestniczyli w masakrze w Strefie Gazy, w wyniku której zginęło czworo dzieci w wieku od 10 do 11 lat. Dobrze znane w żydowskiej tradycji, a wypowiedziane na scenie przez piosenkarkę słowa, trudno więc rozpatrywać w oderwaniu od narastającego sporu izraelsko-palestyńskiego.
Jeszcze przed Eurowizją społeczność palestyńska organizowała się, by zbojkotować występ Netty Barzilaj i zmniejszyć jej szanse na zwycięstwo. Przedstawiciele nacji cierpiącej z ręki Izraela obawiali się, że sukces wokalistki zostanie wykorzystany w propagandzie żydowskich władz.
Znając historię Netty Barzilaj oraz nieudane – jak się okazało – próby bojkotowania jej występu przez Palestyńczyków, słowa „Następnego roku w Jerozolimie” brzmią inaczej niż zwykłe zaproszenie, czy nawet tradycyjne narodowe powiedzenie – zauważają zwolennicy odebrania wokalistce nagrody.
Dyskwalifikacja nie jest niemożliwa – właśnie za sprawą zakazu politycznych deklaracji podczas konkursu. Taka sytuacja miała miejsce niedawno i dotyczyła piosenkarki z Rosji. Za gest o charakterze politycznym uznano jej wizytę na Krymie. A ponieważ Rosjanie odwiedzający Krym otrzymują zakaz wjazdu na terytorium Ukrainy, wokalistka Julia Samojłowa nie mogła wziąć udziału w konkursie odbywającym się w ubiegłym roku właśnie w tym kraju. Sytuacja zmieniła się dopiero w 2018.
Na razie w sprawie słów Netty Barzilaj nie wypowiedziała się Europejska Unia Nadawców – organizator Eurowizji.
Źródło: onet.pl
MWł