15 maja 2020

Atak niemieckich modernistów na „Apel do Kościoła i świata” i kardynała Müllera

(Fotograf: Donatella Giagnori Archiwum: ddp images)

Kard. Gerhard Ludwig Müller to „prawicowy populista, teoretyk spiskowy i podpalacz, usiłujący wzniecić panikę”. Takimi epitetami obdarzają go liberalni biskupi, którym nie spodobało się, że stanął w obronie swobody kultu i przestrzegł przed „tyranią technologii”, która umacniania jest pod płaszczykiem walki z Covid-19.

 

Apel w obronie wolności katolików

Wesprzyj nas już teraz!

 

8 maja ukazała się podpisana przez kilku kardynałów i biskupów odezwa pt. „W obliczu poważnego kryzysu. Apel do Kościoła i świata” (po polsku tekst opublikował portal PCh24.pl – TUTAJ). „Apel” wyszedł z inicjatywy byłego nuncjusza apostolskiego w Waszyngtonie, abp. Carlo Marii Viganò. Swoje podpisy złożyli pod nim kardynałowie: Gerhard Müller, Joseph Zen i Janis Pujats, oraz arcybiskupi i biskupi – Luigi Negri, Joseph Strickland, Tomasz Peta, Athanasius Schneider, Jan Paweł Lenga, Rene Henry Gracida, Andreas Laun.

 

Treść odezwy jest niezwykle istotna. Sygnatariusze wyrażają swoje obawy o przyszłość świata, któremu, jak sądzą, grozi popadnięcie w „technologiczną tyranię” – epidemia Covid-19 może w ich ocenie zostać wykorzystania do radykalnego wzmocnienia kontroli rządów nad społeczeństwami, do tego stopnia, że pogrzebane zostanie nasze prawo do prywatności i szereg fundamentalnych swobód, ze swobodą kultu na czele.

 

Według „Apelu” sytuacja jest tym poważniejsza, że procesem „odpowiadania” na koronawirusa zawiadują całkowicie nietransparentne i niewybieralne organizacje międzynarodowe – i to takie, w których agendzie znajduje się kontrola ludności i depopulacja. Powierzamy naszą wolność tym samym podmiotom, które na co dzień promują aborcję, eutanazję i antykoncepcję, chcąc redukować liczbę ludności „dla dobra planety”.

 

Sygnatariusze podkreślają też, że epidemia pokazała wielkie zagrożenie dla Kościoła katolickiego. Oto rządy większości państw roszczą sobie prawo do ingerowania w życie sakramentalne, odbierają katolikom możliwość uczestnictwa we Mszy świętej, chcą dyktować, kto, kiedy i jak może przyjąć Jezusa Chrystusa.

 

Ten stan rzeczy musi budzić wielki niepokój wszystkich ludzi Kościoła – i opublikowany przez portal PCh24.pl „Apel” jest tego wyrazem. Przestrzega przed odbieraniem nam realnej rzeczywistości i zastępowanej jej technologiczną dyktaturą. Trudno znaleźć w tekście cokolwiek, co z perspektywy katolickiej wymagałoby krytyki; każdy wierzący może ze spokojnym sumieniem złożyć pod apelem swój podpis (co można zrobić TUTAJ).

 

Pomimo tego odezwa „Do Kościoła i świata” spotkała się z niezwykle ostrą reakcją wielu hierarchów Kościoła. Dlaczego?

 

 

Niemieccy moderniści uderzają w kardynała Müllera

 

„Apel” został zaatakowany przede wszystkim przez biskupów, teologów i publicystów z Niemiec. Ich uwaga skupiła się na kard. Gerhardzie Müllerze, byłym prefekcie Kongregacji Nauki Wiary, najbardziej utytułowanym sygnatariuszu „Apelu”. Hierarchowie zza Odry uznali jego i innych sygnatariuszy za wyznawców teorii spiskowych, którzy sieją strach i prawicowy populizm.

 

Najpierw od treści tekstu odciął się przewodniczący niemieckiego Episkopatu, bp Georg Bätzing.

 

– Niemiecka Konferencja Episkopatu zasadniczo nie komentuje apeli pojedynczych biskupów spoza Niemiec . Dodam jednak, że Konferencja Episkopatu Niemiec ma fundamentalnie inną ocenę pandemii koronawirusa niż przedstawiona w opublikowanym apelu – powiedział mediom. Jak dodał, niemieccy biskupi uważają wprowadzone restrykcje za „rozsądne i odpowiedzialne”, także gdy idzie o ograniczenia w sprawowaniu kultu. Rzeczywiście, jeszcze w ubiegłym tygodniu wiceszef niemieckiego Episkopatu, bp Franz-Josef Bode, wzywał wiernych, by… nie chodzili do kościoła na Mszę świętą. To byłoby jego zdaniem wyrazem miłości bliźniego. A trzeba pamiętać, że w Niemczech już w połowie marca zakazano jakichkolwiek publicznych Mszy świętych – na liturgii nie mogło zgromadzić się nawet kilka osób.

 

Kardynała Müllera ostro skrytykował też wikariusz generalny diecezji Essen, ks. Klaus Pfeffer. Uznał „Apel” za rozsiewanie „prostackich teorii spiskowych bez faktów i dowodów” – i to dodatku w sosie „prawicowo-populistycznej retoryki wojennej”. Według Pfeffera takie teorie „nie mają nic wspólnego z Jezusem Chrystusem”. W podobnym tonie wypowiedział się sam biskup Essen, Franz-Josef Overbeck. „Apel” określił jako „populizm i teorie spiskowe” i wezwał Kościół do jednoznacznego sprzeciwiania się takim treściom, „niezależnie od tego, kto je głosi”.

 

 Za „niebezpieczne teorie” i „igranie z ogniem” uznał odezwę bp Gebhard Fürst z Rottenburga, a bp Gehrard Feige z Magdeburga przyrównał kard. Müllera i innych sygnatariuszy „Apelu” do „pseudonaukowców, antyszczepionkowców i ezoteryków”, którzy „szerzą teorie spiskowe”; nazwał ich też – uwaga – „ekstremalnymi przedstawicielami Kościoła”.

 

Odezwę jako „cyniczną” skrytykował bp Bertram Meier z Augsburga, a hamburski arcybiskup Stefan Heße powiedział, że w ogóle „nie rozumie” motywacji kierujących sygnatariuszami „Apelu”. Z niezwykle zjadliwą krytyką wystąpił też szef Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików, prof. Thomas Sternberg. Według Sternberga, którego organizacja współkieruje Kościołem w Niemczech wraz z Episkopatem, kard. Müller się skompromitował. – Mogę tylko współczuć, że człowiek tak ceniony, przynajmniej kiedyś, jest gotów to podpisać – powiedział. – Co takiego powoduje dawniej uznanym profesorem w Monachium, wpływowym biskupem Ratyzbony, wpływowym człowiekiem Kościoła, by na stare lata zaprzepaszczać sławę składając podpis pod czymś takim? – pytał Sternberg. Od odezwy zdystansował się także bp Rudolf Voderholzer z Ratyzbony, znany w Episkopacie Niemiec jako outsider i konserwatysta.

 

 

Zamiast faktów

 

Trudno oprzeć się wrażeniu, że cała ta krytyka jest pozbawiona jakiejkolwiek refleksji. Nikt z oczerniających kard. Müllera jako „teoretyka spiskowego” czy „populistę” nie zadał sobie trudu, by podjąć polemikę z jakąkolwiek tezą czy przeświadczeniem zawartym w „Apelu”. Na tym tle pozytywnie wyróżnia się włoski historyk Kościoła, prof. Roberto de Mattei. W rozmowie z „Die Tagespost” także i on sceptycznie wypowiedział się o odezwie, ale przedstawiając konkretne argumenty: według uczonego zadaniem biskupów jest mówienie o teologii i moralności, stąd w „Apelu” nie powinno być żadnych sądów dotyczących medycznej natury epidemii. Reszta krytyków pozostała przy obelgach. Dlaczego? Według samego kard. Müllera nieprzychylne mu środowiska kościelne postanowiły wykorzystać odezwę do tego, by potępić go jako człowieka niepoważnego, którego głosu nie warto słuchać. W rozmowie z dziennikiem „Die Tagespost” purpurat powiedział, że dziś każdego, kto zaprezentuje zdanie odmienne od dominującej narracji, uznaje się za „teoretyka spiskowego”. Jeszcze dobitniej rzecz ocenił bp Atahansius Schneider. W rozmowie z tym samym medium stwierdził, że krytyka apelu przypomina mu strategie reżimów totalitarnych, które starają się uciszyć przeciwnika bez względu na fakty.

 

To istotne tym więcej, że zasadniczą treścią „Apelu” nie jest bynajmniej medyczna ocena Covid-19, ale wskazanie na zagrożenia, jakie wiążą się z przedsiębranymi przeciwko epidemii środkami. Te zaś niewątpliwie istnieją – i trudno odmówić kardynałom i biskupom prawa do troski o to, czy katolicy będą żyć w systemach gwarantujących wolność, przede wszystkim wolność kultu, czy też w reżimach mniej lub bardziej totalitarnych. Śledzenie obywateli za pomocą zaawansowanych technologii i wykorzystywanie zdobytych informacji przeciwko nim nie jest jakimś mirażem, ale choćby w komunistycznych Chinach – rzeczywistością. Ci, którzy ślepo wierzą, że to samo nie może wydarzyć się na Zachodzie, zapominają chyba nie tylko o historii naszej wspólnoty kulturowej, ale także o dzisiejszym głęboko antychrześcijańskim obliczu dominującej ideologii.

 

Tak jak mówił w opublikowanym niedawno wywiadzie Benedykt XVI: dyktatura relatywizmu zdominowała społeczeństwa zachodnie, a chrześcijańskie Credo zastępowane jest skrajnie antychrześcijańskim wyznaniem wiary. Wiary w to, że człowiek może postawić się w miejscu Boga i że ma prawo do decydowania o życiu innych. Większość rządów w Europie jest w rękach ludzi, dla których mordowanie dzieci nienarodzonych czy brutalne uciszanie krytyków ideologii gender jest normą! Gdzie tu zatem „teorie spiskowe”, „prawicowy populizm”, „igranie z ogniem”? Nie jest zaskakujące, że „Apel” krytykują tacy liberalni hierarchowie jak bp Bätzing czy bp Overbeck; to ludzie, których celem jest niemal pełne „pogodzenie” Kościoła ze światem, na przykład dzięki akceptacji homoseksualnych „małżeństw”. Dla nich „liberalny totalitaryzm” wsparty na nowoczesnej technologii to nie problem, bo – można powiedzieć – słowo rządu jest dla nich często ważniejsze od słowa Bożego.

 

Także w Polsce prowadzona jest kampania oczerniania wszystkich, którzy ośmielają się przestrzegać przed złowrogimi skutkami „walki z pandemią”. Oczywiście, trzeba odsiewać ziarno od plew; zwłaszcza w Internecie nie brakuje różnego rodzaju szalonych teorii. A jednak przypinanie łatki niepoważnego „teoretyka spiskowego” każdemu, kto zadaje pytania o prawomocność dominującej narracji i wprowadzanych rozwiązań, jest szalenie niebezpieczne – a gdy wychodzi od ludzi Kościoła także szalenie smutne.

 

Paweł Chmielewski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 364 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram