19 grudnia 2019

Zubożenie obywateli, zaśmiecenie planety i brak klimatycznego efektu. Tak skończy się „Zielony Ład”

Nawet gdyby UE zrealizowała swe cele (kosztem zubożenia swych mieszkańców i fali bankructw przedsiębiorstw, bo taki scenariusz uważam za najbardziej realny), to i tak to nic nie zmieni w kwestii klimatycznej – pisze o Zielonym Ładzie UE dr Łukasz Stach.

 

Jak zauważył dr Stach, wiele osób, które alarmują w sprawie nie przyjęcia przez Polskę pomysłów europejskiej neutralności klimatycznej i straszą utratą szansy m.in. na pozyskanie wielkich funduszy, najwyraźniej nie rozumie co oznacza przyjęcie Zielonego Ładu UE.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wedle założeń na przestrzeni 30 lat UE ma stać się „zeroemisyjna”, a to za sprawą redukcji emisji CO2 oraz zwiększania możliwości jego pochłaniania. Jak chce się to osiągnąć? Ano odejściem nie tylko od węgla, ale i od gazu, paliw płynnych i biomasy – bo przecież każdy związek organiczny poddany spalaniu wydziela CO2.

 

„Dla Polski oznacza to drastyczne ograniczenie w konsumpcji węgla i gazu ziemnego. Ergo: całą budowaną przez dziesięciolecia – jeszcze za komuny – infrastrukturę węglowo-gazową trzeba posłać do kąta” – pisze dr Stach w swoim wpisie na Facebooku.

 

Jak zauważa, każda transformacja kosztuje. Plan dla polskiej energetyki opiewać miałby na kwotę 140 mld, a dla całej gospodarki – 900 mld euro! Tymczasem – jak zauważa dr Stach – na stole Komisja Europejska „kładzie 100 miliardów euro, do podziału na 27 krajów (w tym Niemcy, które oszacowały swoje potrzeby w tym zakresie na bilion euro)”.

 

Ile z tej puli otrzymałaby Polska? I dlaczego na stole leży „tak mało pieniędzy, skoro nadchodząca katastrofa klimatyczna to taki priorytet? Przypadek? Czy może nikt z bogatej starej Europy nie chce dać szmalu na transformację, ewentualnie pożyczy, ale na procent” – czytamy. Jak zauważył autor wpisu, pieniądze będzie można „pożyczyć na korzystnych warunkach”. To oczywiście wiąże się ze zobowiązaniami. Trzeba też pamiętać, że „pożyczka rzędu kilkuset miliardów może uzależnić gospodarkę od pożyczkodawcy”. Tak zresztą czynią dziś Chiny z krajami Afryki i Azji Południowo-Wschodniej. „Tanie kredyty na rozwój – a potem ich beneficjent musi oddać część infrastruktury, bo nie jest w stanie spłacić nabranych kredytów. Nie ukrywam, że instytucje finansowe oraz zachodnioeuropejskie banki bardzo chętnie dadzą pożyczki – bierzcie ile chcecie. A zakładanie, że po zielonej transformacji będziemy w stanie spłacić kredyty, bo polska już-zielona gospodarka będzie się szybko rozwijać jest bardzo optymistycznym scenariuszem” – ocenia dr Stach.

 

Autor wątpi, by ekotransformacja zakończyła się pełnym sukcesem, a „zielone gospodarki” UE były konkurencyjne. „Oby w 2050 roku nie okazało się, że cała europejska gospodarka jest zielona, ale kompletnie niekonkurencyjna, a nowe ekotechnologie i ekoprodukty utrzymywane są na rynku tylko dzięki hojnym subsydiom. A obywatele UE żyją sobie ekologicznie, aczkolwiek mocno spauperyzowani i płacący horrendalne rachunki za prąd, towary i usługi. A przy okazji UE zalegają hałdy ekośmieci – np. baterii do ekosamochodów – których utylizacja jest tak droga, że lepiej wywieźć je do Afryki – niech się tam walają” – zauważa.

Jak dodaje, najbardziej „smutnym w tym całej historii o Zielonym Ładzie UE jest to, że nawet gdyby UE zrealizowała swe cele (kosztem zubożenia swych mieszkańców i fali bankructw przedsiębiorstw, bo taki scenariusz uważam za najbardziej realny), to i tak to nic nie zmieni w kwestii klimatycznej”. Powód? Otóż cała UE odpowiada za ok. 9-12 proc. globalnej emisji CO2. Nie jest więc w stanie zniwelować dokonań emisyjnych Chin, Indii, USA, Japonii czy Afryki. Szczególnie, że energochłonne i emisyjne gałęzie gospodarki zaczynają opuszczać UE i będą funkcjonowały dalej – tyle, że poza Unią – emitując CO2 w najlepsze.

 

Co zatem należy uczynić? Dr Stach podkreśla, że trzeba dbać o środowisko naturalne, należy ograniczać smog (ale CO2 ma z nim niewiele wspólnego), oszczędzać energię, wprowadzać zielone technologie, sadzić lasy, itp. ale trzeba robić to z głową, a nie w imię hasełek głoszonych przez wagarujące nastolatki, lub w interesie części koncernów. W przeciwnym razie poniesiemy fiasko.

„UE – także Polska – dużo już zrobiły na rzecz ochrony środowiska (np. jak wyglądały rzeki w Polsce w 1990 a jak teraz?) i trzeba faktycznie rozważyć, czy wybrano właściwą metodę, aby wykonać kolejny krok. Ambicje wielkie, środków mało – potencjalne konsekwencje mogą być fatalne. Zwłaszcza dla Polski, chyba, że naprawdę chcemy mieć recesję. Chcemy mieć lepsze ekożycie – zadbajmy o jakość powietrza – a głęboką restrukturyzację energetyki róbmy etapami, bez bezrozumnego odejścia od węgla i gazu” – podsumowuje dr Stach.

 

 

 

MA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 160 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram