7 listopada 2017

Znamy plan homoseksualnych środowisk. Chcą ominąć konstytucję!

(Źródło: pixabay.com)

Zwolennicy legalizacji homomałżeństw szykują się na batalię w Polsce. Grunt jest już przygotowywany, a orężem w rękach postępowców może stać się Konstytucja RP. Wprawdzie chroni ona tradycyjne małżeństwo i rodzinę, ale jej zapisy już próbuje się na siłę interpretować na korzyść homozwiązków.

 

Środowiska przychylne postulatom ruchów osób homoseksualnych przygotowują się na przeprowadzenie w Polsce batalii o „równe prawa” dla związków osób jednej płci. „Tęczowi” z zazdrością patrzą na to, co już udało się osiągnąć w Niemczech. Tam prawa homozwiązków zostały zrównane z prawami tradycyjnych małżeństw, włączając w to adopcję dzieci. Zazdrosny wzrok polskich homoseksualistów pada też na Włochy, gdzie homodziałacze przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu uzyskali korzystny dla siebie wyrok, który spowodował dość szybką zmianę tamtejszego prawa. W Polsce – jak wieszczył na łamach „Tygodnika Powszechnego” prawnik, Jakub Urbaniak – „powinno być podobnie, ale wiem, jak wygląda obecny stan praworządności w naszym kraju”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prawnik postawił śmiałą tezę sugerując, że stojący na straży małżeństwa art. 18 Konstytucji RP, definiujący je jako związek kobiety i mężczyzny, można obejść. Kluczem ma być tu słowo „jako”, które zdaniem Urbaniaka można potraktować w znaczeniu „przykład” – przykład jednej z relacji. To, że Konstytucja literalnie nie wskazuje na inne związki ma nic nie znaczyć, bo przecież Ustawa Zasadnicza – jak uzasadniał prawnik – nie reguluje większości zjawisk życia społecznego, a nie są one zakazane. Dla Urbaniaka przeszkodą nie są też zapisy o rodzicielstwie, rodzinie i małżeństwie, bo przecież w Polsce funkcjonują już „rodziny LGBT”, których nie można „wyrzucić za społeczną burtę”.

 

Z wykładnią prezentowaną przez prawnika goszczącego na łamach „TP”, nie zgodził się dr Marcin Olszówka, analityk Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, który w komentarzu dla PCh24.pl podkreślił, że przedstawiona przez Urbaniaka argumentacja jest absurdalna. – Twierdzenie, że art. 18 Konstytucji nie zakazuje uznawania za małżeństwo innych związków niż związek kobiety i mężczyzny, jest równie kuriozalne jak wywodzenie z prawa do życia prawa do aborcji, eutanazji czy kary śmierci. Niestety sama absurdalność nie oznacza, że pogląd ten nie będzie zyskiwał zwolenników – ocenił.

 

Zdaniem analityka, w doktrynie prawa konstytucyjnego, jak na razie, nie ma wątpliwości, że „art. 18 Konstytucji zakazuje uznania w polskim prawie za małżeństwo – czy nawet zrównania w prawach i obowiązkach – jakichkolwiek związków alternatywnych, czy to osób tej samej płci, związków wieloosobowych czy innych jeszcze bardziej wymyślnych konfiguracji (niekoniecznie z udziałem tylko ludzi)”.  – Było to oczywiste dla twórców polskiej Ustawy Zasadniczej, co ostatnio przypomniał Sąd Apelacyjny w Katowicach (postanowienie z 13 czerwca 2017 r.) – podkreślił dr Olszówka.

 

Analityk przyznał, że definicja małżeństwa zawarta w Konstytucji nie ma tzw. postaci klasycznej, niemniej „każdy student prawa na pierwszym roku na zajęciach z logiki dowiaduje się, że są różne sposoby definiowania”.  Definicja małżeństwa umieszczona jest zaś w rozdziale I Konstytucji RP, który zawiera podstawy ustrojowe Rzeczypospolitej. – Jedną z nich jest właśnie nakaz otoczenia małżeństwa ochroną i opieką przez władze publiczne. Nie przypadkiem też w jednym przepisie chroni się tożsamość małżeństwa, rodzinę, macierzyństwo i rodzicielstwo – dodał.

 

Warto więc w tym miejscu przytoczyć art. 18 Konstytucji w pełnym brzmieniu. A stanowi on, że: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.

 

Naturalnym miejscem założenia rodziny jest bowiem małżeństwo, co przypomniał Trybunał Konstytucyjny w 2007 r., stwierdzając że Konstytucja „wysuwa na pierwszy plan małżeństwo i rodzinę opartą na małżeństwie”. Cztery lata później Trybunał przypomniał, że prawo nie może „prowadzić, choćby nawet pośrednio, do osłabiania trwałości więzów rodzinnych przez takie rozwiązania, które preferowałyby wychowywanie dzieci tylko przez jednego z rodziców albo nawet przez oboje z nich, ale bez zawierania związku małżeńskiego”. A czymże byłoby wprowadzenie w polskim prawie związków alternatywnych wobec małżeństwa – nawet jeśli byłyby tak nazwane związki nim niebędące – jeśli nie właśnie wspieraniem modelu rodziny bez małżeństwa, które zawarli ze sobą kobieta i mężczyzna? – zauważył dr Olszówka.

 

W jego ocenie nawet jakakolwiek instytucjonalizacja (rejestracja) związków partnerskich – niezależnie od płci partnerów – byłaby niezgodna z art. 18 Konstytucji, gdyż „w świetle atrybutów małżeństwa cechą decydującą o nadaniu związkowi partnerskiemu charakteru alternatywnego wobec małżeństwa jest już sam fakt prawnej rejestracji takiego związku (instytucjonalizacja) i wynikające stąd nadanie jego uczestnikom nowego statusu prawnego”.

 

Tak więc już samo uznanie przez polski porządek prawny związków alternatywach wobec małżeństwa narusza konstytucyjny obowiązek otoczenia małżeństwa ochroną i opieką. Stąd też nie było konieczności zakazywania w ustawie zasadniczej wprost związków alternatywnych wobec małżeństwa, bo taki zakaz jest jedną z form ochrony i opieki małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny – wyjaśnił.

 

Ponadto – zdaniem dr. Olszówki – jest mało prawdopodobne, że Europejski Trybunał Praw Człowieka może nakazać wprowadzenie w Polsce „małżeństw homoseksualnych”. Trzeba pamiętać, że w 2016 roku Trybunał w Strasburgu po raz kolejny potwierdził, że Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności nie gwarantuje takiego prawa i to państwo „decyduje samodzielnie o kształcie instytucji małżeństwa (a w znacznej większości państw Rady Europy małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny)”.

 

Jak zauważył, bardziej zniuansowane jest stanowisko Trybunału wobec związków alternatywnych, które nie roszczą sobie prawa do nazywania ich „małżeństwem”, szczególnie jeśli tworzą je osoby uprawiające homoseksualny styl życia. ETPC jest bowiem bardzo wyczulony na odmienne traktowanie konkubinatów dwupłciowych i jednopłciowych. – Dla przykładu, jeżeli prawo w Polsce przyznaje jakieś uprawnienia osobom pozostającym „we wspólnym pożyciu” (niestety takich przepisów trochę jest), to musi to dotyczyć wszystkich par, niezależnie od płci. Niewykluczone też, że Trybunał w Strasburgu w końcu uzna, iż akceptacja polskiego prawa i społeczeństwa dla tego rodzaju związków jest na tyle duża, że brak formalnego uznania przez prawo związków partnerskich osób tej samej płci, narusza Konwencję i nakaże tym samym ich instytucjonalizację (popularnie, acz niepoprawnie, nazywaną legalizacją) – zauważył dr Marcin Olszówka.

 

Zdaniem analityka, w tej sytuacji nie tylko można, ale wręcz trzeba pilnie przeciwdziałać realizacji takiego scenariusza. – Jednym ze sposobów jest eliminacja z polskiego prawa wszelkich uprawnień, które przysługują z tytułu „wspólnego pożycia” czy inaczej nazwanego konkubinatu i to niezależnie od tego, jak szeroko użyty termin jest interpretowany – podkreślił. Zdaniem dr. Olszówki, stan taki zawsze pozostaje związkiem alternatywnym wobec małżeństwa i dlatego nie powinien być w jakikolwiek sposób wspierany przez państwo i system prawny, ponieważ jest to sprzeczne z art. 18 Konstytucji RP. – Czas tu najwyższy na dobrą zmianę – dodał prawnik.

 

Marcin Austyn

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie