Marta Lempart, organizator i jedna z twarzy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, w ramach którego odbywały się w roku 2016 proaborcyjne „Czarne Marsze”, usłyszała zarzuty zakłócania innego zgromadzenia. Miała przy pomocy megafonu zakłócać legalne wydarzenie zainicjowane przez obrońców życia.
O dalszym losie Marty Lempart zdecyduje sąd. Aktywistka feministyczna tłumaczyła się już nawet na policji. Oczywiście sama zainteresowana twierdzi, że postawienie jej zarzutów to niesprawiedliwość. Na swój los poskarżyła się w TVN24.
Wesprzyj nas już teraz!
– Postawiono mi zarzut zakłócania przebiegu legalnego zgromadzenia w związku z przepisem ustawy o ochronie środowiska, który teoretycznie zabrania używania urządzeń nagłaśniających w terenie zabudowanym – wyjaśniała w stacji telewizyjnej.
Środowiska lewicowo-liberalne od roku 2015 często mówią o konieczności przestrzegania prawa. Tym razem okazuje się jednak, że zarzuty to przejaw… represji. Organizator Ogólnopolskiego Strajku Kobiet postraszyła ponadto swoich czytelników na Twitterze. „Skoro idą po nas, to po Was nie przyjdą? Nie macie takiego zdjęcia, więc nic Wam nie grozi? Przyjdą. Później” – napisała.
Źródło: niezalezna.pl / TVN24
MWł
