2 maja 2013

Żółty kruszec podnosi się z upadku, jakiego doświadczył między 11, a 16 kwietnia , gdy jego cena spadła gwałtownie. Początek maja zastał już jednak złoto o 100 dolarów droższe, niż w „czarny wtorek” 16 kwietnia. Chwilowe, nawet gwałtowne fluktuacje ceny złota nie zmienią faktu, że jest ono doskonałym zabezpieczeniem przed inflacją.

 

Pierwsza połowa kwietnia spędziła zapewne sen z oczu wielu inwestorom, którzy z rosnącym niepokojem obserwowali, jak cena złota zanurkowała z pułapu 1565 dolarów za uncję, by osiągnąć poziom 1380 dolarów. Spadek o niemal 200 dolarów w przeciągu zaledwie kilku dni skłonił wielu komentatorów do tryumfujących komentarzy, wieszczących „pęknięcie złotej bańki”. Tymczasem nie tylko wieloletnia i wielowiekowa historia złota, ale także to, co stało się w kilka dni po „czarnym wtorku”, zadają kłam takim opiniom.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Już 26 kwietnia, a więc w dziesięć dni po wydarzeniach obwołanych „końcem złotej hossy”, cena żółtego kruszcu wspięła się do ponad 1470 dolarów za uncję. Nie odrobiła jeszcze całkowicie strat, ale bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że jej spadek był równie gwałtowny, co następujący krótko po nim wzrost. Dowodzi to, że zbicie ceny złota nosi znamiona spekulacji, która wywołała panikę wśród rzeszy inwestorów.

 

Ogłaszanie pęknięcia spekulacyjnej bańki na złocie po nawet dość gwałtownym spadku dowodzi krótkowzroczności formułujących takie sądy. Jakie znaczenie ma spadek ceny szlachetnego metalu, nawet o 200 dolarów, w sytuacji, gdy obecna cena oscyluje wokół 1470 dolarów, a nabyło się go (nie w postaci certyfikatów, ale namacalnego kruszcu), powiedzmy, za 500, czy 900 dolarów? Złoto to inwestycja długoterminowa, kontestatorom radziłbym zaś zerknąć na wykres kształtowania się cen złota nie w trakcie ostatnich 10 dni, ale 10 lat.

 

„Puls Biznesu” przytoczył kilka dni temu wypowiedź Alberta Edwardsa, stratega Societe Generale, jednego z największych i najstarszych francuskich banków. Edwards przewiduje gwałtowny krach na rynku akcji. Jego zdaniem, kolejna runda dodruku pieniądza przez FED zakończy się ekonomiczną katastrofą za kilka lat. Wówczas sprawdzi się powiedzenie, iż „ten się śmieje, kto się śmieje ostatni”.

 

Tomasz Tokarski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram