21 maja 2012

Facebook na giełdzie – „Lubię to” ?

(fot. swer_rock/sxc.hu)

W piątek, 18 maja 2012 roku Facebook, firma Marka Zuckerberga, pojawiła się na amerykańskim indeksie NASDAQ. Wyceniona została aż na 104 miliardy dolarów. To o 4 miliardy więcej, niż wart jest serwis Amazon.com. Wśród analityków pojawiają się jednak pytania, czy nie będzie to nowa bańka internetowa.

 

Co prawda Facebook posiada bardzo wysoką rentowność, przychody przezeń osiągane z roku na rok szybko rosną, jednakże różnica w wysokości 100 miliardów dolarów między wyceną a osiąganymi w 2011 roku przychodami na poziomie 3,7 miliarda jest, zdaniem ekspertów, absurdalnie wysoka. Obecnie, jako już spółka giełdowa, Facebook będzie naciskany przez inwestorów, by poprawiać swe wyniki w wymiarze kwartalnym, by zniwelować nieco przepaść między wyceną portalu a jego przychodami. Presja ze strony posiadaczy akcji może być na tyle wysoka, że będzie ona w stanie wpłynąć na decyzję zarządu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Może to skutkować tym, że Facebook zostanie zmuszony do zamieszczania większej ilości reklam. Obecnie, prawie pół miliona użytkowników korzysta z tego portalu społecznościowego za pomocą urządzeń mobilnych, a Facebook nie ma z tego ani grosza. Nowe reklamy czy dodatkowe płatności mogą skutkować niezadowoleniem korzystających z Facebooka.

 

Ciekawe jest, że 85% przychodów Facebooka pochodzi z reklam. Na tym tle dość dziwnie brzmią zapowiedzi zarządu, że są pomysły na większe uniezależnienie się od reklamodawców. Jeżeli stwierdzą oni, że dochody z reklam nie przynoszą spodziewanych korzyści, wycofają swe pieniądze, a wówczas Zuckerberg będzie miał kłopoty. Chyba, że w planach ma obciążenie opłatami użytkowników stworzonego przez siebie portalu.

 

Oszałamiające sumy pieniędzy, o jakich mówi się w kontekście Facebooka, mogą być zachętą dla innych, którzy chcieliby pozyskać pieniądze od inwestorów na prowadzenie elektronicznego biznesu. Im więcej będzie takich podmiotów, tym większe prawdopodobieństwo, że skończy się to bańką internetową. Analitycy zwracają uwagę, że sukces, jaki odniósł Facebook, to również efekt bardzo niskich stóp procentowych, ustalanych przed amerykański FED. Inwestorzy mają dostęp do taniego pieniądza, a nie chcąc inwestować tyle, co dotychczas, w tradycyjną działalność gospodarczą, zwracając się ku e-biznesom, których twórcy potrafią walczyć o pieniądze.

 

Obok Facebooka, na giełdzie funkcjonuje już kilka serwisów czy portali społecznościowych. W maju zeszłego roku indeksem giełdowym objęty został serwis społecznościowy dla menedżerów i profesjonalistów Linked In, a w listopadzie na NASDAQ zadebiutował globalny serwis zakupów grupowych Groupon. Ten ostatni został wyceniony na około 13 miliardów dolarów, a cena akcji w dniu debiutu wzrosła o 50%. Póki co, przynosi on jednak straty, a pod względem zasady działania, przez niektórych porównywany jest do piramidy finansowej. Mianem bańki, co ciekawe, określa się również firmę Zynga, produkującą aplikacje na Facebooka, m.in. popularną grę FarmVille.

 

„To, co dzieje się teraz z Facebookiem i innymi firmami przypomina mi 1999 r. Tak, jak wtedy mamy astronomicznie dużą relację ceny akcji do zysku na akcję (P/E ratio) i nikt się tym nie przejmuje. Ludzie kupują akcje, bo mają konto na Facebooku, a nie ze względu na rozsądną analizę” – twierdzi Ty Young, prezes funduszu inwestycyjnego Young Wealth Management.

Niezależnie od tego, o  ile wzrosła akcja Facebooka w dniu debiutu, na ile został on wyceniony, czy jak wielka liczba osób z niego korzysta, jest to pewnego rodzaju moda, owszem, na potężną skalę, ale moda. Tak, jak można było zaobserwować spadek zainteresowania Naszą Klasą, gdy pojawił się Facebook, kwestią czasu jest, gdy inny Mark Zuckerberg wymyśli coś bardziej atrakcyjnego dla dzisiejszego użytkownika, bardzo szybko nudzącego się nowościami. Oby olbrzymi sukces Facebooka nie był zaczątkiem olbrzymiej bańki. Mikołaj Piskorski, profesor e-biznesu na Harvard Business School broni Facebooka twierdząc, że obecnie, w odróżnieniu do pęknięcia bańki z przełomu wieków, firmy internetowe dają naprawdę duże i stale rosnące przychody. Wtedy wchodziło się na giełdę, mając 100, czy 200 milionów dolarów przychodów, a teraz są to miliardy – tłumaczy. Właśnie, rzecz tkwi w owych miliardach, ponieważ są to puste miliardy. Gdy szef FED będzie zmuszony ostro podnieść stopy procentowe, by zahamować inflację, spowodowaną niczym innym, jak tanim pieniądzem, wszystko posypie się jak domek z kart.

 

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło: www.obserwatorfinansowy.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram