10 lutego 2017

Zerwany kłos, który przyniósł obfite zbiory

(Fot. mat. filmowe, zerwanyklos.pl)

Dla ludzi, spoglądających na żywoty świętych i błogosławionych Kościoła z perspektywy tego, co ceni współczesny świat, jawią się oni nie jako bohaterowie i wzory do naśladowania, ale „przegrani frajerzy”, co najmniej dziwacy. Czystość, do ostatka broniona przez błogosławioną Karolinę Kózkównę, stanowi towar, na którym rozmaite biznesy zbijają kapitał. Nie ma chyba dziś słowa, tak podle zmasakrowanego i upodlonego szyderstwem jak „dziewiczość”.

 

„Czyż Święci są po to, ażeby zawstydzać?” – pytał w Tarnowie 10 czerwca 1987 roku Jan Paweł II, podczas beatyfikacji bł. Karoliny Kózkówny. Słowa te padają również we wchodzącym wkrótce do polskich kin filmie „Zerwany Kłos”. Kontynuując homilię, papież odpowiedział na to pytanie twierdząco. I trudno się z nim nie zgodzić, kiedy myśli się o osobie błogosławionej Karoliny.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Utwierdza nas w tym przekonaniu film powstały z inicjatywy Fundacji „Lux Veritatis” w reżyserii Witolda Ludwiga. Obraz, będący opowieścią o życiu dobrej, pobożnej dziewczyny, córki polskiej wsi, która staje na drodze straszliwego „walca historii”, stanowić będzie dla niejednego widza źródło refleksji dotyczącej wierności zasadom wynikającym z nauki Jezusa Chrystusa.

 

Czy Karolina mogła ocalić swe życie? Można przypuszczać, że tak. Wystarczyło tylko nie stawiać oporu, zawiesić na „kołku” wyznawane zasady, bądź pozostawić je w kościelnej kruchcie, do czego tak ochoczo namawiają propagatorzy relatywizmu moralnego i etyki sytuacyjnej.

 

Błogosławiona wybrała drogę wierności, za co zapłaciła wysoką cenę. Jej decyzja sprawiła jednak, iż pozostała z nami na zawsze – o czym zapewnia ojca zbolałego po utracie swej córki, filmowy ksiądz Władysław Mendrala.

 

Nie wiadomo, czy kapłan rzeczywiście wypowiedział te słowa, ale jeśli tak było, to miały one wymiar niemal proroczy. Dowód na to stanowi także film „Zerwany kłos”, którego twórcami są studenci i absolwenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, a także wyrastający z niej pracownicy TV Trwam. Obraz ten, którego przedpremierowy pokaz w Krakowie odbył się przy szczelnie wypełnionej widowni kina „Kijów”, już od 17 lutego będzie można zobaczyć w całej Polsce.

 

„Zerwany kłos” to kolejny po „Karolinie” (w reżyserii Dariusza Reguckiego) film opowiadający o życiu i męczeństwie 16-letniej dziewczyny ze wsi Wał-Ruda. O ile w filmie Reguckiego jej życiorys stanowił raczej kontrapunkt dla opowiedzenia historii wewnętrznej przemiany kończących liceum filmowych koleżanek, to dzięki „Zerwanemu kłosowi” widz poznaje bliżej postać błogosławionej. W jej rolę przekonująco wcieliła się debiutująca na ekranie Aleksandra Hejda. Jednak szczególne pochwały należą się odtwórcom „dorosłych” ról. Panowie Dariusz Kowalski, Witold Bieliński oraz Paweł Tchórzelski wyraźnie „kradną” niemal każdą scenę, w której się pokazują na ekranie.

 

Szczególnie intrygująco, także pod względem padających z ekranu słów, zaprezentowana jest scena rozgrywająca się między katolickim kapłanem a carskim żołnierzem. Ten dialog z pewnością należy do najlepszych w filmie, a – chciałoby się westchnąć, niestety –  nie ma ich w „Zerwanym kłosie” aż tak wielu. Reżyser w sposób zdecydowany postawił na obraz i muzykę – dodajmy przy tym, że znakomitą.

 

Główny temat filmu z pewnością pozostanie z opuszczającymi salę kinową na długo. Tak jak przejmujące obrazy z udziałem Dariusza Kowalskiego, wcielającego się w rolę ojca Karoliny. Spojrzenie na całą historię oczyma ojca, któremu zamordowano ukochane dziecko, nie może żadnego spośród widzów pozostawić obojętnym.

 

„Zerwany kłos” to kolejny akord w coraz piękniej brzmiącej symfonii sławiącej błogosławioną Karolinę. Kolejne dźwięki opisujące jej żywot łączą się na naszych oczach w cudownie brzmiącą melodię. Jej uwieńczeniem będzie z pewnością kanonizacja nastoletniej męczennicy.

 

Nie wiemy, kiedy błogosławiona zostanie ogłoszona świętą, jednak pewne jest, że za przyczyną bohaterki filmu „Zerwany kłos” dokona się jeszcze niejedno dobro. Kto wie, może z czasem i świat zrozumie, że owi pogardzani przez niego „przegrani frajerzy” tak naprawdę są największymi zwycięzcami.

 

 

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram