15 stycznia 2013

Rocznicowa kompromitacja

(Alice Paul. Fot. Library of Congress's Manuscript Division/Wikimedia Commons)

Miejscowe feministki skompromitowały się w 20. rocznicę uchwalenia w Polsce ustawy aborcyjnej. Aby ją oprotestować, zaprosiły zwolenników liberalizacji i tak już niedoskonałego prawa na pokaz amerykańskiego filmu mówiącego o sufrażystce Alicji Paul. Szkopuł w tym, że bohaterka opowieści była zdeklarowaną przeciwniczką zabijania dzieci.

 

W styczniu 1993 r. polski Sejm przegłosował projekt ustawy antyaborcyjnej. Z okazji 20. rocznicy tego wydarzenia aktywistki Feminoteki zorganizowały pokaz filmu „Niezłomne” (2004) w reżyserii Katarzyny von Garnier, opisujący  walkę jednej z najsłynniejszych sufrażystek o prawa wyborcze dla kobiet.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Alicja Paul (1885-1977) – bo o niej mowa – była autorką poprawki do konstytucji USA w 1923 roku, wprowadzającej zasadę równości płci (Equal Rights Amendment). Jednak, o czym polskie feministki chyba zapomniały, Paul sprzeciwiała się łączeniu nowych przepisów z walką o prawo do „aborcji”, a nawet była jej zagorzałą przeciwniczką, określając ją jako „zabijanie nienarodzonych kobiet” i „wykorzystywanie kobiet”. 

W połowie lat 70. Paul w rozmowie ze współzałożycielką ruchu „Feministki dla życia” Patrycją Goltz podkreślała, że pierwsze feministki były przeciwniczkami aborcji oraz wyraziła zaniepokojenie, że tzw. aborcja całkowicie zniszczy walkę o równość kobiet. „W jaki sposób można chronić i pomóc kobietom, zabijając je jako dzieci?” – pytała.

 

Warto również przy okazji zaznaczyć, że o prawa wyborcze dla kobiet nie walczyły feministki, tylko właśnie sufrażystki (nawet nazwa tego ruchu wywodzi się od angielskiego suffrage – prawo wyborcze). Te zaś, co dla niektórych może być zaskoczeniem, w większości reprezentowały poglądy znacznie bardziej konserwatywne niż… obecne parlamentarzystki europejskiej centroprawicy – występowały przeciw aborcji, nie domagały się powoływania pełnomocników ds. równego traktowania, nie popierały rozwiązań uderzających w tradycyjną rodzinę i z szacunkiem odnosiły się do Kościoła.

 

Dla przykładu: Zuzanna B. Anthony (1820-1906) – hołubiona dziś na Zachodzie amerykańska sufrażystka (notabene agnostyczka) – nazywała aborcję „morderstwem”. Przeciw zabijaniu nienarodzonych opowiadały się także: radykalna prekursorka sufrażyzmu, autorka Biblii Kobiety Elżbieta Cady Stanton (1815-1902), pierwsza brokerka na Wall Street i jednocześnie pierwsza kobieta kandydująca na urząd prezydenta USA (co ciekawe, znana również z promowania „wolnej miłości”) Wiktoria Woodhull (1838-1927), a także wybitna amerykańska działaczka ruchu kobiecego Sara Norton (mówiąca o aborcji: „mordercy dzieci bez przeszkód praktykują swój zawód i otwierają rzeźnie niemowląt”). Również słynna Maria Wollstonecraft (1759-1797) – prekursorka walki o równouprawnienie kobiet i matka Marii Shelley, autorki Frankensteina – opowiadała się przeciw aborcji.

 

Każda z tych pań – mających ogromny wkład w przyznanie kobietom praw do głosowania – zostałaby dziś z wielkim hukiem wyrzucona z każdej szanującej się organizacji „kobiecej”. Jak twierdzi bowiem jedna z najpopularniejszych (choć wcale nie najbardziej radykalnych) działaczek feministycznych w Polsce, Kazimiera Szczuka: „Prawa reprodukcyjne jako część przysługujących kobietom praw człowieka nie powinny być łamane w żadnych ideologicznych okolicznościach. A to właśnie ideologia, głoszona przez polityków za hierarchami Kościoła Katolickiego, czyni z kobiet w Polsce istoty niezdolne do samodzielnych wyborów, niemające sumień, niemogące rozpoznać tego, co dla nich właściwe i słuszne”.

 

Magdalena Żuraw

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie