Mimo apelów ze strony organizatorów Marszu Niepodległości, kilka tysięcy osób zdecydowało się przejść pieszo przez warszawskie ulice. Na trasie przemarszu doszło do starć chuliganów z policją, zaś w jednym z mieszkań przy ul. 3 Maja wybuchł pożar spowodowany obrzuceniem budynku racami. Ataku dokonano na lokal „udekorowany” lewicową symboliką, a środowiska narodowe zwracają uwagę na możliwą prowokację. Media Narodowe informują z kolei, że na manifestantów napadła skrajnie lewicowa bojówka: Antifa. Interweniowała policja, a z relacji wynika, że w starciach kilka osób – w tym funkcjonariusze – odniosło obrażenia. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości poinformowało natomiast o zakończeniu oficjalnego, legalnego wydarzenia samochodowo-motocyklowego oraz odcięło się od prowokacji.
„W tym roku, mając na uwadze bezpieczeństwo naszych uczestników, a przede wszystkim weteranów, którzy co roku nam towarzyszyli, zdecydowaliśmy zmienić formułę naszego wydarzenia. 11 listopada zapraszamy wszystkich Polaków do tego, aby przyjechać do Warszawy na rondo Dmowskiego samochodami i motocyklami. Widzimy się jak co roku o godz. 14:00. Zachęcamy do oflagowania i przyozdobienia pojazdów barwami narodowymi” – informowali w oświadczeniu organizatorzy Marszu Niepodległości.
Wesprzyj nas już teraz!
Część osób zignorowała jednak apele narodowców, którzy jednoznacznie pisali, że „patriotyzm to w dużej mierze odpowiedzialność za drugiego człowieka i własną wspólnotę”. Właśnie dlatego zachęcali do manifestowania przywiązania do niepodległej Ojczyzny w sposób odmienny niż w poprzednich latach. Chcieli także jednoznacznie odciąć się od destabilizacji i anarchizowania państwa, jakiego w ostatnich dniach dopuszczały się proaborcyjne środowiska lewicowo-liberalne.
Niestety jednak środowe popołudnie nie należało do najstabilniejszych chwil w historii Polski, gdyż w trakcie przemarszu (część osób – wbrew apelom organizatorów Marszu Niepodległości i restrykcjom sanitarnym – zdecydowała się przejść przez Warszawę pieszo) chuligani miotali w stronę policji race, na co mundurowi odpowiedzieli gazem. Ponadto – jak podały Media Narodowe – na Marsz Niepodległości napadła skrajnie lewicowa bojówka terroryzująca kilka krajów świata zachodniego: Antifa. Ciężar obrony miała wziąć na siebie Straż Marszu Niepodległości. Następnie do akcji wkroczyła policja, która użyła broni gładkolufowej. Kilka osób – w tym funkcjonariuszy – odniosło obrażenia.
To jednak nie koniec niepokojów, do jakich doszło w środę po południu w Warszawie, bowiem w jednym z mieszkań na Powiślu wybuchł pożar. Wedle medialnych relacji ogień pojawił się w nim w skutek działania chuliganów, którzy rzucali racami w kierunku mieszkania „udekorowanego” flagą politycznego ruchu LGBT oraz proaborcyjnego „strajku kobiet”, zaś ofiarą padł inny, ulokowany 2 piętra niżej lokal.
– Jeśli chodzi o pożar mieszkania to my, mówię tu o sobie, o prezesie stowarzyszenia Marszu Niepodległości Robercie Bąkiewiczu, byliśmy w tym momencie na tamtym odcinku mostu i widzieliśmy rzucających race w kierunku balkonów. Widzieliśmy też, że dwa balkony obok stała ustawiona kamera, a operator też był ubrany na czarno, więc też jesteśmy przekonani, że to była prowokacja w wywołanie jakichś napięć, także ideologicznych – stwierdził cytowany przez Polsat News rzecznik stowarzyszenia Marsz Niepodległości Damian Kita.
Do starć z policją doszło ponadto przy stacji Warszawa Stadion. Tam w stronę policjantów leciały kamienie oraz race. Sytuacja spowodowała wstrzymanie ruchu pociągów.
Po godzinie 17.00 szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości poinformował na Twitterze, że zmotoryzowana, a więc oficjalna i legalna impreza, została zakończona. Robert Bąkiewicz podziękował uczestnikom oraz w imieniu organizatorów odciął się „od wszystkich prowokacji, w tym ze strony Polskiej Policji”.
Kończymy zmotoryzowany #marszniepodległosci
Dziękujemy wszystkim, którzy uczcili dzisiejsze święto razem z @StowMarszN
Odcinamy się od wszystkich prowokacji, w tym ze strony @PolskaPolicja pic.twitter.com/cOhlI7F9vf
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) November 11, 2020
Akty wandalizmu potępił z kolei jeden z organizatorów Marszu Niepodległości Witold Tumanowicz. – My odpowiadamy w tym momencie za przejazd samochodowy. Ci, którzy spontanicznie przyszli, a my nie nawoływaliśmy do tego, to są tutaj zupełnie prywatnie i mogli z nami spontanicznie pospacerować, co nie zmienia faktu, że potępiamy wszelkie akty wandalizmu i łamania prawa – stwierdził.
Źródło: dorzeczy.pl / rmf24.pl / Twitter / medianarodowe.com / polsatnews.pl
MWł
Polecamy naszą video-relację w Marszu Niepodległości 2020.