3 lutego 2016

Zbawcza wartość obcych religii – postępowy teolog w oparach absurdu

(fot. REUTERS/Vincent Kessler)

„Istnieje wiele dróg zbawienia, które zna tylko Bóg. Stąd mój apel: nie spierajmy się̨ o pełnię prawdy i środków zbawienia. Bóg ma ich więcej, niż nam się̨ wydaje” – oto apel o. Wacława Hryniewicza OMI. Według modernistycznego teologa inne religie mają wartość zbawczą, a ich twórcy „działali z Boskiej inspiracji”. Oto niemal dokładna odwrotność katolickiej Tradycji głoszącej jedynozbawczość Chrystusa. 


Według Misjonarza Oblatów Maryi Niepokalanej, Objawienie Chrystusa było pełne na ile to możliwe w historii, jednak nie stanowiło „pełni eschatologicznej”. Innymi słowy podczas ziemskiego bytowania nie możemy wszystkiego o Bogu wiedzieć – trzeba nam poczekać na czasy ostateczne. Takie tezy publikuje on na portalu deon.pl, w tekście pod znamiennym tytułem: „Katolik nie ma monopolu na prawdę”. Wydaje się to być zgodne z nauką Kościoła i Biblii (1 Kor 13,9.12), jednak o. Hryniewicz wylewa przysłowiowe dziecko z kąpielą.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jego zdaniem nasza wiedza o sprawach religii jest w doczesności na tyle skromna, że nie możemy nawet wyrokować o absolutnej prawdziwości żadnej wiary. „Trzeba zrezygnować́ z pretensji do posiadania prawdy absolutnej z tej racji, że eschatologiczna pełnia Objawienia w Chrystusie nie może stać́ się̨ w adekwatny sposób udziałem ludzi żyjących w czasie i historii”, pisze o. Hryniewicz w opublikowanym na deon.pl fragmencie książki „Wiara rodzi się w dialogu”. Teolog zarzuca Kościołowi katolickiemu i niektórym innym wspólnotom chrześcijańskim, że zachowują̨ się tak, jakoby „żyły już̇ w stanie pełnego oglądania prawdy, a nie w stanie wiary i pielgrzymowania ku Rzeczywistości Ostatecznej”. Przejawem takiego zachowania jest rzekomo właśnie przekonanie o istnieniu absolutnej prawdy.

 

Sęk w tym, że rozdziału między obecną wiarą w Boga, a przyszłym Jego oglądaniem „twarzą w twarz” nie rozumiano nigdy jako argumentu przeciwko istnieniu absolutnej prawdy. Wszak Jezus Chrystus nie tylko głosił prawdziwe nauki, ale też potwierdził, że sam jest Prawdą ( 14,6). Poniekąd przyznaje to sam o. Hryniewicz twierdząc, że „pierwsi wyznawcy Chrystusa nie głosili bynajmniej, iż̇ jest On jednym pośród innych zbawców, różniącym się̨ od nich tylko zakresem swego oddziaływania i wpływu na ludzkie losy”.

 

Zakonnik deklaratywnie się z tym zgadza, jednak stara się, w karkołomny sposób pogodzić prawdę o Chrystusie jako jedynym Zbawicielu z krytyką roszczeń chrześcijan do posiadania prawdy absolutnej. „Pełnia Objawienia Boga w Chrystusie jest pełnią historyczną, możliwą do asymilacji dla świadomości ludzkiej, ale nie pełnią ostateczną”, pisze. Żadna religia, w tym chrześcijaństwo, nie może dotrzeć do pełni absolutnej, gdyż jest ograniczona ludzką świadomością.

 

Obce religie źródłem zbawienia?

Te pokraczne argumenty służą do uzasadnienia jawnie już heretyckiej tezy o innych religiach jako alternatywnych drogach do zbawienia. Wierzenia te są wedle teologa nie tylko dopuszczone, lecz i akceptowane przez Boga. „Inne religie są̨ autonomicznym i suwerennym darem Boga, niejako dodatkowym w stosunku do tego, co dokonało się̨ w Chrystusie”, twierdzi modernistyczny autor „Wiara rodzi się w dialogu”.

 

Gdyby twierdzenie to było słuszne, to pozbawiałoby sensu I Przykazania Dekalogu. Skoro inne religie również pochodzą od Boga, to w oddawaniu czci obcym bożkom nie byłoby nic zdrożnego. Po cóż pierwsi chrześcijanie narażali życie odmawiając okadzenia cesarza, skoro mogli uznać za Wacławem Hryniewiczem rolę „innych zbawczych tradycji i religijnych postaci”? Skoro, jak twierdzi zakonnik „inne religie są różnymi drogami zbawienia dla ich wyznawców”, to czyż kult cezara nie mógł stanowić takowej drogi dla Rzymian?

 

Ujęcie postępowego zakonnika pozbawia ponadto sensu znaczną część Starego Testamentu opisującą zmagania natchnionych proroków z ich niewiernymi rodakami czczącymi bałwany. Teolog aprobuje w zasadzie kult demonów, bo tym właśnie są zgodnie z Psalmem 95 pogańskie bóstwa.

 

Autor „Wiara rodzi się w dialogu” deklaruje wiarę w prawdę o jedynozbawczości Chrystusa, a jednocześnie przekonuje, że „Boski Logos może oświecać́ także inne zbawcze postacie, a Boży Duch inspirować́ je, aby stały się znakami zbawienia dla swoich wyznawców, zgodnie z całym Boskim planem zbawienia ludzkości”. Przypuszczalnie chodzi tu o postaci takie jak Budda czy Mahomet. W sugestii o ich inspiracji przez „Boski Logos” może jednak kryć się bluźnierstwo. Czyż nie jest bluźnierczą sugestia jakoby Bóg już po swoim ostatecznym objawieniu (które jak twierdzi sam o. Hryniewicz dokonało się w Chrystusie, na tyle na ile to było możliwe w doczesności) inspirował ludzi aprobujących grzech? Wystarczy tu powiedzieć o Mahomecie akceptującym poligamię (Koran, 4:3) czy mordowanie (Koran 9,5).

 

Przekonanie o jakiejś zbawczej wartości innych religii i Boskiej inspiracji ich twórców kłóci się ponadto z rozumem, a konkretnie z zasadą niesprzeczności będącą od czasów Arystotelesa fundamentem logiki. W jaki sposób od jednego i prawdomównego Boga może pochodzić jednocześnie przekonanie o zakazie mordowania i jego nakazie? O konieczności monogamii i akceptacji poligamii? O najwyższym szczęściu jako o zjednoczeniu z Bogiem oraz jako o buddyjskiej pustce – Nirwanie? Skoro różnice są tak fundamentalne to na czym polegać ma ich Boska inspiracja twórców niechrześcijańskich wierzeń? W najlepszym razie jest ona niewiele większa od tej obecnej u zwykłych pogan starających się odczytać prawo naturalne. To zbyt mało, by mówić o zbawczej wartości twórców obcych religii.

 

Nowe, wspaniałe chrześcijaństwo

Poglądy o. Hryniewicza nie znajdują więc uzasadnienia ani w Piśmie Świętym ani w ludzkim rozumie. Trudno za przekonujący uznać argument jakoby „sam Bóg odsłonił i zaaprobował te (niechrześcijańskie przyp. red.) drogi w ciągu historii ludzkości”. Historyczne trwanie czegoś oznacza, że Bóg dopuszcza jego istnienie, ale nie musi bynajmniej świadczyć o aprobacie.

 

Wydaje się, że autor „Wiara rodzi się w dialogu” motywowany jest pragnieniem poprawienia chrześcijaństwa. To bardziej lub mniej uświadomione pragnienie wielu zachodnich postępowców. Nie zadowala ich chrześcijańska równość przed Bogiem, więc dążą do absolutnej równości ekonomicznej. Nie wystarcza im wolność od grzechu i niewoli, więc dążą do wolności dla realizacji wszystkich kaprysów. Nie zadawala ich braterstwo wiernych, więc dążą do zlikwidowania wszelkich granic i do jedności lekceważącej prawdę.

 

To ostatnie pragnienie „Boga prawdziwie ekumenicznego, Boga dla wszystkich bez wyjątku” wydaje się być źródłem błędów o. Hryniewicza. Niestety, proponowana przez progresistę rezygnacja „z pretensji do posiadania prawdy absolutnej” oznacza rezygnację z samego Chrystusa- Prawdy (J 14,6) i jedynego Zbawiciela (Dz 4,12).

 

Źródło: Biblia Tysiąclecia / W. Hryniewicz „Wiara rodzi się z dialogu” / deon.pl

 

 

Marcin Jendrzejczak




Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie