7 grudnia 2018

Zawirowania wokół Funduszu Klimatycznego. Czeka nas kolejny kosztowny kompromis?

(źródło: pixabay.com)

4 grudnia w Katowicach rozpoczęły się negocjacje dotyczące technicznych aspektów porozumienia paryskiego. Na stole pojawiły się najgorsze i najlepsze opcje. Eksperci – jak tłumaczyła Lucile Dufour, przedstawicielka francuskiego oddziału sieci CAN International – spróbują spotkać się gdzieś pośrodku. Obecnie dokument dotyczący wdrożenia umowy klimatycznej obejmuje aż 200 stron.

 

Na koniec sesji w Bangkoku we wrześniu ub. roku dokument liczył ponad 300 stron. Do końca tego tygodnia ma powstać jeszcze bardziej zredukowany i jednolity tekst. Umowa przewiduje m.in. powołanie odrębnej komisji, która ma koordynować działania i czuwać nad wdrożeniem oraz przestrzeganiem porozumienia paryskiego. Komisja ma mieć „charakter ekspercki i pomocniczy”, działać w sposób przejrzysty itp.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podczas szczytu COP24. Rosja zobowiązała się do wpłacenia na Zielony Fundusz Klimatyczny kilku milionów dolarów, zaledwie kilka dni po tym, jak Niemcy ogłosiły, iż wpłacą kolejne 750 milionów euro w ciągu najbliższych dwóch lat. Z Funduszu mają być wspierane projekty dotyczące ochrony klimatu i adaptacji do zmian klimatycznych w krajach rozwijających się. Światowi liderzy zgodzili się założyć fundusz w 2010 roku na konferencji klimatycznej w Cancun w Meksyku i jak dotąd udało im się zgromadzić 10 mld z planowanych 100 mld euro.

 

W Katowicach kancelaria prawnicza ClientEarth ogłosiła, że właśnie pomaga bułgarskiemu rolnikowi, który sprzeciwił się eksploatacji kopalni węgla kamiennego, pozywając spółkę węglową, planującą rozszerzyć wydobycie surowca na obszarze, obejmującym trzy wsie. Emil Mirchew, który przez dziesięciolecia uprawiał ziemię rodzinną w Aldomirovcii już złożył pozew i oczekuje na decyzję bułgarskiej Rady Ministrów, decydującej o przyznaniu koncesji. – Jesteśmy przeciwko kopalni, ponieważ jej otwarcie poważnie zaszkodzi jakości życia w co najmniej trzech wioskach w regionie. Kopalnia znajduje się w pobliżu zlewiska i istnieje realne niebezpieczeństwo zanieczyszczenia wody. Ponadto ciężki sprzęt transportowy do i z kopalni zrujnuje zupełnie nową infrastrukturę. Górnictwo położy kres rolnictwu, które jest tutaj bardzo ważne. Nasze żyzne ziemie są dla nas i naszych dzieci warte znacznie więcej niż pieniądze, które zapłacą nam jako rekompensatę – tłumaczył Mirchev współpracujący z organizacjami ekologicznymi.

 

– Europa odchodzi od węgla, a otwarcie tej kopalni na 30 lat, nie może być usprawiedliwione – przekonywała z kolei prawnik ClientEarth Dominique Doyle. – Patrząc w przyszłość, możemy spodziewać się prawodawstwa UE, zmierzającego do całkowitego wyparcia węgla. Inwestycja w kopalnię podobną do tej, przy tak niszczącym oddziaływaniu na okolicę i tysiące ludzi, jest wyjątkowo krótkowzroczna – dodała.

 

W Katowicach kanadyjska minister środowiska, Catherine McKenna zadeklarowała, że kraj będzie gotowy do wprowadzenia ostrzejszych planów redukcji emisji CO2 i niebawem go przedstawi. Porozumienie paryskie zachęca kraje do ciągłego zwiększania ambicji klimatycznych i przyjęcia nowych zobowiązań do 2020 r.

 

Przy okazji szczytu francuski prezydent Emmanuel Macron i jamajski premier Andrew Holness napisali artykuł w „The Wall Street Journal”, wzywając sektor prywatny do przyspieszenia inwestycji w rozwiązania niskoemisyjne jeszcze przed szczytem ONZ we wrześniu 2019 r., aby osiągnąć cele zrównoważonego rozwoju. Obaj liderzy wskazali, że przywództwo rządów ma kluczowe znaczenie w tym wypadku, ale firmy także muszą przyspieszyć inwestycje w ekologiczne rozwiązania.

 

List otwarty od Macrona i Holnessa podpisany przez grupę 50 światowych liderów biznesu, wzywa światowych przywódców do przyspieszenia działań klimatycznych przeciwko rzekomemu globalnemu ociepleniu. Macron, kory mierzy się z gwałtownymi protestami „żółtych kamizelek” przeciwko podnoszeniu cen paliw z powodu podatków ekologicznych, przynaglał inne państwa wraz z liderami tzw. biznesu klimatycznego do wdrożenia skutecznego mechanizmu ustalania cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla na całym świecie. Domaga się dotowania niskoemisyjnych projektów z pieniędzy podatników, przyjęcia sprzyjającej tym projektom polityki finansowej i inwestycyjnej państw poprzez przekierowanie strumienia pieniędzy z inwestycji o wysokiej emisji dwutlenku węgla do gospodarki niskoemisyjnej. Ma to sprzyjać innowacjom, a także inwestycjom adaptacyjnym do „zmian klimatycznych”. Apelował wreszcie o „rozwój narzędzi politycznych, które pomogą edukować i pobudzać popyt społeczny na rozwiązania niskoemisyjne”.

 

W związku ze szczytem COP24, największy na świecie przewoźnik kontenerowy AP Moller Maersk zobowiązał się w środę do ograniczenia emisji dwutlenku węgla netto i osiągnięcia neutralności węglowej do 2050 roku. Aby osiągnąć ten cel, statki neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla muszą być komercyjnie opłacalne do 2030 r.  Spółka będzie musiała przyspieszyć innowacje. – Następne 5-10 lat będzie kluczowe. Zainwestujemy znaczne zasoby na innowacje i technologię w celu usprawnienia floty, aby poprawić opłacalność techniczną i finansową rozwiązań dekarbonizacyjnych. W ciągu ostatnich czterech lat zainwestowaliśmy około 1 mld dol. i zaangażowaliśmy 50+ inżynierów rocznie w opracowywanie i wdrażanie energooszczędnych rozwiązań. Idąc dalej, nie możemy tego zrobić sami – mówił dyrektor operacyjny Søren Toft w A.P. Moller – Maersk.

 

– Jedynym możliwym sposobem na osiągnięcie tak bardzo potrzebnej dekarbonizacji w naszej branży jest całkowite przejście innych przedsiębiorstw na nowe, neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla paliwa i zmiana łańcucha dostaw – dodał. Transport morski odpowiada za 2 do 3 proc. globalnej emisji CO2, ale ekolodzy szacują, że jeśli nie zostanie nic zrobione, to może osiągnąć 10 proc. do 2050 r.

 

Także niemiecki producent samochodów Volskwagen ogłosił niespodziewanie, że ograniczy produkcję samochodów spalinowych do 2026 r. i rozpocznie stopniowe wycofywanie obecnych silników, ograniczając ich liczbę do minimum – podał niemiecki dziennik „Handelsblatt”. Firma planuje produkcję „neutralnego dla klimatu” modelu elektrycznego ID Neo, będącego następcą najlepiej sprzedającego się modelu elektrycznego E-Golfa. Postrzegane jest to jako wejście VW w prawdziwą masową mobilność elektryczną. Produkcja ID Neo ma się rozpocząć w 2020 roku we wschodnioniemieckim mieście Zwickau, gdzie VW planuje zbudować największą w Europie fabrykę samochodów elektrycznych z roczną mocą produkcyjną 330 tys. pojazdów. Przedstawiciel koncernu przyznał, że nie da się całkowicie wykluczyć produkcji aut spalinowych, ale emisję CO2 firma planuje zrekompensować poprzez zakup certyfikatów ponownego zalesiania w rejonach tropikalnych. 

     

W związku z dotychczasowymi porażkami dotyczącymi funkcjonowania Zielonego Funduszu Klimatycznego, rząd japoński zaproponował na stanowisko szefa Funduszu – wcześniejszy zrezygnował latem tego roku – doświadczonego dyplomatę Keniczi Suganumy. Termin zgłaszania kandydatów upływa 12 grudnia.

 

Kaoru Magosaki, który jest odpowiedzialny za dyplomację dotyczącą „zmian klimatycznych” w japońskim ministerstwie spraw zagranicznych, powiedział, że jego kraj chce mieć wpływ na to, jak będą rozdysponowywane fundusze, zważywszy na to, że Tokio planuje wpłacić 1,5 miliarda dolarów do Zielonego Funduszu Klimatycznego. – Biorąc pod uwagę, że jesteśmy największym darczyńcą… w tym sensie ponosimy największą odpowiedzialność za zapewnienie sprawnego działania Funduszu, zarówno w odniesieniu do społeczności międzynarodowej, jak i tych, którzy również są podatnikami – zaznaczył w Katowicach.

 

Członek zarządu Zielonego Funduszu Klimatycznego z RPA, Zaheer Fakir oburzył się wypowiedzią japońskiego dyplomaty, podkreślając, że to zarząd Funduszu wybiera dyrektora wykonawczego w oparciu o uzgodnione kryteria, a wartość donacji „nie ma znaczenia” w tej kwestii.

 

Po fiasku lipcowego spotkania – dyrektor Zielonego Funduszu Klimatycznego podał się do dymisji – nowy szef będzie pod silną presją, by ograniczyć biurokrację i przyspieszyć przepływ pieniędzy. Do tej pory z planowanej kwoty 100 mld UDS zebrano jedynie 10,2 miliarda dolarów.

 

Donald Trump wycofał się z porozumienia klimatycznego podpisanego przez jego poprzednika Baracka Obamę i nie przekazał obiecanych 2 miliardów dolarów. Dodatkowo, wahania kursów walutowych uderzyły w wartość reszty darowizn. Ze zgromadzonych środków udzielono dotacji w wysokości 4,6 mld dol. na pierwsze projekty w krajach rozwijających się, które mają rzekomo obniżyć emisję dwutlenku węgla lub budować odporność na skutki „zmian klimatycznych”.

 

Australijski premier Scott Morrison oświadczył, że jego kraj nie zamierza wpłacać żadnych środków na Fundusz. W trzecim kwartale 2019 r., kraje rozwinięte będą musiały ostatecznie wyłożyć obiecane pieniądze.

 

By zapewnić sobie miejsce w Funduszu, Rosja obiecała wpłacić „kilka milionów dolarów”, chociaż jako kraj przechodzący transformację, nie ma takiego obowiązku. Dyplomaci rosyjscy zasugerowali, że ich kraj ma dobrą pozycję do pośredniczenia w sporach bogatych z biednymi i Rosja mogłaby ewentualnie pomóc w „wypełnieniu luki”, jaka zarysowała się pośród członków zarządu Funduszu.

 

Źródło: climatechangenews.com., euractiv.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 240 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram