30 października 2017

Romano Amerio i źródła kryzysu Kościoła

(Pożegnania św. Piotra i św. Pawła, udających się na męczeństwo)

Istnienie kryzysu nie jest w Kościele niczym nowym. Przeciwnie, pozostaje niejako wpisane w jego dzieje. Wszak pierwszy kryzys rozpoczął się już w roku 50-tym. „To pierwszorzędny fundamentalny kryzys: wtedy to w obszarze religii doszło do podziału na synagogę i na chrześcijaństwo” – zauważył szwajcarski filozof Romano Amerio w „Iota Unum”.

 

Wówczas także doszło do słynnego sporu świętego Piotra ze świętym Pawłem. Apostoł Narodów upomniał wówczas pierwszego papieża, że ten niepotrzebnie zgadza się na kontynuację żydowskich praktyk rytualnych u wiernych pochodzących z Synagogi.  Różnica między dwoma apostołami dotyczyła nie zasad, lecz metod ich stosowania.

Wesprzyj nas już teraz!

  

Co ciekawe, jak zauważa Romano Amerio „Sobór w Jerozolimie dokonał zasadniczego rozstrzygnięcia również w innej kwestii, a mianowicie oddzielił na zawsze ocenę teoretyczną od oceny praktycznej, każąc rozróżniać między podejściem do zasad, a podejściem do stosowania tychże zasad – wskutek czego zasady miały pozostawać niezmienne, a jedynie dopuszczono, by ewentualnym dostosowaniom podlegały ich odniesienia do zmieniającej się sytuacji”.

 

Kryzys nicejski

Na kolejny kryzys chrześcijanom przyszło „czekać” aż do kryzysu nicejskiego. Poglądy Ariusza, negujące Bóstwo Chrystusa groziły zatarciem wyjątkowego charakteru chrześcijaństwa. Porzucenie prawdy o Chrystusie jako Bogu i Człowieku zarazem okazałaby się intelektualnie łatwiejsze. Oznaczałaby jednak rezygnację z tego, co w chrześcijaństwie wyjątkowe. Stanowiłaby bowiem ustępstwo na rzecz religijności pogańskiej czy gnostyckiej, bez ściśle wyodrębnionej transcendencji.

 

Ogłaszając dogmat o Trójcy Świętej w Nicei (325 rok) i doprecyzowując naukę w Efezie (431 rok) i Chalcedonie (451 rok) Kościół obronił jednak swoją tożsamość. „Jest więc kryzys nicejski ważnym momentem zwrotnym w historii religii. Każdy kryzys z jednej strony oddziela byt od tego, co względem niego heterogeniczne, z drugiej zaś strony utrwala w nim to, co dlań swoiste. W tym przypadku możemy śmiało skonstatować, że sobór nicejski uratował religię chrześcijańską” – podkreśla Romano Amerio.

 

Średniowiecze– wolność od kryzysu

O ile w powyższych przypadkach można mówić o kryzysach Kościoła, o tyle nie doszło do nich w Średniowieczu. Jak bowiem podkreśla Romano Amerio, aby mówić o kryzysie Kościoła, musi dojść do problemów natury doktrynalnej. Tymczasem „liczne i ciężkie próby, jakie przechodził Kościół w Średniowieczu, nie były rzeczywistymi kryzysami, gdyż nie groziło wówczas Kościołowi utracenie własnej tożsamości bądź przeistoczenie się w coś innego. Upadek obyczajów duchowieństwa, żądza bogactw i władzy zeszpeciły wprawdzie oblicze Kościoła jednak nie naruszyły jego istoty, nie odcięły go od fundamentu”.

 

Wprawdzie w Wiekach Wiary powstawały wszelkiej maści oddolne ruchy, jednak zazwyczaj koncentrowały się one na obszarze polityki lub ekonomii. Nawet gdy zapuszczały się na obszar teologii, to spotykały się z szybką i skuteczną reakcją Magisterium Kościoła. Zatem zdaniem Romano Amerio, nawet schizma wschodnia „pozostawiła sam system wiary katolickiej nietknięty”. Bizancjum nie zakwestionowało bowiem zasady prymatu biskupa Rzymu. Prawdziwy kryzys nastąpił zatem później i został przez historyków nazwany Reformacją.

 

Od Lutra do rewolucji francuskiej

Bunt Marcina Lutra „wstrząsnął doktryną w jej posadach kwestionując jej sens”. Marcin Luter odrzucił bowiem zasadę autorytetu, głosząc prymat indywidualnego osądu. Odrzucenie poszczególnych dogmatów stanowiło tylko tego konsekwencję. „Tym więc, co przesądziło o schizmie Lutra – zauważył Romano Amerio – nie są ani twierdzenia dotyczące odpustów, mszy, sakramentów, papiestwa czy celibatu księży ani tezy na temat predestynacji i usprawiedliwienia grzeszników. Zdecydowało o niej jasne i śmiałe wyartykułowanie tego, co wynika z odruchu buntu, jaki jest poniekąd wpisany w serce gatunku ludzkiego – czyli niemożność ścierpienia autorytetu”.

 

Luterski bunt przyczynił się do erupcji ludzkiej pychy, jakim była rewolucja francuska. Zdaniem Romano Amerio nie stało się tak przez przypadek, lecz mocą logicznej konieczności. Wszak „(…) proklamowana przez Rewolucję Franucską polityczna niezależność człowieka była już zawarta implicite w niezależności religijnej, której nauczał Luter, i którą będzie następnie głosić janseniści”. To właśnie niezależność człowieka względem Boga, stanowi istotę rewolucji. Konstytucje Francji po obaleniu „absolutyzmu” ulegały szybkim zmianom, jednak zasada pozostała.

 

„Z siedmiu efemerycznych konstytucji zarzucono te, które były najbardziej aroganckie i najbardziej kolidujące z religią katolicką; jednak pozostawiono to, co jest fundamentalną zasadą nowoczesnego świata. Polega ona na tym, że wszystko ma być odtąd oparte na wartościach ludzkich, niezależnych, samoistnych, przy odrzuceniu (zwłaszcza, jeśli chodzi o sam fundament nowego porządku) jakiegokolwiek zewnętrznego autorytetu, wyższej racji lub miary” – zauważa autor „Iota Unum”.

 

Mimo wszystko rewolucji francuskiej nie sposób uznać za kryzys Kościoła sensu stricto. Stanowiła raczej problem świata jako znajdującego się poza Nim. Świata tak zwanej „nowoczesnej cywilizacji” potępionej w „Syllabusie” błogosławionego Piusa IX. „Syllabus”, w którym Pius IX odrzucił między innymi niezależność ludzkiego mniemania od absolutnej Prawdy głoszonej przez Kościół to niezwykle istotny dla sprawy walki z kryzysem świata dokument.

 

O ile bazujące na ideach rewolucji francuskiej poglądy potępione w „Syllabusie” wyrażano zazwyczaj poza środowiskami katolickimi, o tyle następnie zaczęły one przenikać do wnętrza Kościoła. Rozprawił się z nimi święty Pius X w dekrecie „Lamentabili” z 1907 roku. Jak zauważa szwajcarski myśliciel, autor „Syllabusa” pisze o „głównych błędach naszych czasów”, a autor „Lamentabili” o „błędach modernistów na temat Kościoła, objawienia, Chrystusa i sakramentów”. Oznacza to, że sam Kościół był już za Piusa X dotknięty przez kryzys. Wprawdzie błędy modernistów nie zdominowały wprawdzie Kościoła, ale próbowały do niego przeniknąć. Ich istotą również była źle rozumiana niezależność: rewolucyjna zasada niezależności stworzenia wobec Stwórcy, ludzkości wobec Boga

 

W miarę upływu czasu sytuacja wewnątrz Kościoła stawała się coraz trudniejsza. Błędy świata głosiła coraz większa liczba katolików, także wysoko postawionych. W efekcie pogłębiającego się kryzysu Magisterium zainterweniowało po raz kolejny. W encyklice Piusa XII „Humani generis” potępił negację metafizyki, błędną koncepcję powszechnego ewolucjonizmu czy fałszywe rozumienie krytycyzmu tekstu biblijnego.

 

Jak jednak twierdzi autor „Iota Unum” „potępienie każdego błędu z osobna (…) ma znaczenie wtórne i uboczne, przynajmniej w stosunku do najistotniejszej kwestii: od której zaatakowana została sama zasada katolicyzmu. Ową zasadą jest to, że wszystko, co ludzkie, zależy od tego, co boskie”.

 

Trudno się z tym nie zgodzić. Wszak zasada ta tkwiąca w pewnym sensie w herezji Marcina Lutra, wybuchła z całą siłą podczas rewolucji francuskiej. Potępiona przezeń przenikała stopniowo do Jego wnętrza.  Zdaniem niektórych zwyciężyła na Soborze Watykańskim II.

 

Należy jednak podkreślić, że soborowe dokumenty, interpretowane w świetle Tradycji, nie uprawniają do wysnuwania rewolucyjnych, sprzecznych z Magisterium wniosków. Pozostaje natomiast prawdą, że posoborowe zamieszanie, wzmogło kryzys Kościoła. Istnienie tegoż dostrzegali   tak Paweł VI, jak i Jan Paweł II oraz Benedykt XVI. 

 

Obecny kryzys Kościoła nie jest więc pierwszy, a jego przyczyny tkwią głęboko w przeszłości. Z drugiej jednak strony nie można go bagatelizować. Tym bardziej, że problem staje się coraz bardziej głęboki. Romano Amerio nie doczekał dzisiejszych czasów, gdy episkopaty nie zgadzają się ze sobą w kwestii dyscypliny udzielania Komunii świętej, a w Watykanie organizuje się konferencje z udziałem zwolenników depopulacji. Bardzo możliwe jednak, że zgodziłby się z biskupem Atanazym Schneiderem, porównującym obecny kryzys do tego z czasów herezji ariańskiej.

 

 

Źródło: Romano Amerio „Iota Unum”

Marcin Jendrzejczak 

 

Książkę Romano Amerio pt. „Iota Unum” można zamówić w Wydawnictwie ANTYK, 05-806 Komorów, Klonowa 10a, tel. 227580359, [email protected]

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram