Badający sprawę rosyjskich wpływów na kampanię prezydenta Donalda Trumpa, specprokurator Robert Mueller, wziął po lupę także sprawę europejskich polityków. Mieli być oni opłacani z tajnych kont sztabowca Trumpa. W tym kontekście pojawia się nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego. Ten zaprzecza podejrzeniom.
Sprawa dotyczy szefa sztabu kampanii wyborczej Trumpa, Paula Manaforta. To on – według licznych doniesień medialnych – miał odpowiadać za związki otoczenia ówczesnego kandydata na prezydenta z Rosjanami.
Wesprzyj nas już teraz!
Hipotezę tę sprawdza specprokurator, Robert Mueller. Jak się okazuje odkrył on, że z tajnych kont Manaforta opłacani byli m.in. europejscy politycy. Na liście, obok byłego premiera Włoch oraz szefa Komisji Europejskiej, Romano Prodiego, a także austriackiego kanclerza, Alfreda Gusenbauera, znalazł się Aleksander Kwaśniewski.
Czy faktycznie brał pieniądze od Manaforta? Kwaśniewski twierdzi, że nigdy nie otrzymał żadnego przelewu od amerykańskiego lobbysty, choć przyznaje, że osobiście go zna. – Układów finansowych ani politycznych z nim nie miałem. To jakieś nieporozumienie. Mogę tylko spekulować. W latach 2012-13 organizowanych było wiele debat i konferencji na temat Ukrainy. Brałem w nich udział, czasem z Prodim, czasem z Gusenbauerem. Oczywiście, braliśmy honoraria. Może Manafort opłacał je przez swoje firmy? Ale to były publiczne, jawne debaty – powiedział były prezydent III RP.
Oprócz niejasnych kontaktów z Rosjanami, Manafortowi zarzuca się również liczne oszustwa bankowe i finansowe.
Źródło: wp.pl
ged