16 kwietnia 2012

Zakonnik na motocyklu

Co szczególnie zapamiętał Ojciec z tegorocznej pielgrzymki?

– Dużym przeżyciem był dla mnie, na przykład wieczorny sobotni apel jasnogórski w tutejszej bazylice, która zapełniła się motocyklistami. Chociaż jestem już jakby przyzwyczajony, wciąż robi to na mnie wrażenie. Wspólna modlitwa, która tutaj w sposób najbardziej emocjonalny wyrażała się w śpiewie „Z dawna Polski Tyś Królową…” W jednym momencie Bazylika zabrzmiała potężnym śpiewem, od którego w parafiach powoli zaczynamy się odzwyczajać, bo ludzie coraz rzadziej w ogóle śpiewają i coraz rzadziej chcą się w cokolwiek angażować, a coraz częściej uczestniczą w nabożeństwach jako widzowie. Tutaj nie było widzów, ale byli ludzie, którzy współtworzyli tę uroczystość.

 

Wesprzyj nas już teraz!

Jest Ojciec związany ze środowiskiem motocyklistów?

– Tak, jeżdżę od jakiegoś czasu. Dwukrotnie brałem udział w Rajdach Katyńskich, odwiedzałem miejsca uświęcone krwią Polaków. W trakcie X rajdu, już po katastrofie smoleńskiej zatrzymaliśmy się i w tamtym miejscu. Z kolei w ubiegłym roku brałem udział w rajdzie śladem pierwszej dywizji pancernej gen. Maczka, od miejsca lądowania w Normandii aż po Wilhelmshaven, gdzie generał przyjmował kapitulację wojsk hitlerowskich.  Stąd te kwestie patriotyczne, historyczne ciągle są mi bliskie, a wiążą się one w sposób nierozerwalny i z religijnością, z przeżywaniem duchowości. Te sprawy nawzajem się uzupełniają i na swój sposób stanowią sens mojego życia.

 

Udaje się pogodzić kapłaństwo z tak nietypową dla duchownego pasją?

– Mamy podobne dylematy jak każdy. Są wyjazdy, spotkania, na które nie da się pojechać. Obecny zlot gwiaździsty jest trzecim, który planowałem, a pierwszym, który doszedł do skutku. Tym razem udało się podwójnie, bo to Jasna Góra przyjechała w moją stronę. Nie tylko mamy tu kopię cudownego częstochowskiego obrazu, ale i znajdujemy się w jedynym w Polsce miejscu objawień Matki Bożej. Tym większa radość.

 

Stereotyp motocyklisty odbiega od wizerunku człowieka pobożnego, raczej kojarząc się ze swobodnym stylem życia, imprezowaniem, przekraczaniem granic…

– Przede wszystkim, jest to środowisko ludzi mających swoje pasje, a te pasje się zazębiają. Mam na myśli radość z jazdy motocyklem, ale i miłość do Ojczyzny, patriotyzm. Na pewno nie wszyscy przeżywają to w taki właśnie sposób, tak samo jak zresztą, na przykład kierowcy samochodów. Motocyklistów bardziej widać, bo ich pojazdy najczęściej są efektowne, piękne, no i wydają donośne dźwięki. A stereotypy? Cóż, ona najczęściej nie odpowiadają rzeczywistości. Bo, kiedy powiemy coś o motocykliście, kojarzy on się przeważnie z kimś złym, kto robi hałas i stwarza zagrożenie na drodze. Pośród dziesiątków miłośników jednośladów, którzy jeżdżą spokojnie, zdarzy się jakiś jadący na jednym kole i to on zwraca uwagę, jego widać. Trudno włożyć wszystkich do jednej szuflady, natomiast, proszę spojrzeć, jak wielu przyjeżdża ich tutaj wiedząc, że będzie tu tylko Msza święta, podczas gdy w tym samym czasie w Częstochowie zorganizowany jest motocyklowy bazar.  Są tu świadomie. Do Częstochowy pojechali ci, którzy nie lubią słuchać kazań i też zrobili to świadomie.

 

Jak ocenia Ksiądz znikome zainteresowanie dużych mediów zlotami, wcześniej na Jasnej Górze, a dzisiaj w Gietrzwałdzie? Do Częstochowy zjeżdżało z roku na rok wielokrotnie więcej motocyklistów, ostatnio kilkadziesiąt tysięcy. A relacje z tych wydarzeń zawsze z ogromnym trudem przebijały się do największych środków przekazu.

 

– Według mnie, jest to kwestia idei i sensu takiego zjazdu. To, że akurat dzisiaj mamy tutaj różne telewizje, jest prawdopodobnie spowodowane faktem organizacji równoległej imprezy przez prezydenta Częstochowy. Sprawa stała się głośna, a w zeszłym roku było cicho, mimo, że na Jasną Górę przyjechało wówczas 35 tysięcy motocykli, ponad 50 tysięcy uczestników i mówi się, iż był to największy zlot motocyklowy w Europie oraz jeden z większych w świecie.

Powodem jest więc, jak się zdaje, idea spotkań, to że w ogóle nie odpowiada ona światu, a media są tego świata wyznacznikiem. Ludzie, jak sądzę, z jednej strony nie oczekują na takie informacje, jak ta o naszym zjeździe, zaś z drugiej strony, są kształtowani w taki sposób, by być daleko od wartości. Gdy ktoś nie ma ukształtowanego systemu wartości, kręgosłupa, łatwiej nim sterować, łatwiej podporządkować go sobie. Chęć rządzenia, mniejsza czy większa, tkwi w każdym z nas, tyle, że niektórzy wykorzystują tę ludzką skłonność w niecny sposób.

 

Rozmawiał RoM

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie