14 czerwca 2019

Zakazy reklam samochodów, piętnowanie „cieplarnianego negacjonizmu”. Ekoterror we Francji

(fot. pixabay.com)

Ekoterror czyni nadzwyczajne postępy we Francji. Wprowadzono zakaz reklamy aut z silnikami spalinowymi, piętnuje się „cieplarniany negacjonizm”, a w tle dostrzegamy podejrzane interesy i marnotrawienie pieniędzy.

 

Dwóch francuskich deputowanych zgłosiło poprawkę do projektu ustawy o mobilności. Przewiduje ona całkowity zakaz reklamy samochodów z silnikami spalinowymi. „Walka z ociepleniem klimatycznym” stała się we Francji niemal religią, a politycy prześcigają się ze zgłaszaniem tego typu nowych pomysłów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sprawa ma spore znaczenie dla przemysłu motoryzacyjnego. Jak na razie auta z silnikami spalinowymi to nadal podstawowy segment sprzedaży. Poza tym reklamy samochodów to pokaźny kawałek tortu na tym rynku. Poprawka mówi o zakazie reklamy wszystkich pojazdów, których emisja dwutlenku węgla przekracza 60 gramów na kilometr i miałaby wejść w życie już od 1 stycznia 2020 r. Pozostałaby wtedy tylko możliwość zachwalania aut hybrydowych lub elektrycznych.

 

Wpływ takich działań na rzeczywistą emisję CO2 jest praktycznie żaden. Bardziej chodzi tu o pewien rodzaj tresury społecznej i utrwalanie „klimatycznej quasi-religii”, której lista „dogmatów”, a w rzeczywistości „klimatycznych zabobonów” znacznie się wydłuża. Co więcej, nie wolno ich już nawet krytykować.

 

W tym miejscu przypomina się historia sprzed kilkunastu dni, która miała miejsce na antenie telewizyjnej. W czasie dyskusji działaczki ekologicznej i kandydatki Zielonych do PE Claire Nouvian z Élizabeth Lévy, szefową miesięcznika „Causeur”, który walczy z szeroko pojętą polityczną poprawnością, doszło do awantury. Lévy skrytykowała „niemal religijną” naturę dyskursu ekologów i wyraziła kilka wątpliwości, co do mitu ocieplenia. Jej adwersarka doznała szoku i zaraz po programie wezwała do całkowitego ocenzurowania „negacjonistów” zmian klimatycznych i wprowadzenia zakazu wypowiadania się ich w mediach.

 

Nouvian skierowała nawet w tej sprawie petycję do Najwyższej Rady Audiowizualnej (CSA), by ta napomniała i karała platformy, na których „zaprzecza się globalnemu ociepleniu”, co jej zdaniem jest „udowodnionym faktem”, chociaż wątpliwości ma tu wielu znanych naukowców, także francuskich.

Klimatologiczna „dogmatyka” popierana przez prezydenta Emmanuela Macrona to nie tylko postulaty cenzury, ale też gwałt zadawany ekonomii. W tym samym kraju okazuje się, że wspierane tam wiatraki produkujące prąd to po prostu skok na kasę i marnowanie publicznych pieniędzy. W dodatku twierdzi tak raport francuskiego parlamentu, z tym, że większość w komisji finansów ma akurat opozycyjna centroprawica.

 

Pomimo całej tej mody na „czystą energię”, „odnawialne źródła” i „ochronę klimatu”, która we Francji stała się niemal religią, nad Sekwaną politycy zachowują resztki rozsądku. Komisja parlamentarna, którą kierował deputowany centroprawicowej partii Republikanie Julien Aubert ogłosiła raport, który nie zostawia suchej nitki na wiatrakowej modzie i wzywa do natychmiastowego zakończenia ich dotowania z publicznego budżetu.

 

„Sprzedawanie wiatru” okazuje się bowiem nie tyle „alternatywnym źródłem pozyskiwania energii”, co świetnym interesem i sposobem wyłudzania publicznych pieniędzy. Raport pokazuje jak zaślepione ideologią ekologiczną państwo,  mające wyraźną słabość do tej technologii, dało się po prostu oszukiwać. Wspomniany raport Komisji Finansów, Gospodarki Ogólnej i Kontroli Budżetowej podaje liczne przykłady takich oszustw i niegospodarności. Wiatraki okazały się właściwie studnią bez dna, która zasysała z budżetu dotacje. Od 2000 roku wpompowano do tej studni 9 miliardów euro, nie wyciągając z niej nic lub prawie nic.

 

Na bezpośrednie wsparcie energii wiatrowej tylko w 2018 roku przeznaczono 1,4 mld euro i kwota ta z roku na rok rośnie (w 2010 dopłacano tylko 0,3 mld.). Dodatkowe 45 mld euro to koszty zawartych przez państwo umów na farmy wiatrowe na lądzie (23 mld) i na morzu (22 mld). Dodatkowo od 18,7 do 36 miliardów euro z budżetu przeznaczone jest na „wieloletni plan energetyczny”, w którym też zamierza się promować energetykę wiatrową.

 

Mamy tu od 70 do 90 mld euro inwestowanych po to, by uzyskać w 2028 roku 15% potrzebnej krajowi energii. Tymczasem za 72 mld euro (według zaktualizowanej na ten rok wartości) zbudowano całą istniejącą dotąd francuską energetykę jądrową, która zaspakaja obecnie 75 proc. krajowego zapotrzebowania. Pięciokrotnie taniej!

 

Kiedy ideologia zaczyna przeważać nad rachunkami ekonomicznymi, zawsze pojawią spryciarze, którzy potrafią z tego świetnie skorzystać. Nie brakuje więc mniejszych i większych afer, chociaż w kraju, gdzie „ochrona klimatu” jest „dogmatem”, żadnej komisji śledczej w tej sprawie raczej nie będzie.

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram