Niemiecki rząd chce rozprawić się z panoszącymi się w miastach arabskimi klanami. Nie podlegające dotąd kontroli organizacje przestępcze mogły działać, bo obawiano się oskarżeń o dyskryminację. Te czasy ponoć już minęły.
Walkę z arabskimi klanami w niemieckich miastach zapowiedział minister spraw wewnętrznych RFN Horst Seehofer. Niemiecka prasa twierdzi, że słowa te oznaczają, że skończyły się czasy bagatelizowania problemu i nietykalności tabu ze strachu przed dyskryminacją. Problem jest poważny, bo klany się rozrosły. Tylko w latach 2016-2018 były one odpowiedzialne za 14 tys. czynów karalnych, których dokonało 6,5 tys. podejrzanych. Prowadzą one
Wesprzyj nas już teraz!
Prasa o obecny stan oskarża rząd, który pozwolił, by protoplaści klanów przybywali do RFN i pozostawali mimo braku dokumentów czy mimo niejasnej przeszłości. „Tagesspiegel” zarzuca władzą, że imigrantów tolerowano latami „jako uchodźców, ani ich nie wydalając, ani nie naturalizując”. To sprawiło, że klany zaczęły traktować niemieckie społeczeństwo jak łup.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pyta zaś dlaczego prowadzona ma być tylko integracja, ale już nie deportacja? „Naiwne opiekuńcze państwo to najlepsza pożywka dla przemocowych środowisk, gardzących tutejszym porządkiem, w którym im się tak doskonale żyje” – napisał.
Źródło: onet.pl/ Deutsche Welle
MA