Jak wynika z opublikowanego na Islandii badania, ponad 50 proc. osób z pozytywnym wynikiem testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 nie miało żadnych objawów choroby – podaje amerykański New York Post.
Islandia, podobnie jak Szwecja nie zamknęła granic oraz nie nałożyła drastycznych ograniczeń w życiu publicznym. Zabronione są zgromadzenia powyżej 100 osób, a z publicznych placówek nie funkcjonują jedynie szkoły średnie i uczelnie wyższe. Islandzka gospodarka działa jak przed pandemią.
Wesprzyj nas już teraz!
Islandzka strategia walki z epidemią polega na robieniu możliwie maksymalnej liczy testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Następnie, zakażone jednostki poddane są dużo ściślejszej niż w wielu krajach kwarantannie i nadzorowi sanitarnemu. Dużym ułatwieniem dla władz jest także mała liczebność kraju. W populacji liczącej jedynie 360 tys. osób, wykryto dotychczas 1 220 potwierdzonych przypadków, odizolowano około tysiąc osób i ponad 5 tys. poddano kwarantannie. Liczba zmarłych na 1 kwietnia to 2 osoby.
Islandia planuje przebadanie wszystkich swoich obywateli. Odpowiadająca za cały proces firma deCODE przebadała dotychczas 17 900 osób, nieco ponad 5 proc. populacji. Połowa z nich zgłosiła się na badania dobrowolnie. Wstępne wyniki pozwalają stwierdzać już istniejące zależności; u ponad 50 proc. osób z wykrytym koronawirusem nie występują żadne objawy. Zakażenie wykryto jedynie u 1 proc. badanych.
Dlaczego Islandia zdaje się tak dobrze radzić z zagrożeniem? Odpowiedzi udziela dr Kári Stefánsson, założyciel deCODE. – Jedyny powód, dla którego radzimy sobie lepiej to fakt, że byliśmy po prostu bardziej czujni – mów w rozmowie z CNN. – Wzięliśmy na serio wiadomości o COVID-19 z Chin. Nie unieśliśmy ramion stwierdzając, że nie będzie to nic nadzwyczajnego – podkreśla. Islandia rozpoczęła pierwsze testy już na początku lutego. Jednostki z pozytywnym wynikiem były odizolowywane od społeczeństwa i poddawane bardzo ścisłej kwarantannie.
Źrodło: nypost.com / cnn.com
PR
Polecamy także nasz e-tygodnik.