13 czerwca 2019

Hongkong: nie ustają masowe protesty przeciwko prawu o ekstradycji i „wtrącaniu się” Pekinu

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Rząd Hongkongu opóźnił, ale nie zrezygnował z projektu budzącej ogromne kontrowersje ustawy, która pozwoli na ekstradycję obywateli do miejsc, z którymi Hongkong nie ma podpisanej umowy, w tym do Chin kontynentalnych.

 

Urzędnicy twierdzą, że nowe prawo jest konieczne, aby miasto nie stało się schronieniem dla przestępców-uciekinierów, a szefowa Specjalnego Regionu Administracyjnego, Carrie Lam mówi, że istnieją zabezpieczenia mające chronić wolności obywatelskie. Przekonuje również, że projekt spełnia międzynarodowe standardy praw człowieka i że ekstradycji będą podlegać jedynie te osoby, które dopuściły się poważnych przestępstw, zagrożonych wyrokami powyżej siedmiu lat.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przeciwko nowym przepisom występują zarówno prawnicy, wpływowe organizacje prawne, jak i przedsiębiorcy, izby handlowe, dziennikarze, działacze i zachodni wysłannicy. Obawiają się oni odsyłania do Chin z powodów politycznych zarówno turystów, jak i niepokornych mieszkańców liczącej 7,3 mln osób metropolii.

 

Rada Ustawodawcza opóźniła w środę sesję z powodu protestu dziesiątek tysięcy osób blokujących wejście do budynku parlamentu. Doszło też do walk z policją przed siedzibą rządu.  W pierwszej oficjalnej reakcji na ostatnie protesty, sekretarz generalny Matthew Cheung wezwał demonstrantów do odblokowania kluczowych arterii, wycofania się i „nieprzeciwstawiania się prawu”. Wiadomości o przełożonej debacie nie powstrzymały napływu tłumu, domagającego się całkowitej rezygnacji z procedowania projektu ustawy.

 

Protest, jak mówił jeden z uczestników, był przełomowym momentem dla młodego pokolenia Hongkongu. Wielu demonstrantów celowo miało założone hełmy i maski chirurgiczne, obawiając się prześladowania władzy, która coraz brutalniej obchodzi się z osobami biorącymi udział w demonstracjach. W niedzielę, według niektórych szacunków, ponad milion osób wyszło na ulice. Demonstracja przeciwko ustawie o ekstradycji była jedną z największych, jakie miały miejsce od czasu powrotu byłej kolonii brytyjskiej do Chin kontynentalnych w 1997 roku.

 

Willy Lam, adiunkt nauk historycznych na Chińskim Uniwersytecie w Hongkongu powiedział w wywiadzie dla „The Japan Times”, że w przeciwieństwie do 2014 r., gdy miały miejsce także duże protesty, tym razem koalicja antyekstradycyjna składa się z różnych sektorów społeczeństwa, w tym przedsiębiorców, prawników, specjalistów, działaczy organizacji pozarządowych i studentów. Uczestnicy demonstracji przeciwstawiają się administracji Carrie Lam, która jest wierna Pekinowi. Willy Lam ma nadzieję, że uda się wymusić odroczenie na czas nieokreślony projektu ustawy ekstradycyjnej, podobnie jak prawa dot. bezpieczeństwa narodowego, które zakazywało „jakiegokolwiek aktu zdrady, secesji, buntu” lub „wywrotu” przeciwko rządowi centralnemu.

 

W opinii demonstrantów chiński prezydent Xi Jinping nie poradził sobie z rozmowami handlowymi z USA, stracił autorytet i prestiż. Mają nadzieje, że nie odważy się użyć wojska w Hongkongu, by stłumić demonstracje, bo w przeciwnym razie gospodarka Hongkongu, która przeżywa zawirowania, będzie w jeszcze gorszym stanie.

 

Niedzielny protest był powszechnie postrzegany jako odzwierciedlenie rosnącej obawy o relacje z Chinami kontynentalnymi, rządzonymi przez partię komunistyczną. Prezydent Xi zaznaczył, że ma zerową tolerancję dla tych, którzy domagają się większej samorządności w Hongkongu.

 

Carrie Lam została wybrana na głównego zarządcę Hongkongu w 2017 r. przez komitet zdominowany przez propekińską elitę. Jest powszechnie postrzegana jako kandydatka Partii Komunistycznej. W Radzie Legislacyjnej Hongkongu zasiada znaczna liczba prochińskich deputowanych.

 

W Specjalnym Regionie Administracyjnym pod koniec 2015 r. zamknięto wiele księgarń. Aresztowano także kilku wydawców, w tym z zagranicy. Uprowadzono do Chin pięciu księgarzy, którzy kajali się przed władzami z powodu upublicznienia informacji o chińskich liderach. Zatrzymany jest m.in. szwedzki obywatel Gui Minhai, któremu zarzuca się ujawnienie tajemnic państwowych po tym, jak sprzedał plotkarskie książki o chińskich przywódcach.

 

W kwietniu dziewięciu liderów protestacyjnego Ruchu Umbrella 2014 zostało skazanych za uciążliwości publiczne i inne przestępstwa. W maju Niemcy potwierdziły, że udzieliły azylu dwóm osobom z Hongkongu, które według doniesień medialnych były aktywistami uciekającymi przed restrykcjami. Był to pierwszy znany przypadek w ostatnich latach zachodniego rządu przyjmującego uchodźców politycznych z Hongkongu.

 

Ronny Tong Ka-wah, prawnik i członek administracyjnego komitetu doradczego Carrie Lam ocenia, że nowe protesty pokazują brak zaufania do administracji Hongkongu, częściowo dlatego, że Lam została wybrana przez niewielką liczbę wyborców, a nie w wyniku głosowania powszechnego. Jednak cierpliwość Chin wobec żądań Hongkongu ma swoje granice – zaznaczył Tong. – Musimy zdobyć zaufanie Pekinu, aby pozwolono nam na reformy polityczne. Chiny nie chcą postrzegać Hongkongu jako bazy wywrotowej – mówił, dodając, że jednak poprzez protesty tak się dzieje.  

 

Mieszkańcy Hongkongu demonstrują, ponieważ uważają, że wyznaczeni przywódcy Hongkongu coraz częściej realizują wytyczne Pekinu. Ludzie nie mają zaufania do ich zapewnień, że nie zostaną naruszone wolności, gwarantowane umową z Brytyjczykami. 

 

Zgodnie z porozumieniem o przekazaniu Hongkongu z 1997 r., zawartego między Wielką Brytanią a Chinami, Londyn zgodził się na 50-letnią umowę, w ramach której Hongkong ma zachować kluczowe swobody, takie jak wolność słowa i niezależne sądownictwo.

 

Miejskie sądy i rządy prawa, zbudowane w oparciu o brytyjski system, są kluczem do sukcesu gospodarczego tego azjatyckiego centrum finansowego. Jednak wielu oskarża Chiny o szerokie wtrącanie się, w tym o utrudnianie demokratycznych reform i ingerencję w wybory lokalne.

 

Organizacje pozarządowe przypominają, że Pekin powszechnie stosuje tortury, arbitralne zatrzymania, wymusza zeznania, a sądy są kontrolowane przez partię komunistyczną. Z tego powodu procedowanie nad projektem ustawy o ekstradycji, która pozwoli na odsyłanie osób także do Chin, nie powinno być kontynuowane.

 

Hongkong od 1997 r. zawarł umowy ekstradycyjne z około 20 krajami.  Proponowana zmiana rozporządzenia w sprawie przestępców nieletnich i wzajemnej pomocy prawnej w rozporządzeniu dotyczącym spraw karnych, pozwoliłaby na wydalanie osób oskarżonych o przestępstwa do krajów i innych jednostek administracyjnych, z którymi Hongkong nie ma umowy ekstradycyjnej, w tym do Chin kontynentalnych, Tajwanu czy Makao.

 

Pretekstem do zmiany prawa była sprawa zabójstwa przez mieszkańca Tajwanu jego dziewczyny z Hongkongu, która spędzała wakacje na Tajwanie. Zabójca zbiegł do Hongkongu. Władze lokalne nie mogły go wydać, ponieważ oba terytoria nie mają zawartej stosownej umowy. Powstał więc projekt ustawy o ekstradycji, zezwalającej na wydanie osób w każde miejsce, z którym Hongkong nie ma zawartej konkretnej umowy. Krytycy twierdzą, że tajwańska sprawa to „koń trojański” wykorzystywany przez Pekin do celów politycznych.

 

Tajwańskie władze zdecydowanie sprzeciwiły się projektowi ustawy i przyrzekły odmówić przyjęcia podejrzanego o zabójstwo, jeśli ustawa zostanie przyjęta. Projekt wzbudził sprzeciw kilkudziesięciu krajów, w tym Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, obawiających się o losy swoich obywateli mieszkających w Hongkongu lub odwiedzających to miasto. Rząd Hongkongu poczynił już pewne ustępstwa, ograniczając przestępstwa ekstradycyjne z 46 do 37 kategorii. Zapewnił, że będą wydawane jedynie osoby, które dopuściły się ciężkich przestępstw, a niezależne sądy będą dokładnie badać każdy przypadek ekstradycji z osobna.

 

Źródło: japantimes.co.jp

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 273 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram