22 lutego 2018

„Zacofane średniowiecze”? To wtedy rozpoznano nowotwór!

(Ilustracja: hildegarda.edu.pl)

Średniowiecze uchodzi współcześnie za największego wroga zwolenników postępu. Czy słusznie? Święta Hildegarda, ze swoim wizjonerskim darem od Pana Boga w zakresie medycyny, jest żywym dowodem, że to nieprawda.

 

Nazwanie czegoś archaicznego „średniowieczem” stało się współcześnie oklepanym powiedzonkiem. Tymczasem właśnie w czasach owego „mrocznego” średniowiecza nie brakowało nie tylko wielkich dzieł architektury czy piśmiennictwa, ale także osiągnięć medycznych. Zapewne niewielu uświadamia sobie dzisiaj, że średniowieczna mniszka, św. Hildegarda z Bingen, opisała to, co przez wiele wieków miało jeszcze pozostać nienazwane – nowotwór. I – co więcej – przedstawiła konkretne zalecenia, w jaki sposób tej chorobie przeciwdziałać. Zdziwieni? No to sami zobaczcie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dar mniszki

Hildegarda z Bingen, ogłoszona niedawno Doktorem Kościoła, była w gruncie rzeczy formalnie słabo wykształcona. No właśnie: formalnie. Jej wielkie samozaparcie, a także głęboka wiara sprawiły, że na skutek niezwykłych łask i ciężkiej pracy oraz ciekawości świata, stała się jedną z najgłośniejszych postaci średniowiecza. Tej samej epoki, o której współczesna propaganda mówi, że wpisane w nią były powszechne ciemiężenie kobiet oraz ogólna zaściankowość. Hildegarda tymczasem budziła podziw wśród największych postaci Kościoła, w tym między innymi u wielkiego teologa św. Bernarda z Clairvoux.

 

Obdarzona szczególnymi łaskami doskonale rozumiała swoje otoczenie, wręcz wyprzedzała epokę. Właśnie za sprawą szczególnego światła z nieba św. Hildegarda potrafiła opisać – choć nie nazwać – tajemniczą śmiertelną chorobę. Wiedziała, iż atakuje ona układ odpornościowy a, co więcej, potrafiła określić jej przyczyny. Postrzegała człowieka jako całość, nie dzieląc go – jak później będą czynić lekarze – na sferę biologiczną i duchową, lecz łączyła obydwie płaszczyzny, szukając właśnie w nich przyczyn cierpienia ówczesnych ludzi.

 

Zauważyła, iż w zapobieganiu nowotworom pomóc może właściwa higiena i troska o kondycję duchową, psychiczną, właściwe odżywianie czy przebywanie w odpowiednim środowisku.

Dla wielu może być zaskakujące, że mniszka potrafiła doskonale opisać stan przednowotworowy. Opisywała tzw. wirusy onkogenne, ich dojrzewanie, pękanie oraz skok rakowy, czyli rozprzestrzenianie się wirusa po całym organizmie. Geniusz Hildegardy zaskakuje, wszak charakteryzowała nawet proces wytryskiwania niezwykle niebezpiecznych wirusów onkogennych z kuli DNA w jądrze komórkowym (!). Naturalnie, nie używała takiego nazewnictwa, wszak nie pozwalała na to ówczesna technologia badań, jednak obrazowo opisywała je mianem gracillimi vermiculi (najmniejszymi robaczkami).

 

Co więcej, Hildegarda udzielała praktycznych porad, zwracając uwagę, iż stan przednowotworowy pojawia się zwykle u osób otyłych lub zbyt szczupłych. Wymieniała pięć narządów, w których wskutek zakłócenia przemiany materii mogą powstawać substancje trujące i gnilne. Te toksyny – pisała – mogą wydzielać m.in. serce, wątroba, płuca, żołądek i jelita. Święta potrafiła także opisywać, w jaki sposób rozwija się nowotwór, co z pewnością wywiera wielkie wrażenie na zmagającej się z tym tematem empirycznie współczesnej medycynie.

 

Nie trzeba też dodawać, że mniszka opracowała konkretne sposoby rozpoznawania stadiów nowotworowych oraz sposobów na wspomaganie leczenia. Ich szczegółowe opracowanie można znaleźć w książce współczesnego lekarza w książce „Rak i osłabienie układu odpornościowego. Propozycje terapii według programu zdrowia świętej Hildegardy z Bingen”.

 

Wizjonerka średniowiecza

Współczesny świat jest ogarnięty manią poszukiwania wizjonerów, którzy rozpędzają koło zamachowe postępu – technologicznego, medycznego czy nawet obyczajowego. Przeciwstawia się ich nierzadko dawnym myślicielom czy ludziom czynu, ukazując tym samym zasklepienie i ślepotę tych drugich. Ogarnięci jesteśmy bowiem manią nieustannego postępu, wszak kto pomyślałby jeszcze dwie dekady temu, że Internet będziemy mieli na wyciągnięcie ręki. A pół wieku temu – czy ktoś powiedziałby, że przeszczepy serca staną się niemal powszechną i skuteczną praktyką?

 

Inna sprawa, na ile wszyscy zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie postęp. Smartfony już dzisiaj budzą przerażenie, wszak osoby wpatrzone w ekran telefonu często nie zwracają uwagi na otaczający ich świat, nie tylko tracąc możliwość nawiązywania zdrowych relacji międzyludzkich, ale również zdrowie lub życie w wypadkach drogowych. Zaś przeszczepy są współcześnie często krytykowane przez wielu lekarzy, nie dlatego, że ratują życie, ale z uwagi na przemysł, jaki wokół nich powstał oraz zagrożenie dla potencjalnych dawców. W tym kontekście pojawia się bowiem pytanie, kiedy faktycznie – z medycznego punktu widzenia – kończy się życie człowieka?

 

Święta Hildegarda na tle współczesnych „napędzaczy” postępu jawi się jako nie tylko wizjonerka, ale też osoba świetnie zdająca sobie sprawę, że zdrowy postęp polega nie na bezmyślnym unowocześnianiu wszystkiego, lecz reformowaniu czyli poprawianiu rzeczywistości. Z pewnością była świadoma ograniczeń współczesnej jej medycyny w rozpoznawaniu i leczeniu chorób, dlatego przyjęła metodę z gruntu chrześcijańską – by nie tylko skutecznie walczyć z chorobą, ale zachować przy tym równowagę całości człowieka, z jego duszą i ciałem. Na tym polegał jej geniusz, który zachwyca aż do czasów współczesnych.

 

ged

 

 

Tekst powstał na podstawie książki dr. Wigharda Strehlowa „Rak i osłabienie układu odpornościowego. Propozycje terapii według programu zdrowia świętej Hildegardy z Bingen”.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie