13 lutego 2017

Z miasta kościołów robią stolicę seksu

Kraków. To piękne, zabytkowe miasto zaledwie w ciągu kilku lat przestało być jednoznacznie kojarzone z prawdziwą kulturą i sztuką, również tą sakralną. Pierwsze skrzypce grać chce teraz lubieżna i nachalna rozrywka. Tak oto miasto kościołów powoli staje się ostoją rozpusty. Nie tak winno wyglądać miejsce, w którym bije Serce Narodu.

 

Unia Europejska, otwarte granice, tanie linie lotnicze i corocznie bite rekordy liczby turystów, także tych zagranicznych… Polska i jej największe skarby historii znajdujące się w sercu Krakowa stały się hitem. Nie dla wszystkich. Szybko okazało się, że to nie ta wartościowa kultura i sztuka jest celem wizyt w Grodzie Kraka chociażby niektórych „Wyspiarzy”. Niekończące się (tanie) imprezy, szaleństwo, zabawa. Nie trzeba było długo czekać, by tak atrakcyjnym klientem zainteresował się „seks biznes”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dziś wizyta w centrum Krakowa nie obejdzie się bez nachalnych zaczepek wynajętych „staczy”, bezwstydnie nagabujących przechodniów na „darmowe pokazy” w lokalach dla dorosłych. „Nocne” kluby takowe są już chyba tylko z nazwy, bo na usługi różnorakich „domów uciech” zaproszenie można dostać właściwie o każdej porze dnia i nocy.

 

Niestety ten i tak już przykry obraz sodomickiego, a przecież tak pięknego i zabytkowego centrum Krakowa z górującymi wciąż nad Rynkiem Głównym wieżami Bazyliki Mariackiej psuje kolejna sexinicjatywa. Do ofert wszelkiej maści klubów „gogo” i „bunga bunga” w jednej z kamienic znajdującej się w samym sercu miasta dołączy wystawa sztuki erotycznej „50 twarzy seksu”, otwierana z okazji tzw. dnia zakochanych. W taki oto sposób i tak już mocno skomercjalizowane przez laicki świat wspomnienie św. Walentego ma teraz zyskać nowe, erotyczne oblicze.

 

Za inicjatywą stoi bliżej nieokreślona „grupa młodych pasjonatów historii, sztuki i erotyki”, która na wystawie zapragnęła zaprezentować „współczesną obyczajowość seksualną i dzieła wielowiekowej sztuki erotycznej” oraz postanowiła sięgnąć do „wyobraźni widza”. Eksponaty – jak się dowiedzieliśmy – były zbierane latami przez wujka jednego z organizatorów wystawy, a pochodzą z wielu krajów świata. Celem jest „oswojenie dorosłych Polaków z erotyką, pokazanie, że nie musi ona budzić niezdrowych emocji”.

 

Na uwagę zasługuje tu sposób w jaki organizatorzy wystawy podchodzą do swego dzieła, mówiąc jednym tchem o oddzielaniu erotyki od pornografii oraz łamaniu kolejnych granic. – Będąc atakowani ze wszystkich stron przez pornografię, musimy nauczyć się odróżniać sztukę erotyczną od pornografii, dokonując świadomej oceny według własnych wartości, nawet jeśli jest to trochę sprzeczne z podzielaną wczoraj przez społeczeństwo obyczajowością, bo dzisiaj ona jest już inna, choćby na skutek rozpowszechniania w kinach najnowszego filmu „Sztuka kochania” i kolejnych części „50 twarzy Greya” – podkreślają.

 

A cóż to za system „własnych wartości”? Czego jest on wyznacznikiem? Dobra, piękna, czy może prawdy? Na tym nie koniec, bo – jak się okazuje – ów system trzeba nam przewalutować na modłę stawiającego na ziemską przyjemność, a zatem pozbawionego Boga, świata. Wczorajsza obyczajowość, to już przeszłość. Dziś są nowe standardy. Przekroczono kolejne granice, więc po co zawracać, skoro można, a nawet trzeba pójść jeszcze dalej?!

 

„Erotyzm od wieków towarzyszył człowiekowi, był inspiracją dla twórczości Mickiewicza, Fredry, Witkiewicza, motorem działania cezarów rzymskich, króla Henryka VIII, Lenina, Hitlera, Michała Wiśniewskiego z zespołu Ich Troje, Wisławy Szymborskiej, Michaliny Wisłockiej” – napisali organizatorzy. Okazuje się, że wystawa ma na celu „rozszerzenie naszego pola postrzegania erotyki poprzez wykraczanie poza to, co wizualne, i sięganie po wszystkie pozostałe zmysły”. – Prawdziwa sztuka powinna być dotykana, odczuwana, wąchana lub smakowana – zachęcają organizatorzy.

 

Gorszące widowisko zorganizowane w piwnicach Kamienicy Kromerowskiej to „przegląd erotyki i sztuki miłosnej od Kamasutry do najnowszych gadżetów elektronicznych” i to z całego świata. Samo miejsce goszczące wystawę ma też swoją dość bogatą, lubieżną historię. To tam w dawnych latach „w tajniki seksu wprowadzały studentów żony kupców miejskich”, a jeszcze niedawno pod tym właśnie adresem działał nocny klub.

 

Doprawdy, tak ma wyglądać Kraków? Gdzie są włodarze miasta, nie raz już monitowani w sprawie uciążliwych klubów i nachalnej ich reklamy? Miasto naszpikowane zabytkami, w tym prawdziwymi skarbami Kultury i wyjątkowymi perłami architektury, sławnymi na całym świecie chce przyciągać turystów golizną i perwersją?

 

Dzieje się to w mieście wielu sanktuariów, do których odwiedzenia zachęca się m.in. czcicieli Bożego Miłosierdzia z całego świata. A może zatem czeka nas hybrydowa oferta turystyczna w myśl porzekadła: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”? Na to na pewno zgody nie będzie!

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie