16 kwietnia 2012

Z Jasnogórską Panią… w Gietrzwałdzie

Gdy nie chciały ich władze Częstochowy, pojechali do Gietrzwałdu. Za rok być może powiozą kopię jasnogórskiej Ikony w kolejne miejsce. – Może to sama Matka Boża chce, byśmy zabierali Ją ze sobą i jeździli po całej Polsce – mówią motocykliści, którzy w sobotę i niedzielę w liczbie około dwóch tysięcy spotkali się pod Olsztynem, by od modlitwy i zawierzenia Maryi zacząć  swój nowy sezon.

 

Mówi o sobie: „hanys z krwi i kości, który wylądował na Kaszubach”. Jak podkreśla, chociaż dwuślady pokochał od dzieciństwa, jest samotnikiem i nie jeździł dotychczas na żadne zloty. Wojciech Kurzak przyjechał do Gietrzwałdu sprowokowany przez władze Częstochowy, którym najwyraźniej nie podoba się, że z roku na rok pod Jasną Górę zjeżdża coraz więcej motocyklistów po to, by oddać hołd Matce Bożej i z Nią rozpocząć zdobywanie kolejnych tras. Eseldowski prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk w miejscu i czasie zarezerwowanym co roku dla uczestników zlotów gwiaździstych im. ks. prałata Peszkowskiego, urządził  imprezę z tanimi dyskotekami i alkoholem.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Twardziel chowa łzy

Zlot rozpoczął się już w czwartek i piątek, gdy w honorowej asyście motocyklowej, poprzez miejsca związane historycznie ze sługą Bożym kard. Stefanem Wyszyńskim, kard. Karolem Wojtyłą czy patronem zlotu – ks. prałatem Zdzisławem Peszkowskim, kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej trafiła do archikatedry warszawskiej. W kolejny dzień wyruszyła do kościoła św. Stanisława Kostki (parafii bł. księdza Jerzego Popiełuszki) i stamtąd do Nidzicy, Olsztynka, Liksajn i wreszcie – samego Gietrzwałdu, gdzie zajęła miejsce przy tamtejszym cudownym obrazie Matki Bożej. W niedzielę, na gietrzwałdzkich błoniach w trakcie uroczystej Mszy św. pod przewodnictwem biskupa Wojciecha Ziemby kapelani poświęcili motocykle, a ks. płk prałat Sławomir Żarski zachęcał w homilii przybyłych, by we własnych środowiskach wypełniali swe chrześcijańskie powołanie, będąc silnymi świadkami prawdy. Późnym wieczorem honorowa asysta wraz z obrazem powróciła na Jasną Górę.

 

Kopię cudownej ikony wiózł pomiędzy Częstochową, Warszawą i Gietrzwałdem pan Jacek Ignaszewski, „Firestarter”. – Byłem na bazarze motocyklowym, kiedy dostałem telefon: „będziesz jechał z Matką Boską! ” – opowiada. – Nie wyobrażałem sobie tego, wszyscy w rodzinie mi gratulowali. Gdy zatrzymywaliśmy się na trasie, widzieliśmy, jak wielkie znaczenie ma to, co robimy dla ludzi, których spotykamy. Starsze babcie klękają, całują samochód i obraz, płaczą. Musiałem uciekać wtedy przez wzrokiem innych, bo było mi głupio, że i mnie się w takich chwilach leją łzy. Mieliśmy taką sytuację wczoraj na przystanku w Liksajnach, tam, gdzie przed laty komuniści aresztowali  obraz jasnogórski. Dla nas takie sytuacje to największe podziękowanie.

 

Inny niezapomniane chwile nastąpiły, gdy do eskorty – w Nidzicy, a później w Olsztynku – dołączało na trasie po kilkadziesiąt motocykli, aż w końcu cały peleton liczył kilkaset maszyn. – Nie było widać ani początku ani końca kawalkady – mówi „Firestarter”.

 

Bakcyl złapany przed narodzeniem

Państwo Danuta i Stanisław Staszczukowie z Ostrołęki przyjechali do Gietrzwałdu pomodlić się o dobry sezon 2012. – Mam za co dziękować, miałem wypadek i przeżyłem – mówi mąż. – Jechałem sam, a z naprzeciwka grupa motocykli. Nigdy w takiej sytuacji nie mogę się powstrzymać, żeby nie pozdrowić kolegów. Machnąłem ręką, przejechał ostatni, obejrzałem się, a że jechałem szybko, nie zauważyłem zakrętu. Gdy się z powrotem obejrzałem, przede mną nie było drogi, tylko skarpa i pole. Chyba uratowała mnie moja krótka szyja, bo wyleciałem w powietrze i lądowałem głową w dół – śmieje się. Chociaż w oczy zajrzała śmierć, efektem wypadku była „tylko” złamana ręka i niemożność chodzenia przez trzy tygodnie. Motocykl udało się wyremontować, pan Staszczuk jeździ na nim dalej. Nie rozstaje się też ze szkaplerzem, który przywiózł z pielgrzymki do Oborów koło Torunia. – Od kiedy jeżdżę? Legalnie od 1975 r., czyli od siedemnastego roku życia.  

 

Przecież zawsze jeździsz rozważnie – świadczy za męża pani Danuta. – Skoro ja wsiadłam na motocykl do niego, to znaczy, że jeździ dobrze – zapewnia. Dodaje, iż zabierała się z mężem nawet wtedy, gdy nosiła pod sercem pierwsze dziecko. Przy okazji wychodzi na jaw, skąd w ogóle wzięła się pasja pana Stanisława: – Gdy mama była ze mną w ciąży, też z nią jeździłem. Człowiek złapał bakcyla jeszcze zanim się urodził.

 

Nasz rozmówca przekonał się, że na trasie na każdym kroku napotkać można wymuszanie pierwszeństwa, zajeżdżanie drogi i inne niebezpieczne sytuacje. Trzeba myśleć nie tylko za siebie, ale i za innych. A doświadczenie przychodzi dopiero w miarę „nabijania” kilometrów. Młody człowiek, który wsiada na motocykl, na początku przede wszystkim upaja się prędkością. A co w ogóle przyciąga do maszyn? Sama jazda, owszem, ale i możliwość spotkania znajomych, porozmawiania, zwiedzania ciekawych okolic.

 

Z motocykla widać inaczej

Motywacja religijna towarzyszyła też warszawiakom Radosławowi i Małgorzacie Rosińskim, dla których poświęcenie motocykli w trakcie zlotów to istotny start każdego sezonu.  Zapewniają, że gdyby spotkanie odbywało się, jak zazwyczaj  w Częstochowie, pojechaliby tam, chociaż mąż, inspirator motocyklowych małżeńskich wypraw, a z pochodzenia olsztynianin cieszy się, że tym razem gwiaździsty zlot zawitał w jego rodzinne strony. – Czy to pasja? – zastanawia się. – Żona mówi, że raczej kryzys wieku średniego. Dwa lata przekonywałem ją, że motocykl to dobra rzecz.

Dwuśladami zajmował się już sporo lat temu, w czasach studenckich, ale potem były aż dwie dekady przerwy. Nawrót pasji nastąpił kilka lat temu. Teraz jeżdżą już razem, najchętniej po wschodniej Polsce, od Elbląga po Bieszczady. Na ścianie zachodniej jest drożej, przy dziesięciodniowej wyprawie różnicę cen odczuwa się już wyraźnie.

 

Pan Radosław to pasjonat fotografii, szuka interesujących motywów do zdjęć. Zabytki czy obiekty ciekawe pod względem przyrodniczym świetnie się do tego nadają. – Z motocykla Polska wygląda zupełnie inaczej niż zza szyb samochodu. Można częściej się zatrzymać, jeździmy zupełnie innymi trasami, unikamy dróg szybkiego ruchu. 80-90 kilometrów na godzinę to naprawdę prędkość spokojna, a jest czas, by się rozejrzeć, zobaczyć to, co w innych okolicznościach umyka. Śmieję się, że motocyklem zaczynam wakacje już wyjeżdżając z garażu, a samochodem dopiero, gdy dojadę na miejsce.

 

Prezydent strzela sobie w kolano

Jacek Ignaszewski, jak wielu uczestników ruchu motocyklowego dostrzega fenomen rosnących z roku na rok pielgrzymkowych zlotów ludzi nie kojarzonych przecież z nadzwyczajną pobożnością. A Matce Bożej zależy na każdym człowieku, dlaczego więc i nie na tych, zarażonych motocyklową pasją? Jednego zdobywa nagle, ratując życie z groźnego wypadku, innego zaciąga do swojej służby po trochę, powoli. –  Przez pierwsze dwa, trzy sezony wyjeżdżałem na Jasną Górę dlatego, że wyruszali tam „wszyscy”. Teraz, od trzech, czterech lat jeżdżę już, żeby zacząć rok z Matką Boską, od Mszy na Jasnej Górze i takich jak ja jest coraz więcej. A pan Matyjaszczyk strzelił sobie w kolano. Będą dzwonić do niego towarzysze z centrali, bo o ile dotychczas przyjeżdżaliśmy zawsze na Jasną Górę, i tak już znaną z ruchu pielgrzymkowego, to zanosi się na to, że teraz będziemy organizować zloty co roku w innym miejscu i jeździć z obrazem Matki Bożej po całej Polsce. Moim zdaniem, to wszystko jednak Jej inicjatywa, chciała jechać z nami po naszym kraju. Dotychczas siedzieliśmy grzecznie i pokornie pod Jasną Górą, w tym roku wielu nie wiedzących o prowokacji władz miasta tam pojechało, a w przyszłym roku może wyruszyć z nami, z mobilną kaplicą nawet 20 tysięcy osób. Ci, którzy chcą nam przeszkadzać, dopiero będą mieli problem.

 

Roman Motoła



Czytaj również:  Zakonnik na motocyklu – rozmowa z o. Markiem Kiedrowiczem OFMConv., proboszczem parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Darłówku     

{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie