11 grudnia 2019

YouTube nie odpuszcza. Kiedy kolejne blokady?

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (Pete Linforth+Pexels+bartekhdd))

YouTube kolejny raz zablokował kanał telewizji wRealu24. Z medialnej platformy zniknął na jakiś czas także kanał Wojna Idei, a administracja serwisu długo nie odpowiadała na pytania o powody takiej sytuacji, informując w końcu, że chodzi o włamanie. Czy więc YouTube wrócił do praktyki rzucania kłód pod nogi serwisom niepoprawnym politycznie? Czy czekają nas kolejne blokady? A może nie należy pytać „czy”, a „kiedy” z serwisu znikną – przynajmniej na jakiś czas – „inne media”?

 

Na początku grudnia problemy z funkcjonowaniem na YouTube odnotowały dwa duże kanały nadające w języku polskim: wRealu24 oraz Wojna Idei. Ten pierwszy otrzymał blokadę kolejny raz w historii swojego funkcjonowania, zaś powodem decyzji administracji serwisu był materiał sprzed dwóch miesięcy – wynika z opublikowanych na Twitterze słów Marcina Roli, redaktora naczelnego telewizji. W owym nagraniu dr Stanisław Krajski mówił o Kościele, obronie chrześcijańskich świętości, ale także o ideologii gender, LGBT i kwestiach migracyjnych (w tym o Ukraińcach). Cenzorskie działanie nastąpiło tuż przed emisją programu z udziałem znanych publicystów – m.in. Stanisława Michalkiewicza, Leszka Żebrowskiego, Witolda Gadowskiego i Rafała Ziemkiewicza. Obecnie kanał jest dostępny.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Z kolei Wojna Idei zniknęła bez śladu, a ów stan utrzymywał się przez kilka dni. „Mój kanał mający ponad 100 tys. subskrypcji i kilkanaście milionów łącznych wyświetleń zniknął z YouTube już ponad tydzień temu. Na moje usilne i ponawiane pytania YouTube odpisał mi że nie mogą podać mi żadnych informacji” – informował 8 grudnia autor kanału. Przełom w sprawie nastąpił 10 grudnia. „YouTube się odezwał w sprawie Wojny Idei! Po trzynastu dniach oczekiwania i zrobieniu afery na mediach społecznościowych otrzymałem maila, że mają informacje co się stało z kanałem. Wg maila od supportu doszło do włamania*, ale jest również możliwość odzyskania kanału! (…) *Może warto zaznaczyć, że kilka miesięcy temu miałem sytuację, że włamano mi się na konto AdSense i wtedy YouTube był w stanie potwierdzić to jeszcze tego samego dnia” – czytamy na Facebooku Wojna Idei. Kanał powrócił do serwisu YouTube 10 grudnia, jednak – jak możemy przeczytać na FB – „nie w całości”.

 

To też potwierdzałoby to, co mówiłem w zeszłym tygodniu na update, że ze strzępków informacji, które uzyskałem na forum i od supporta wyłania się taki obraz, że symptomy są takie, jakby ktoś mógł się włamać. Ale niestety nie wszystko jest ok. Mianowicie: dziesięć najnowszych filmów na Wojnie Idei zostało natychmiast po przekazaniu mi z powrotem kanału oznaczonych jako nieodpowiednie i zablokowanych – mówi autor komentując całą sprawę (na kalane Szymon mówi/YouTube). Wśród zablokowanych filmów znajduje się m.in. fragment wykładu lewicowego filozofa Slavoja Žižka (nagranie w miejscu jego pierwotnego opublikowania widnieje bez problemów), ale także film wyjaśniający co to jest niepodległość oraz paradoks hazardzisty. Dlatego też twórca uznaje, że zarzut o łamaniu standardów jest absurdalny. Zwraca ponadto uwagę, że otrzymał informację o „sprawdzeniu” owych filmów.

 

Czy to znaczy, że zostały sprawdzone ręcznie? Nie wiem, tak to brzmi, tak rozumiem słowo „reviewed”, ale może się tutaj mylę. Natomiast jeżeli zostały sprawdzone ręcznie i ktoś oznaczyły je jako nieodpowiednie, no to przepraszam bardzo, ale ja tutaj nie widzę już innej możliwości, niż czyjeś świadome działanie. I jak w ostatnich update’ach, wszystkich które robiłem w zeszłym tygodniu, bardzo wyraźnie podkreślałem, że ja nie wiem co się stało, że ja nie chcę oskarżać kogoś ani o cenzurę ani o cokolwiek, ponieważ mówiłem tylko, że nie wiem i że chcę się dowiedzieć, natomiast w tym momencie nie wiem jak to inaczej mogę interpretować. Nie potrafię wymyślić żadnego innego powodu, dla którego nagle te filmy miałyby zostać zablokowane, poza tym, że ktoś to ręcznie zrobił. I nie widzę żadnego powodu, w jaki sposób miałoby to być powiązane z faktem, że kanał był podobno skradziony. (…) Może przesadzam, nie wiem, po prostu nie wiem, jest to wszystko po prostu bardzo dziwne. Dodatkowo nie jest tak różowo, ponieważ po powrocie okazało się, że cały kanał jest zdemonetyzowany, jest wyłączona monetyzacja na całym kanale i nie mogę jej włączyć z powrotem, mogę się co najwyżej ubiegać ponownie o rozpatrzenie tego – dodaje autor.

 

O ile więc można przyjąć, że na kanale Wojna Idei doszło do włamania, a serwis YouTube z jakichś powodów wykazał się opieszałością w tłumaczeniu zamieszania, to dalsze postępowanie administracji w sposób naturalny budzi domysły i obawy. Natomiast w sprawie telewizji wRealu24 mamy do czynienia z sytuacją jednoznaczną, w której globalna platforma umożliwiająca publikowanie materiałów video zdecydowała się z przyczyn ideologicznych na zablokowanie serwisu niepoprawnego politycznie. Zdaniem redaktora naczelnego wRealu24 działania cenzorskie wynikają ze świadomości przegrywania przez stronę lewicową cywilizacyjnego konfliktu.

 

Widzą, że przegrywają walkę o rząd dusz. Stawiają na lewicę, na rozpasanie seksualne, te wszystkie „edukacje” – dewiację i indoktrynację, a my jesteśmy im nie w smak, ponieważ mówimy jak jest. Zadajemy głośno trudne pytania i poprzez te pytania i poprzez to co robimy jako dziennikarze zwyczajnie wytrącamy im z rąk to narzędzie indoktrynacji i lewackiej narracji. Stąd tyle tych bzdur o wyimaginowanej mowie nienawiści. De facto mową nienawiści stała się prawda – tak jak pisał Orwell. To się dzieje niestety już w Polsce i w Europie Zachodniej – powiedział Marcin Rola w rozmowie z PCh24.

 

Ciężko nie zgodzić się z redaktorem naczelnym wRealu24, gdy spojrzymy na cenzurę panującą w mediach i na portalach społecznościowych. W machinie obrońców politycznej poprawności YouTube stanowi zaledwie jedną z kilku części składowych, a i tak działania potentata na rynku tego typu usług są bolesne dla środowisk prawicowych i katolickich. Gdy zaś do tego dodamy podobne praktyki stosowane chociażby przez Facebooka, to otrzymamy naprawdę niepokojącą mieszankę, w której widzowie oczekujący konserwatywnych treści nie tylko nie otrzymują ich w mediach głównego nurtu, ale także w rzeczywistości wirtualnej. Jeśli natomiast sami – czując powołanie lub swoistą lukę na rynku medialnym – postanowią stworzyć swój kanał, to prędzej czy później także ich przekazem zainteresują się „obrońcy standardów”. Nie trzeba być jednak prawicowcem, by odczuć na sobie działania rozmaitych administratorów. Cenzury doświadczają bowiem także internauci nieidentyfikujący się z prawicą czy katolicką wizją społeczeństwa, a jedynie zadający kłopotliwe pytania i zwracający uwagę na fakty niewygodne dla środowisk postępowych.

 

I nie mówimy tu o kilku pojedynczych sprawach, które można by uznać za wyjątek potwierdzający regułę lub wypadek przy pracy. Ciężko także twierdzić, że wszystkie przypadki cenzury dotyczą słusznej ochrony widzów przed treściami niemoralnymi lub nawołującymi do wyrządzania innym krzywdy. Skala cenzury jest bowiem olbrzymia. W sumie od kwietnia do czerwca tego roku YouTube usunął ponad 100 tys. filmów, 17 tys. kanałów oraz ponad 500 milionów komentarzy. Powód? „Mowa nienawiści”. Jak rozumiana? Dokładnie nie wiadomo, ale pewne jest, że postępowo. A odwołanie? Cóż, próbować każdy może…

 

Czy więc istnieje ryzyko, że cenzorskie macki dotkną także kanał PCh24TV? Z całą pewnością! – Media konserwatywne już dawno znalazły się na celowniku poprawnej politycznie cenzury. Ktoś, kto popiera organizację społeczeństwa w sposób katolicki oraz nie boi się o tym mówić publicznie, ten musi spodziewać się krytyki i ataków. Przypadki takich działań w internecie można by wymieniać bardzo długo, zaś poza rzeczywistością wirtualną lewicowa cenzura spotkała – i to aż dwukrotnie – redaktora Łukasza Karpiela z naszego portalu. Ponadto za wykład „homoseksualizm a zdrowie” pracę stracił wykładowca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, zaś problemy za krytykę ideologii LGBT+ miał prof. Aleksander Nalaskowski. A to tylko przypadki z ostatnich miesięcy! Z podobnymi problemami bardzo często, wręcz regularnie, spotykają się różni prawicowi publicyści i politycy. Musimy się jednak z tym liczyć – zarówno w internecie, jak i w świecie rzeczywistym. Zagrożenie cenzurą dotyczy wszystkich broniących normalności, dlatego też propagując kontrrewolucję i stojąc na straży tradycyjnych wartości kanał PCh24TV spełnia wszystkie wymogi, by wzbudzać irytację środowisk lewicowych. Poruszanie tematyki ideologii gender czy krytyka środowisk LGBT+ z łatwością mogą zostać uznane za „mowę nienawiści”. Prawda jest jednak zupełnie inna. Osoba krytykująca grzeszne zachowania tak naprawdę pokazuje, że kocha grzeszącego bliźniego, gdyż chce jego nawrócenia i wiecznego zbawienia – uważa redaktor naczelny portalu PCh24 Krystian Kratiuk.

 

Mimo, że racja leży po prawej stronie, środowiska przywiązane do tradycyjnych wartości są w zasadzie bezbronne. I to nawet w kraju rządzonym przez partię uważającą się za konserwatywną. Co prawda Ministerstwo Cyfryzacji zawarło porozumienie w sprawie możliwości składania odwołania od cenzorskich decyzji, jednak dotyczy ono wyłącznie Facebooka – a i tak procedura nie daje pewności sukcesu. W relacjach z należącym do Google’a serwisem YouTube brak nawet takich mechanizmów.

 

Walczyć z cenzurą chce grupa 9 posłów Konfederacji, którzy powołali Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa. – Widzimy, że cenzura idzie w Polsce w jednym kierunku, że to lewica – jak zawsze – jest źródłem zagrożenia dla wolności słowa, ponieważ fałszywe idee nie potrafią zwyciężyć inaczej niż tylko zamykając usta przeciwnikom – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej poseł Dobromir Sośnierz. Na spotkaniu z mediami głos zabrał także wybrany z list PSL, a wywodzący się z ruchu Kukiz’15 poseł Jarosław Sachajko, zaś przybycie na konferencję (co ostatecznie nie doszło do skutku) deklarował również poseł Tomasz Rzymkowski z PiS-u. Istnieje więc cień nadziei, że działania zmierzające do obrony wolności słowa zdobędą poparcie ponadpartyjnej koalicji. To istotne, gdyż Zespół Parlamentarny nie dysponuje silnym orężem, zaś przeciwnik – potężne międzynarodowe korporacje – nie jest zainteresowany poddaniem się dyscyplinowaniu ze strony rządów państw. Cóż więc dopiero w sytuacji konfrontacji z niewielkim zespołem złożonym z kilku posłów. Co innego, gdyby ów zespół stał się miejscem współpracy wielu polityków różnych formacji oraz przedstawicieli rządu – dopiero wtedy można nieśmiało liczyć na pomyślny rozwój wypadków.

 

 

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie