„Czy Wyspy Kanaryjskie należą jeszcze do Hiszpanii?” – te dramatyczne słowa padły we wtorek w krajowym Kongresie z ust deputowanej Any Oramas. Powodem jej wystąpienia jest skala afrykańskiej imigracji, zalewającej terytorium będące w formalnej jurysdykcji władz centralnych w Madrycie.
Wesprzyj nas już teraz!
– W najczarniejszym momencie historii mojej ziemi przybywa do nas ponad 16 tysięcy imigrantów afrykańskich, gdy mamy ponad połowę aktywnej zawodowo populacji na bezrobociu, gdzie urzędy pracy nie nadążają z rejestrowaniem bezrobotnych, gdzie bezrobocie wśród młodych sięgnęło 62 procent. Dramat humanitarny i brak nadziei – opisywała deputowana.
– Nie mamy możliwości przyjmowania tylu imigrantów – ponad 6 tysięcy osób ulokowano już w hotelach. Czy my musimy mieć własnych separatystów żeby rząd zwrócił na nas uwagę? Czy Unia Europejska uważa jeszcze Wyspy Kanaryjskie za terytorium Europy? Czy mamy szukać pomocy od razu w jakiejś afrykańskiej unii państw Maroko, Algieria, Mauretania? – pytała Ana Oramas.
W całym roku ubiegłym na Wyspy Kanaryjskie przybyło około 1,5 tysiąca imigrantów. W obecnym, zaledwie do połowy listopada – już 16 670.
„Socjalistyczno-komunistyczny rząd kłamliwie utrzymuje, że zmniejszył napływ nielegalnych imigrantów o połowę gdy tymczasem mafie w sposób skoordynowany dostarczają dziennie od 400-600 osób, w tym wielu zakażonych. Co więcej, pomimo brutalnego wzrostu liczby statków i tratw, minister spraw wewnętrznych Fernando Grande-Marlaska wydaje się specjalizować w próbach ukrycia sytuacji na Wyspach Kanaryjskich” – opisuje na łamach portalu DoRzeczy.pl Małgorzata Wołczyk.
W trosce o swą reputację rząd w Madrycie przewozi czarterami Afrykańczyków w głąb Półwyspu Iberyjskiego. Jak podkreśla autorka, „liczba imigrantów wielokrotnie przewyższa liczbę mieszkańców wysp”. Władze umieszczają przybyszów w… luksusowych hotelach, płacąc za każdego 50 euro na dobę.
„Wykorzystanie obiektów turystycznych do przyjmowania nielegalnych imigrantów miało być rozwiązaniem krótkoterminowym przez wzgląd na pandemię. Niestety wraz z ponownym, letnim otwarciem turyści przybywający na Wyspy zaczęli się skarżyć na nękanie, hałasy, pijackie ekscesy młodych imigrantów” – czytamy.
Krytyka poczynań gabinetu Sancheza w kwestii imigracyjnej zbywana jest typowymi dla lewicy oskarżeniami o nacjonalizm, faszyzm i ksenofobię.
Źródło: DoRzeczy.pl
RoM