4 listopada 2020

Wybory w USA: nerwowe oczekiwania na wyniki z kluczowych stanów i ważna decyzja Trumpa

(Fotograf: Giorgio Viera/ EFE/Forum)

Nerwowa atmosfera w USA w sytuacji, gdy nie ma wciąż – i może jeszcze długo nie być – wyników wyborów w kilku kluczowych stanach. Reuters zarzucił prezydentowi Donaldowi Trumpowi, że fałszywie ogłosił zwycięstwo nad demokratycznym rywalem Joe Bidenem w sytuacji, gdy wciąż nie policzono milionów głosów. Mówi się, że liczenie może zakończyć się „w ciągu najbliższych godzin lub dni”.

 

Wkrótce po tym, jak kandydat Partii Demokratycznej wyraził przekonanie, że wygra elekcję, urzędujący prezydent Donald Trump pojawił się w Białym Domu, aby ogłosić swoje zwycięstwo. Prezydent już zapowiedział, że jego prawnicy zwrócą się do Sądu Najwyższego z pewnymi żądaniami. Nie wyjaśnił czego one będą dotyczyć. – Szykowaliśmy się do wygrania tych wyborów. Szczerze mówiąc, wygraliśmy je – oznajmił Trump, zarzucając sztabowi rywala „poważne oszustwa”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dodał, że chce, by prawo było stosowane we właściwy sposób. – Więc pójdziemy do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Chcemy zakończyć głosowanie – dodał. Agencja Reutera podaje, że wiele stanów potrzebuje na policzenie wszystkich głosów kilka dni. Stosunkowo szybko przeliczono głosy m.in. w jednym z kluczowych stanów, to jest na Florydzie, a także w Ohio i Teksasie. We wszystkich tych stanach Biden przegrał, tracąc nadzieje na zdecydowane wczesne zwycięstwo.

 

Sztab Demokratów wciąż utrzymuje, że ich człowiek jest „na dobrej drodze do zdobycia Białego Domu”. Istotne są wyniki głosowania w Michigan, Wisconsin i Pensylwanii, które zadecydowały o wiktorii Trumpa w 2016 r. – Czujemy się dobrze z tym, gdzie jesteśmy – przekonywał Biden w swoim rodzinnym stanie Delaware. – Wierzymy, że jesteśmy na dobrej drodze, aby wygrać te wybory – dodał.

 

Agencja Reutera przypomina, że zwycięstwo w tych trzech stanach wystarczyłoby Bidenowi do zdobycia większości wymaganych głosów w Kolegium Elektorskim. Wcześniej Fox News przewidywał, że Biden odniesie zwycięstwo w Arizonie, która głosowała na Trumpa w 2016 roku.

 

Obecnie Biden ma poparcie 224 głosów elektorskich, a Trump – 213. Do zwycięstwa potrzeba 270 głosów Kolegium Elektorów. Gdyby Bidenowi udało się uzyskać poparcie mieszkańców Arizony, Michigan i Wisconsin bez Pensylwanii – mógłby zwyciężyć pod warunkiem, że faktycznie poprze go Nebraska.

 

Atmosfera jest nerwowa. Prezydent Trump już insynuuje, że Demokraci próbują „ukraść wybory”, ale jak dodał on i jego ludzie na to nie pozwolą. Prezydent zasugerował, że w niektórych stanach oddawano głosy po zamknięciu lokali wyborczych. W przekonaniu prezydenta, wzrost liczby głosów wysyłanych pocztą doprowadzi do wzrostu liczby oszustw.

 

Prezydent Trump był zdecydowanie przeciwny tzw. wyborom korespondencyjnym, spodziewając się malwersacji. Ten rodzaj głosowania popierali Demokraci.

 

W Pensylwanii gubernator Tom Wolf (Demokrata) zaznaczył, że do przeliczenia jest ponad milion głosów.. Według Edison Research w stanie oddano ponad 2,4 miliona wczesnych głosów, z czego prawie 1,6 miliona przez Demokratów i około 555 tys. przez Republikanów.

 

Humor sztabu Trumpa poprawił się, gdy ogłoszono, że wygrał on na Florydzie. Zgodnie z założeniami sztabu, zwycięstwo w tym stanie było konieczne, by obecny prezydent zachował szanse na drugą kadencję.

 

Przy okazji wyborów prezydenckich odnawiany jest częściowo stan Kongresu. Demokraci liczyli, że uda im się przejąć kontrolę nad Senatem, ale zdobyli tylko jedno miejsce zajmowane przez Republikanów, podczas gdy sześć innych wyścigów pozostało jeszcze nierozstrzygniętych.

 

Obserwatorzy zauważają, że tak naprawdę nie ma żadnych niespodzianek, jeśli chodzi o wybory prezydenckie. Dwaj kandydaci podzielili stany USA mniej więcej tak, jak przewidywano. Trump przejął konserwatywne regiony, akie jak: Alabama, Indiana, Kentucky i Tennessee, a progresywne stany Connecticut, Massachusetts, Nowy Jork i Vermont poparły ​​Bidena.

 

Na Florydzie prezydentowi udało się zyskać większe poparcie Latynosów niż w 2016 r. Demokraci ze stanu narzekali, że Biden zignorował latynoskich wyborców, faworyzując czarnoskórych w dużych miastach na Środkowym Zachodzie.

 

Co ciekawe, ostatnie zamieszki rasistowskie i wandalizm anarchistów oraz ruchu Black Lives Matter zraziły lepiej sytuowanych Afroamerykanów, Latynosów i Azjatów do Demokratów. Trump zyskał większe poparcie tych osób. Około 11 proc. Afroamerykanów, 31 proc. Latynosów i 30 proc. Azjatów miało zagłosować na niego. To o 3 proc. więcej niż w 2016 r. Prezydent ubiegający się o reelekcję miał jednak stracić około 3 proc. głosów wśród starszych białych wyborców w porównaniu z 2016 r.

 

Biden miał zyskać głosy wśród Amerykanów z przedmieść. W 42 hrabstwach podmiejskich w 13 stanach, w których już policzono większość głosów, Biden zyskał około 5 punktów procentowych więcej niż Clinton w 2016 r. i Barack Obama w 2012 r.

 

Mimo wcześniejszych sondaży, dających zdecydowane zwycięstwo Bidenowi, rynki są „trochę wstrząśnięte tym, jak wyrównana jest rywalizacja”. Na stronie bukmacherskiej Smarkets przewiduje się wygraną Trumpa. W całym kraju – mimo poprzednich obaw – nie było żadnych oznak zakłóceń ani przemocy.

 

Jedna trzecia amerykańskich wyborców stwierdziła, że w przypadku oddawania przez nich głosu na kandydatów na prezydenta najważniejsza była kwestia gospodarki. Około 20 proc. sugerowało się tym, jak prezydent radzi sobie z pandemią.

 

Wyniki obecnych wyborów będą mieć ogromne konsekwencja dla całej gospodarki światowej. Gdyby Donald Trump pozostał na drugą kadencję, pokrzyżowane zostaną plany globalistów, domagających się szybkiej dekarbonizacji gospodarki światowej i umożliwienia formalnego zarządzania światem przez firmy Big Tech.

 

Dzień po wyborach Stany Zjednoczone oficjalnie – dzięki decyzji Trumpa – opuściły porozumienie paryskie, spełniając tym samym obietnicę prezydenta Donalda Trumpa dotyczącą wycofania drugiego co do wielkości emitenta domniemanych gazów cieplarnianych na świecie z globalnego porozumienia podpisanego w grudniu 2015 r. Porozumienie Paryskie wymaga całkowitej rezygnacji z paliw kopalnych. Joe Biden obiecał, że jeśli on wygra, Stany Zjednoczone powrócą do umowy.

 

Trump po raz pierwszy ogłosił zamiar wycofania Stanów Zjednoczonych z paktu w czerwcu 2017 r., przekonując, że zaszkodzi to amerykańskiej gospodarce. Ze względu na formalne wymogi porozumienia, oficjalnie nie mógł tego uczynić aż do 3 listopada 2020 r.

 

Stany Zjednoczone są jedynym krajem ze 197 sygnatariuszy, który wycofał się z umowy. W razie zwycięstwa frakcji Bidena, istotnych zmian można byłoby się spodziewać w Polsce, gdzie do przejęcia władzy szykuje się grupa globalistyczna związana z ruchem Hołowni oraz Kobosko i tworzoną przez nich partią Polska 2050 Szymona Hołowni.

 

Źródło: reuters.com, voanews.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 285 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram