12 listopada 2014

Nakładem Wydawnictwa „Biały Kruk” ukazał się album zatytułowany Blaski i nędze życia w PRL. Już na wstępie zostaje podane w wątpliwość słynne określenie Polski jako „najweselszego baraku w obozie socjalistycznym”. Prof. Andrzej Nowak zadaje pytanie: Czy rzeczywiście było tak wesoło w tym «baraku»? Na pewno nie wszystkim, nie zawsze, może nawet – nie często”. Dlatego drażnią mnie takie uproszczenia, podobnie jak lansowana, czasem bezmyślnie, a niekiedy z polityczną intencją wybielenia «starych, dobrych czasów rządów PZPR», moda na peerelowskie gadżety i nostalgię, jaką mają wywoływać”  – dodaje historyk i świadek tamtych czasów.

 

Fotografie Wacława Klaga ukazują życie codzienne w socjalistycznej „ojczyźnie”. Album nie stanowi jednak jednego z coraz liczniejszych dziś wyrazów modnej nostalgii za minionym systemem. Dzięki wstępowi prof. Andrzeja Nowaka i komentarzom Leszka Sosnowskiego pozycja nabiera swoistej „przewrotnej urody” mającej ukazać bogactwo ludzkiego życia „nawet na dnie upodlenia”, wraz z całą niezłomnością, pomysłowością i fantazją, z jakimi Polacy walczyli wówczas o byt.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Każdej kliszy z minionych lat towarzyszą nie pozbawione ironii, humoru, ale też i adekwatnej do opisywanych realiów ponurej refleksji komentarze, bez których same zdjęcia na pewno mniej by powiedziały. Pełne groteskowego patosu przemowy partyjnych towarzyszy, obrazy z parad 1-majowych i tym podobne rzeczy znamy wszyscy – z autopsji albo z historii – niemniej jednak warto poświęcić trochę uwagi na drobne przypomnienie bądź lepsze poznanie niedawnych jeszcze czasów niewoli.

 

W obrazie ówczesnego życia codziennego rzuca się w oczy zatrważająco mała ilość „luk” w okrytej grubą warstwą propagandy  i socjalistycznej „odbudowy” rzeczywistości. Na zdjęciach Klaga socjalizm jest wszędzie. Śledzi przechodniów czujnym okiem Lenina, którego portret wisi na witrynie sklepu z wędlinami, zastawia zabytkowe przestrzenie tandetą wielkich propagandowych kartonów okazjonalnych, wznosi bloki z żelbetonowej płyty w miejscach, gdzie dawniej istniała harmonia natury i tradycyjnego budownictwa – przede wszystkim zaś wyziera z głęboko smutnych i niezadowolonych oczu obywateli.

 

Pojawiają się jednak enklawy normalności. Takimi enklawami w czasach PRL-u była wieś, w tych miejscach, w których ludność zachowała jakieś szczątki własnej ziemi oraz – oczywiście – Kościół. Robią wrażenie zdjęcia życia wiejskiego – szczególnie na terenach Podhala oddalonych od cywilizacji i rządzących się jeszcze w dużym stopniu własnymi prawami. Przenosząc wzrok od ponurego krajobrazu zaniedbanych miast i tych wsi,  które zagospodarowały PGR-y znajdujemy pewne ukojenie patrząc na fotografie ukazujące żniwa na górskich polach, do których nie docierają partyjne kombajny. Owe pola zastawione nabijanymi na pal snopkami zboża były podaj jedynymi miejscami, o których można było powiedzieć „oto jest Polska” – które wyglądały tak samo w czasie wolności i w czasie niewoli.

 

Niestety, nie licząc nawiązań w komentarzach, brakuje w albumie dokumentacji tej najważniejszej enklawy wolności, jaką stanowił dla Polaków Kościół. Zrozumiałe, że nie ma takich zdjęć w oficjalnym portfolio fotografa z tamtych czasów – szkoda jednak, że nie ma ich także (albo nie zostały zamieszczone) wśród prywatnych zbiorów Klaga.

 

Co ciekawe, perspektywa Blasków i nędz życia w PRL nie kończy się na roku 1989. Znajdziemy bowiem w albumie wiele odniesień do czasów współczesnych, które wskazują, iż w wielu kwestiach niewiele się zmieniło, a mnóstwo PRL-owskich wzorców powielane jest do dziś. Tworzonego przez komunę nowego – socjalistycznego – człowieka zastąpił tworzony przez nową komunę nowy „nowy człowiek”, unijny – wielopłciowy, tolerancyjny, jednak nie mniej ateistyczny.

 

Dlatego też ironia miesza się z niepokojącą puentą, ku której zmierzają przemyślenia na temat albumu… „I tak pchaliśmy wszyscy ten socjalizm, pchaliśmy, aż dopchaliśmy go – wydawało nam się – na sam skraj przepaści. Pchnęliśmy więc mocno jeszcze raz w 1989 r. i ten poooleciał… Cóż z tego, skoro rychło, bo już 5 czerwca tegoż 1989 r., okazało się, że lot miał on kontrolowany i spadł niestety miękko, na cztery łapy” – czytamy w podpisie pod zdjęciem młodzieży pchającej swój „nowoczesny” autobus wycieczkowy.

 

Filip Obara

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram