23 maja 2020

Wstąpienie do Niebios

(O. jacek Woroniecki OP)

Pobyt Chrystusa na ziemi w ciele chwalebnym nie mógł trwać długo. Niezbędny, aby przekonać uczniów o rzeczywistości Zmartwychwstania i aby im udzielić ostatnich łask i wskazówek koniecznych do rozpoczęcia wielkiej akcji przeznaczonej Kościołowi, zbliżał się po upływie czterdziestu dni do końca.

 

Po dwukrotnym pojawieniu się w Galilei, Jezus polecił gronu apostołów wrócić do Jerozolimy i tam po raz ostatni stanął między nimi i biorąc udział w ich posiłku, streścił w kilku słowach wielki plan Boży, który w ich oczach został wypełniony a którego oni, zaślepieni jeszcze doczesnym sposobem sądzenia, nie byli w stanie pojąć i ocenić. Wtedy otworzył im umysł, aby zrozumieli Pismo i rzekł im: „Iż tak jest napisane i tak było potrzeba, aby Chrystus cierpiał i wstał z martwych dnia trzeciego i żeby przepowiadana była w imię Jego pokuta, i odpuszczenie grzechów po wszystkich narodach, począwszy od Jerozolimy. A wy jesteście świadkami tego” (Łk 24, 46-48).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Polecił im jednocześnie, aby nie odchodzili z Jerozolimy, ale czekali na obietnicę „Ojca, którą słyszeli już byli z ust Jego: iż Jan wprawdzie chrzcił wodą, wy zaś będziecie ochrzczeni Duchem Świętym po niewielu tych dniach” (Łk 24, 49).

 

To przypomnienie dawnej obietnicy zesłania Ducha Pocieszyciela wzbudziło ponownie w sercach apostołów doczesne marzenie o niepodległości narodowej. Toteż zapytali wnet Zbawiciela, czy to zapowiedziane w krótkim czasie zesłanie Ducha Świętego będzie połączone z przywróceniem Królestwa Izraela. On im na to wprost nie -odpowiada, wiedząc, że póki Duch Święty ich nie oświeci swym światłem, nie są oni w stanie wznieść się ponad ludzkie, doczesne widoki i pojąć wielkich planów nadprzyrodzonych, mających na celu zbawienie całego rodu ludzkiego. Odpowiada im tylko, że nie jest ich rzeczą znać czasy chwile, które Ojciec w swej władzy zachował.

 

Po czym zapewniwszy ich raz jeszcze o mocy Ducha Świętego, która na nich spłynie i pozwoli im aż do krańców ziemi wypełnić zleconą im misję, Zbawiciel wyprowadza apostołów do Betanii na Górę Oliwną, która tak niedawno jeszcze była świadkiem Jego konania.

 

Tam wzniósłszy ręce i błogosławiąc małemu gronu tych wybranych, powoli w ich oczach unosi się w górę, aż Go otoczył obłok, tak iż stał się niewidzialny. Zdumieni tym co się stało szukają Go dalej wzrokiem, w niebie, gdy oto dwaj aniołowie stają przy nich, aby im obwieścić, że nie mają już na co czekać, gdyż ich Zbawiciel wzięty jest do nieba, skąd kiedyś zstąpi w podobny jak teraz sposób.

 

W dziwnym nastroju smutku zarazem i oczekiwania wrócili apostołowie do miasta, aby podzielić się z resztą uczniów wiadomością, że już nie należy się więcej spodziewać tych cudownych pojawień się Zbawiciela, które im tyle otuchy przynosiły.

 

I Maryja przeto usłyszała z ich ust to opowiadanie o ostatniej rozmowie i Wniebowstąpieniu Syna, ale jakże inaczej przemówiło ono do Jej serca. Powtórzyło się może znowu, choć w słabszej mierze to, cośmy podziwiali u stóp krzyża, mianowicie dziwne połączenie bólu i szczęścia. Tu nie był już może ból, ale smutek z rozstania: ileż pociechy sercu macierzyńskiemu przynosiła sama obecność Jezusa na ziemi i Jego pojawienie się w tej drogiej postaci ludzkiej, do której wszystkie serca Mu bliskich tak się przywiązały! Ale nad tym smutkiem przeważała niewątpliwie radość z dokonanego wielkiego dzieła odkupienia, które przez Wniebowstąpienie otrzymywało swe ostateczne ukoronowanie. Oto ta natura ludzka, tak poniżona grzechem pierwszych rodziców, teraz odrodzona przez zaszczepienie na drugiej Osoba Boskiej, zajmowała miejsce w gronie Trójcy Przenajświętszej na prawicy Boga Ojca Wszechmogącego, aby tam być źródłem odrodzenia, tryskającym na żywot wieczny dla całego rodu ludzkiego.

 

Matka Najświętsza jedna była wolną od tego zaślepienia, które ograniczało horyzont apostołów do doczesnych spraw Izraela. Wzrok Jej wznosił się wyżej i obejmował niezmierzone dla zwykłych śmiertelników horyzonty całego świata, a na nim całego rodu ludzkiego aż do wypełnienia wieków. Na tym tle Wniebowstąpienie Syna przedstawiało się Jej jako ostatni akt tej wielkiej epopei Bożej, w której danym Jej było wziąć tak czynny i tak świadomy udział. Wiedziała Ona, pomnąc dobrze na zapowiedź uczynioną przez Jezusa, że grono Jego wybranych czeka jeszcze szczególne nawiedzenie mocy niebieskiej, które dopełni w nich przeistoczenia wewnętrznego i da młodemu Kościołowi niesłychany rozmach do zdobywania dusz dla dobrej nowiny zbawienia. Wiedziała, że ten głęboki wstrząs zrzuci ostatecznie doczesne łuski z ich oczu i da im zrozumienie wielkich zadań, które im Bóg zlecił i które przekraczają znacznie przemijające interesa ziemskie jednego narodu.

 

Możemy tedy przypuścić, że w ciągu tych dni wyczekiwania, które nastąpiły po Wniebowstąpieniu, Matka Najświętsza swym wpływem rozszerzała horyzonty umysłowe apostołów i wznosiła ich serca w górę do tego Zbawiciela, który siedząc na prawicy Boga Ojca Wszechmogącego wszystkich pragnął do siebie pociągnąć. Jeżeli św. Jan powtórzył Jej ostatnie pytanie uczynione przez nich Jezusowi i Jego na nie odpowiedz, to Maryja musiała zapewne wyjaśnić mu to, co dla Niej było tak jasnym, że przyszłość Izraela jest całkowicie związana z losami Królestwa Bożego i że temu to Królestwu każdy z jego synów ma teraz wszystkie siły swej duszy poświęcić.

 

Czy zdawała Ona sobie sprawę z losu tych synów Izraela, którzy trwając dalej w swym zaślepieniu, zechcą się przeciwstawiać Królestwu Chrystusa i ponosić będą poprzez wieki karę za bogobójstwo i zaparcie się tej wielkiej, jedynej w historii świata, misji dziejowej? Czy już wtedy smutek z powodu zatraty, na którą Jej własny lud szedł, przeniknął Jej duszę i czy w ślad za nim wzniosła się modlitwą do Boga, mającą na celu wybłagać dla najszlachetniejszych dusz z wybranego narodu łaskę przejrzenia?

 

Któż odpowie na podobne pytania? A jednak wolno nam je stawiać i rozważać w sercu niezmierzone możliwości, jakie miłość i oddanie się swym dzieciom duchowym wzbudzały w macierzyńskim sercu Maryi.

 

O. Jacek Woroniecki, Macierzyńskie Serce Maryi, Lublin 2009, s. 146-150.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 057 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram